
Obraz z pocztówki mógłby z powodzeniem „udawać” dużo większe miasto, niż 50-tysięczny, z zyskanym co dopiero statusem siedziby województwa, Nowy Sącz z drugiej połowy lat 70. Szeroka, dwupasmowa aleja, nowoczesny biurowiec z neonami na dachu i elewacji, a w nieprzesłoniętej, czystej perspektywie wielki park z bliżej nieokreślonym z tej odległości monumentem. I tylko autobus czerwony SAN H100B nie do końca pasuje do metropolii. Pojazdy tego typu kursowały raczej w małych i średniej wielkości miasteczkach. W tamtych czasach sztandarowymi autobusami w dużych miastach były Jelcze „ogórki” (m.in. w stolicy także w wersji przegubowej).
Budynek PKO/PZU zaczęto budować na początku lat 70. Aby powstał wyburzono tzw. „chiński domek” zwany też „dagnanówką”. Należał do zasłużonej dla miasta rodziny Dagnanów. A Powszechna Kasa Oszczędności, jak się wówczas nazywała, rozpoczęła działalność pod adresem al. Wolności 16 w 1975 roku. Na początku nawet działały wszystkie neony na budynku, co nie było aż tak częste w mieście (zarówno same neony jak i ich poprawne działanie). Na pocztówce widać na elewacji konstrukcję jednego z nich – od dachu do parteru. Tam wyświetlały się ruchome, neonowe „monety”, wpadające do skarbonki.

A na drugim planie, po lewej stronie widzimy budynek nazywany blokiem „biegonickim”. Były tam zakładowe mieszkania dla pracowników SZEW (Sądeckie Zakłady Elektro-Węglowe) z podsądeckich Biegonic. Część Biegonic włączono do miasta w 1973 roku, a całość w 1977 – stąd nazwa. Nawiasem mówiąc z tych samych powodów „biegonickim” nazywano także drugi blok, wybudowany pod koniec lat 60. przy Batorego 73.
Na współczesnym zdjęciu widzimy budynek przy. al. Wolności 16 oblepiony reklamami banku i ubezpieczyciela, częściowo opuszczony. Przed nim, jak na pocztówce sprzed lat, autobus MPK. Tym razem jest to MAN NL223 z numerem bocznym 119, wyprodukowany w 1999 roku. Kupiony z austriackiego Klagenfurtu dla sądeckiej komunikacji w 2012 roku (źródło: Galicysjkie Stowarzyszenie Miłośników Komunikacji). Ale najbardziej przykuwa uwagę całkiem inna sprawa. Las słupków ze znakami drogowymi i jakimiś urządzeniami, których na fotografii doliczyliśmy się aż 15! To jakiś koszmar i jeden z wielu przykładów zaśmiecania naszej przestrzeni…
(jm)

Jeszcze ciekawe zdjęcie znalezione w sieci; widok na aleje Wolności i opisywany „chiński domek” (niektóre źródła nazywają go domkiem „japońskim”). W tle „ciuciubabka”. Oczywiście opisywany budynek PKO/PZU powstanie w tym miejscu za jakieś 20 lat…
Rzeczywiście, sporo znaków w mieście było podświetlanych, zresztą te na tej starej pocztówce właśnie takie są – wypukłe, z przodu malowane szkło albo jakiś plastik, w środku raczej żarówki, może świetlówki i tył metalowy chyba. Fakt, świeciły niezbyt często :)
Trzeba jeszcze dodać, że po zmroku znaki świeciły. Oczywiście, tylko niektóre. Faktycznie, zaskakuje ilość oznaczeń. Z drugiej strony, jeśli zamawiając herbatę w pewnej sieci, na kubku możemy przeczytać ostrzeżenie o tym, że zawiera gorący napój, nasze zdziwienie traci moc. Tylko o czym to świadczy?
I jeszcze jedno. Czyżbyśmy za komuny mieli aż tak dobrą stal, że słupy oświetleniowe stoją do dzisiaj?
Zdjęcie wyszperane przez Panią Agnieszkę i zamieszczone w komentarzu na FB http://s9.flog.pl/media/foto/6803179_domek-chinski.jpg