Strona główna Twoje miasto Kampania społeczna

Aquapark czy osiedlowe boiska – co lepiej ruszy nas z kanapy? 10 Sądeckich Inwestycji [część 2]

kampania społeczna

ReklamaPobierz grafikę aby zobaczyć
aquapark czy boisko. 10 Sądeckich Inwestycji - kampania społeczna

Obietnica krytego aquaparku powraca w Nowym Sączu z regularnością pór roku. W kampaniach wyborczych widać ją najwyraźniej: wizualizacja z falą, zjeżdżalnią, strefą saun, informacja, że obiekt powstałby w pobliżu Nadbrzeżnej, gdzie od lat działa miejski basen.

Pada hasło „czas na następny krok” i pada kwota – nieprecyzyjna, ale zawsze o skali kilkudziesięciu milionów złotych. W powszechnym odczuciu to naturalna droga rozwoju: skoro w sąsiednim Chełmcu można skorzystać z hali pływackiej, czemu sądeczanie mają dalej jeździć w poszukiwaniu większych atrakcji?

Zwolennicy podkreślają, że woda jest jedyną formą ruchu, która nie obciąża stawów i łączy kilka pokoleń przy jednej kasie biletowej. Wskazują, że długie zimy i coraz gorętsze lata pod dachem zamykają temat pogody. Jednocześnie nikt nie uchyla się od rachunków: budowę trzeba byłoby rozłożyć na raty kredytu, a co miesiąc dopłacać do podgrzewania wody, uzdatniania i serwisu technologii.

Reklama

Po drugiej stronie stoi dość prozaiczny obraz szkolnych boisk. Wielu rodziców wie, że w wakacje metalowa bramka potrafi wystawać z popękanego asfaltu, a pilot do lamp jest uszkodzony od poprzednich ferii. Zamknięta furtka bywa podyktowana troską o bezpieczeństwo, ale dla dzieci oznacza po prostu brak legalnego miejsca do gry.

Liczby – choć szacunkowe – są czytelne: modernizacja jednego wielofunkcyjnego boiska z tartanową nawierzchnią, ledowymi latarniami i zapleczem to koszt około miliona złotych, czasem mniej, jeśli fundamenty są w dobrym stanie. Łatwo więc policzyć, że budżet potrzebny na jedną halę z wodną falą wystarczyłby, by każda większa dzielnica otrzymała własne odnowione boisko i plac zabaw pięć minut od domu, zamiast jednego kompleksu oddalonego o kilometr i dziesięć minut w korku.

Różnica między tymi inwestycjami nie sprowadza się do ceny biletu, choć to ważny detal: boisko jest bezpłatne, aquapark musiałby zarabiać na koszty stałe. Istota problemu leży w rutynie. Wodne centrum mobilizuje sporadycznie, wymaga spakowania ręczników i ustalenia godziny.

Boisko pod blokiem kusi spontanicznie: piłka wyjęta z piwnicy, krótka wiadomość do kolegów i mecz gotowy. Zaletą hali pływackiej jest całoroczna dostępność, lecz nawet najlepsza zjeżdżalnia pomieści ograniczoną liczbę chętnych; lista rezerwacji szybko zweryfikuje euforię. Tymczasem boiska, jeśli są oświetlone, działają równolegle w kilkunastu miejscach, bez kas fiskalnych i bez limitu wejść.

Rada Miasta nie ma dziś w budżecie miejsca na realizację obu pomysłów jednocześnie. W perspektywie kilku lat pozostaje wybór, co wpuścić do kalendarza inwestycji jako pierwsze. Kto uważa, że chwila zabawy na fali zmieni sportowe zwyczaje mieszkańców – wybrałby aquapark. Kto woli rozłożyć pieniądze na kilkanaście osiedli i setki codziennych gier – wybierze boiska. Wybór jest taki: albo wspólna woda pod dachem, albo gęsta siatka tartanowych boisk pod gołym niebem.

W obu przypadkach chodzi o ten sam budżet i ten sam wolny wieczór, a w Nowym Sączu – jak w każdym mieście – czasem naprawdę trzeba zdecydować, czy droższy zjazd po zjeżdżalni warte jest rezygnacji z codziennego gwizdka na osiedlowym boisku.

Materiał sfinansowano ze środków Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Rządowego Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich NOWEFIO na lata 2021–2030.

(kampania społeczna)

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj