Strona główna Twoje miasto

WYPRAWYTERENOWE.PL: Beskid Niski

BLOG wyprawy banner

Beskid Niski to góry, które przez wielu uważane są za najmniej „dojechane” turystycznie. Położone z daleka od dużych miast i z ubogą póki co infrastrukturą turystyczną, bez spektakularnych wyciągów narciarskich, ambitnych szczytów, znanych rejonów wspinaczkowych, wciąż pozostają dzikie i trudnodostępne. To jednak stanowi o ich atrakcyjności dla uprawiania turystyki off-roadowej niekolidującej z Magurskim Parkiem Narodowym, Lasami Państwowymi i tzw. ludnością natywną. Możecie uwierzyć na słowo, że tu, na pieszych szlakach, wciąż można wędrować nie spotykając przez cały dzień żywego ducha. Bo dla odmiany duchów nieżywych tu nie brakuje.

wyprawy1
Fot. wyprawyterenowe.pl

Beskid Niski był sceną wielkich bitew I i II wojny światowej, w których zginęło blisko 400 tysięcy żołnierzy, a po jego wzgórzach rozsiane są niezliczone cmentarze wojenne, stanowiące dziś niebagatelną atrakcję turystyczną i cel wycieczek pasjonatów historii. Są miejsca, gdzie od turystów noszących plecaki częściej można spotkać dreptających powoli z wykrywaczami metalu poszukiwaczy pamiątek z okresu wojen, a łuski, okopy i leje po pociskach nie są niczym nadzwyczajnym. Do dziś z podmytych brzegów potoków wysypują się pociski moździerzowe, a granaty, ułożone niegdyś na rozwidlonych drzewach, teraz, po dziesiątkach lat, wtapiają się w drewno.

Reklama

Beskidu Niskiego nie ominęły czystki etniczne rozniecone przez UPA, a zamknięte grubą i gwałtowną kreską przez władzę ludową w czasie akcji Wisła. Część Beskidu Niskiego objęła również pożoga Rzezi Galicyjskiej, kiedy chłopi zaszczepieni „socjalistyczną” ideologią nowej władzy pod sztandarami CK, spontanicznie wyrżnęli 3000 ziemian, urzędników i księży, którzy, nawiasem, czynnie przyczynili się do swej zagłady, bowiem obszar buntu niemal dokładnie pokrywał się z intensywną działalnością kościoła na rzecz trzeźwości, a spożycie C2H5OH we wszelkich możliwych postaciach spadło tu wśród chłopów do kilku procent względem pierwotnego.

wyprawy2
Fot. wyprawyterenowe.pl

Jednak tym, co tworzy niepowtarzalny klimat Beskidu Niskiego są łemkowskie wsie, a w zasadzie to, co po nich zostało – polany, cmentarze i przydrożne krzyże, otoczone lasami i ciszą.

Łemkowie zostali uznani za zaplecze rekrutacyjne oddziałów Stepana Bandery i całymi rodzinami wysiedlono ich na Ziemie Odzyskane. To właśnie tędy prowadzą legalne i dostępne tylko dla terenówek szlaki off-roadowe, idealne dla wycieczek, z dala od rzucających się pod koła turystów pieszych i chwilowych właścicieli gruntów roszczących sobie prawo do pobierania opłat na flaszkę za przejazd po „ich ojcowiźnie”, która kilkadziesiąt lat temu została drogą gminną. Albowiem w sensie cywilizacyjnym nie ma tu prawie nic. Na razie. Asfalt, który jeszcze kilka lat temu pozostawał w sferze marzeń wśród nielicznych mieszkańców, pojawia się po cichu, powoli, znienacka, ale nieubłaganie. W przeciwieństwie do zasięgu telefonii komórkowej, stacji paliw czy sieciowych marketów spożywczych. Są rzeczy, o których jadąc w Beskid Niski trzeba po prostu pomyśleć wcześniej.

wyprawy3
Fot. wyprawyterenowe.pl

Na dostępnych drogach gruntowych trudności terenowe, jak wszędzie, nie są duże. Wystarczy niewielki lift i dobre opony. Ale radość z jazdy po Beskidzie to również, a może przede wszystkim, nieistniejące już drogi, które zabrały górskie rzeki i potoki oraz podjazdy na odsłonięte grzbiety. Wówczas zdecydowanie prześwit powinien osiągnąć słuszną wartość (choć zbytnia przesada nie ma uzasadnienia), nieodzowny stanie się również snorkel, agresywny bieżnik, a przód należy dociążyć wyciągarką. W bagażniku taśma, zblocze i kinetyk na pewno nie będą zbędnym bagażem służącym do off-roadowego lansu.

Jeśli ktoś z Was pokochał ukraińskie czy rumuńskie bezdroża, niech ma na uwadze, że w granicach naszej Najjaśniejszej III RP są jeszcze góry, gdzie można natrafić na podobny klimat.

Przy najbliższej okazji zaplanujcie więc wyjazd na ten koniec świata. Odwiedźcie Gładyszów, Nieznajową, Wyszowatkę, Hutę Polańską, Świątkową, Polany, Myscową, Banicę czy Wołosate i uchylcie swoje off-roadowe baseballówki przed siłą Natury, która krok po kroku odzyskuje to, co kiedyś siłą jej wyrwano. Odwiedźcie cerkwie i cmentarze wojenne z nazwiskami ze wszystkich możliwych zakątków Europy – niemych świadków zagmatwanej historii tych gór. Nie bójcie się zagadać do lokalsów sączących piwo i tanie jabole przed wiejskimi sklepikami. Ich podbita promilami otwartość na niewiarygodne opowieści jest po prostu powalająca. Ale przede wszystkim nie rozjedźcie bezmyślnie kołami tego niesamowitego układu inercyjnego, w którego wierzchołkach położone są natura, historia i człowiek. To już ostatnie takie miejsce w Polsce.

Grzegorz „Topór” Stąporek

 Może to Cię zainteresuje: Zapomniane sądeckie cmentarze

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj