Strona główna Wczoraj i dziś

175 metrów "Chin" w Nowym Sączu czyli Pekin

pekin_stary
„Nowy Sącz Aleja Wolności”, pocztówka z lat 70. XX w. Fot. A. Chmielewski / Krajowa Agencja Wydawnicza

Zbudowany w połowie lat 60. ubiegłego wieku blok przy alei Batorego (pocztówka jest błędnie opisana przez Wydawcę jako aleja Wolności) musiał w powiatowym Nowym Sączu, liczącym wówczas mniej niż 40 tysięcy mieszkańców, robić spore wrażenie. Głównie rozmiarem – od czasu budowy do dziś nie ma dłuższego budynku w mieście. Blok „Pekin” ma około 175 metrów – oczywiście dużo mu brakuje do rekordowych „falowców” z gdańskiego Przymorza i Nowego Portu (najdłuższy przy ul. Obrońców Wybrzeża ma 10 pięter i 860 metrów długości) – ale wystarczyło, żeby trafić na widokówkę lansującą postęp cywilizacyjny PRL.

Miejska legenda głosi, że nazwa Pekin – najpierw nazywano tak tylko ten blok, potem nazwa przylgnęła do osiedla z budynkami z tyłu, przy ul. Krasickiego/Limanowskiego/Zamenhofa – wzięła się właśnie od tego, że jak na małe miasto mieszkała tu masa ludzi (kilkaset osób). I ponoć pierwotnie budynek był pomalowany na żółto…

Reklama

Jak na dzisiejsze czasy liczba lokali usługowych nie powala, ale wówczas też robiła wrażenie, a dla niektórych było tam „wszystko”, czego tylko potrzeba. Na parterze dostępna była Apteka,  pasmanteria, warzywniak, sklep papierniczo-zabawkarski i bar mleczny. W późniejszych latach działał tu Dyskusyjny Klub Filmowy „Bufory” i prawdopodobnie pierwszy w Nowym Sączu całodobowy sklep monopolowy. Dużą popularnością cieszył się też kiosk „Ruch”, tuż przed przejściem pod blokiem – tunelem, dziś w znacznej części zabudowanym.

Blok Pekin w Nowym Sączu przy Al. Batorego
Fragment „Pekinu” na pocztówce z lat 70. Fot. K. Kaczyński / Biuro Wydawniczo-Propagandowe RSW Prasa-Książka-Ruch

Mówiąc o „Pekinie” nie sposób nie wspomnieć o, delikatnie rzecz ujmując, folklorze miejskim, jaki można było tu zobaczyć. Sam blok i jego okolica były uważane za jedne z najniebezpieczniejszych miejsc w Nowym Sączu. Czasem strach było przejść w dzień obok bloku, po zmroku bywali tu tylko najodważniejsi. Wszystko przez część mieszkańców, która nie zawsze parała się pracą ale zawsze chętnie konsumowała nienajdroższe napoje wyskokowe. Tu wciąż poszukiwano fundatorów zabawy, więc łatwo nie było. Powszechna opinia głosiła także, że sporo przedstawicieli złodziejskiego fachu tu właśnie przemieszkiwała pomiędzy wizytami w zakładach karnych. W tamtych czasach zwało się ich pieszczotliwie „niebieskimi ptakami”. Do dziś starsi mieszkańcy z sentymentem wspominają wiele znanych w pewnych kręgach postaci z tamtych lat o czasem „egzotycznych” pseudonimach – Ledego, Dżenego, Holdera, Di Stefano, Ajwena no i Dyzia, co ponoć spadł z tutejszego dachu…

(jm)

Blok Pekin w Nowym Sączu przy Al. Batorego, stan z 2014
„Pekin” w Nowym Sączu dziś. Drzewa przesłaniają już perspektywę na dworzec PKP. Stan wrzesień 2014. Fot. Janusz Miczek / Twój Sącz
Reklama

5 KOMENTARZE

  1. A czy ktoś zwrócił uwagę na „las” anten? Dwie anteny telewizyjne na mieszkanie, czasami jeszcze radiowa i kilometry kabli, zwisających z dachu. Wszystko z aluminium. Marzenie złomiarza :)

  2. Redakcja zapomniała o najważniejszym elemencie Pekinu. Chodzi mianowicie o murek. Bez niego Pekin nie byłby tym, czym jest. Na murku toczyło się i nadal się toczy, całe życie towarzyskie. Na murku dyskutuje się, pije napoje wyskokowe, a nawet „odpoczywa” po ich spożyciu.
    Jeżeli chodzi o Dyzia, to jak leciał, chodoki krzyczeli „…Dyziu, chytej sie…”. Na nic. A my, wiadomo co…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj