Strona główna Wczoraj i dziś

78. rocznica likwidacji nowosądeckiego getta. „Byłem w pociągu śmierci”

Żołnierz niemiecki robi sobie pamiątkowe zdjęcie w nowosądeckim getcie, 1940 rok. Po prawej fragment istniejącej do dziś kamienicy na rogu ul. Kazimierza Wielkiego i Franciszkańskiej. Widok w stronę Zamku Królewskiego. Fot. ze zbiorów Yad Vashem

Niedziela 23 sierpnia 1942 r. była upalna. W Nowym Sączu 16 tys. ludzi staje naprzeciw kilku Niemców. Za chwilę większość z nich zginie, tylko za to, że urodzili się Żydami. Pośród nich jest nastoletni Moniek z Wierchomli. Dziś ciężko jest wyłowić imiona i nazwiska pozostałych, odtworzyć losy. Historia nastoletniego Sądeczanina jest jednak wyjątkowo tragiczna.

23 sierpnia 1942 r. Niemcy kazali się zebrać wszystkim Żydom pomiędzy mostem heleńskim a kolejowym, na brzegu Dunajca. Ludzie schodzili się tam przez kilka dni, ustawiali się według przypisanego porządku. Opowiadano im, że getto jest likwidowane, a oni pojadą do pracy, do lepszych warunków. Niemcy mówili o raju – wspominał Moniek Goldfinger – ale nikt nie brał tego tak dosłownie. Niektórzy przeczuwali, ale nie wierzyli. Jakże Niemcy mogliby tylu ludzi zabić? Może chcieli im wierzyć – zastanawiał się Moniek. Nad Dunajcem kłębią się tłumy ludzi. Docierają ze wszystkim uliczek miasta.

Reklama

Kilka dni wcześniej do Nowego Sącza Niemcy przysłali transport ludzi z getta starosądeckiego. 17 sierpnia rozdzielono tam ludzi, na młodych i sprawnych oraz na chorych i starszych. Ci ostatni mieli do Sącza dojechać samochodami. Resztę pędzono piechotą do Nowego Sącza. 16 – letni Moniek uniknął tego losu, bowiem wcześniej trafił do obozu w Rożnowie. Tam dowiedział się, że będzie musiał się ze swoimi współwięźniami stawić się w Nowym Sączu. 23 sierpnia był prawdziwym sądnym dniem dla wielu mieszkańców regionu. Kierowca, który go wiózł wymownym gestem pokazał Mońkowi i jego znajomym jaki czeka ich los. Być może był na tyle odważny, ponieważ wcześniej sporo wypił. Do Sącza jechali zygzakiem i cudem żywi dotarli do celu.

W niedzielny poranek Goldfinger stanął na łące przy Dunajcu. „Plac zbiórki” – nazywano to miejsce w getcie. Moniek nerwowo rozglądał się wokoło szukając mamy, taty i sióstr. Widział tylko brata, z którym pracował w obozie. Poza tym nikogo nie mógł odnaleźć. Morze głów – opowiadał. Co tam się stało, ciężko mówić. Był gorący dzień. Małe dzieci płakały: „Mamo, jestem głodna!”. Wcześniej, przez niemal tydzień getto było odcięte od żywności. Ludzie byli jak cienie.

Hamann przyszedł i wskazał: na lewo – opowiadał Moniek. Jeszcze nie wiedział, co to oznacza. Rozdzielano rodziny według klucza „prawo, lewo”, przy czym nikt nie zdawał sobie sprawy, który kierunek co oznacza. Jeden chłopak poleciał za bratem. Hamann tak go mordował na tej łące… Nie możecie sobie wyobrazić. A potem go zastrzelił. Parę minut bił go, bił go i zastrzelił – wspominał Moniek ze łzami w oczach. Również i on został rozdzielony z bratem, którego Niemcy wysłali do Rożnowa, żeby dalej pracował. Wówczas Moniek już wiedział, że jego los i tych co poszli na lewo jest przesądzony. Jadą do „raju”.

Nowosądecki rynek w 1940 roku. Zdjęcie z jednego z niemieckich serwisów aukcyjnych, udostępnione w serwisie Fotopolska.eu przez użytkownika esski

Ja płakałem jak nigdy. Nie zdarzyło mi się płakać tak, żeby Niemcy widzieli, ale nie teraz. Mój brat poszedł do Rożnowa. Rozdzielili nas – opowiadał. 150 byłych więźniów obozu w Lipiu i Rożnowie czekało, pośród nich Moniek. Zostali wysłani do wagonów. Było gorąco, czekali na transport. W tym czasie Niemcy znęcali się: Strzelali ludzi, bili. Nie możecie sobie nawet wyobrazić, jak ci ludzie cierpieli. Skazańcy płakali, krzyczeli. Każdy był do tego grubo ubrany, bo szykował się na podróż, a ubrania chciał wykorzystać w przyszłości.

Najbardziej wstrząsające wspomnienie Moniek opowiadał ze łzami w oczach: Ja nigdy tego nie zapomnę. Była dwójka dzieci. Małe dzieci. Jedna dziewczynka, miała może trzy, lata zaczęła uciekać. Wtedy gestapowiec wziął ją za nóżkę i rzucił na pociąg. Zastrzelił ją. Ludzie się tak bali, że nawet nie patrzyli na Niemców. Nie można sobie tego wyobrazić. Umrzeć to jest tylko pół minuty, ale cierpieć i mordować można godzinami.

Wszyscy czekali na wysyłkę do transportu. Trwało to około godziny. Przyjechały samochody po Żydów, którzy mieli trafić do obozu w Lipiu. Wówczas Niemcy zaczęli liczyć. Okazało się, że mieli 95 osób. Potrzebowali mieć 100, ale mieli tylko 95 – opowiadał Moniek. Nagle Johann, prawa ręka szefa gestapo, poszedł do pilnujących skazanych na śmierć i powiedział, że brakuje mu więźniów. Niemcy nie wierzyli. Zabrali inżyniera, który im towarzyszył i przeliczyli. Faktycznie 95 osób.

Moniek wspominał: Ja widzę Johann idzie do mnie z pejczem. Uderzył mnie w głowę i mówi: „Idź tam, jeszcze będziesz żył”. Pięć osób tak posłali, a z tych pięciu aż trzy przeżyły Hitlera. Ja znowu płakałem i dziękowałem Bogu. Następnie został skierowany do transportu do Lipia, potem do Rożnowa.

Spotkał się ze swoim bratem przy budowie zapory w Rożnowie. Po wojnie dowiedział się, że siostry poszły do Nowego Sącza. Stały na tej samej łące co on, ale nie mieli okazji się pożegnać. Prawdopodobnie jeszcze tego samego dnia zostały zagazowane w obozie w Bełżcu. Natomiast inny ocalony, niejaki Folkman, widział rodziców Mońka zabitych w starosądeckim lesie. Tam zginęli wszyscy starzy i chorzy, którzy mieli jechać ciężarówkami. Brat również nie przeżył wojny.

Losy Mońka były bardzo tragiczne. Trafił do getta w Tarnowie oraz do obozów w Lipiu, Auschwitz i Buchenwaldzie, gdzie w 1945 r. doczekał wyzwolenia. Po II wojnie światowej wyjechał do USA, ale często wracał do Nowego i Starego Sącza, gdzie dzielił się swoimi wojennymi wspomnieniami. Zmarł 2 sierpnia 2018 r. w Nowym Jorku.

Moniek Goldfinger
Moniek Goldfinger. Fot. Sądecki Sztetl

23 sierpnia, w dniu 78. rocznicy likwidacji getta, zapalmy znicze pod postumentem na Placu Trzeciego Maja. O g. 19:00 minutą ciszy i chwilą refleksji oddajmy hołd pomordowanym. W tym roku, ze względu na panującą pandemię, odwołano oficjalne uroczystości w Nowym Sączu. Więcej szczegółów na temat wydarzeń rocznicowych można znaleźć na stronie www.sadeckisztetl.com

Łukasz Połomski
Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj