
Burmistrz i prezydent to tytuł urzędniczy przysługujący głowom miast. Nie inaczej było w czasach zaborczych. Działalność włodarzy Nowego Sącza z I połowy XIX w. jest ciągle słabo znana, wymaga wielu opracowań i dopracowań, natomiast warto od nich rozpocząć cykl artykułów poświęconych burmistrzom.
Realia polityczne ówczesnej Sądecczyzny były bardzo skomplikowane. Politycy z Wiednia celowo obsadzali urzędy w miastach obcokrajowcami, którzy mieli być skuteczniejszymi narzędziami germanizacji i ucywilizować dziką Galicję. Przykładem mogą być starostowie, którzy słynęli jako germanizatorzy, albo co najmniej lojalni przedstawiciele Wiednia.
W latach 1830–1836 urząd ten sprawował Dominik Kabath. Najgorzej jednak w dziejach regionu zapisał się jednak Karol Bochyński (urzędował w latach 1837–1847). Jego praca przypadła na czas rabacji galicyjskiej. Słynął z życia lekkiego, bezproblemowego oraz wygodnego. Robił wszystko, aby walczyć z polskością. W 1838 r. przekazał jezuitom miejscowe sądeckie Gimnazjum, zaznaczając, aby nie stało się ono „siedliskiem” patriotyzmu.
Nie inaczej prezentowali się burmistrzowie Nowego Sącza. Żeby objąć taką funkcję nie trzeba było mieć specjalnych umiejętności. Od 1828 r. należało jedynie wylegitymować się znajomością prawa oraz kilku języków (niemiecki, łacina i polski). Trzeba było ponadto okazać dyplom studiów z filozofii lub prawa. Oczywiście nie było mowy o wyborach, a jedynie o nominacjach. Ogłaszano publiczny konkurs na takie urzędy. Kandydaci składali w gubernium egzamin ze znajomości przepisów administracyjnych i prawa sądowego. Elekcja nie wchodziła jeszcze długo w grę.
Pośród pierwszych nowosądeckich burmistrzów należy wymienić Antoniego Kotlarczyka, Franciszka Tokarskiego, Jana Miodowicza, Michała Gorczyńskiego, Piotra Prokopowicza, Antoniego Łazińskiego. Urzędy sprawowali do 1814 r. w niezwykle ciekawych czasach, m.in. wojen napoleońskich. Wielu z nich było rzemieślnikami związanymi z Cechem, który w mieście cieszył się sporym uznaniem. Od 1814 r. urząd burmistrza, z nieznanych nam powodów, nie był obsadzony. W tym przejściowym okresie miastem zarządzał tymczasowo adiunkt fiskalny cyrkułu Józef Winter. Człowiek ten pochodził z krajów niemieckojęzycznych.
W „Gazecie Lwowskiej” odnotowano jego działalność na rzecz zbiórek z przeznaczeniem na szpitale wojskowe. Chciał się pokazać – być może myślał w latach 1814–1815 o objęciu posady w magistracie lub innym mieście. Chwalono go, że dzięki niemu za którego gorliwością i przyzwoitą starannością mieszkańcy Sandecza tak znakomite ofiary złożyli. Pośród nich było m.in. 14 koszul, 12 gatek, 1 prześcieradło i 6 par trzewików. Prezydium Krajowe złożyło ukontentowania Przełożonemu. Było to za mało na burmistrzowanie.
Włodarzem Nowego Sącza został Franz Gaburek, z pochodzenia Czech. Rządził stolicą regionu długo – do 1832 r. Obcokrajowiec miał wybić Polakom jakiekolwiek niepodległościowe dążenia. Niestety na jego koncie znalazły się nadużycia. Stanowiska w mieście obsadzał swoją rodziną, czego dowodzi fakt, że katechetą gimnazjalnym był jego bliski krewny. W 1832 r. Gaburka usunięto z urzędu, być może za jakieś przewinienia. Co ciekawe, wówczas urząd burmistrza był dożywotni. Czecha zastąpił Carl Kellerman. Funkcję sprawował trzy lata. Kolejna dekada należała do Wenzela (Wacława) Herolda. Ten ostatni był również związany z Podgórzem.
W latach 1846–1848 burmistrzem Nowego Sącza został były włodarz Sanoka (lata 1837–1847), Michał Fiałkiewicz. Karierę rozpoczynał jako praktykant C. K. Izbie Prokuratury, następnie pracował w Ciężkowicach. W czasie rządów w Nowym Sączu (1847–1853) spotkał go wielki zaszczyt – witał w murach miasta samego Franciszka Józefa. Z Sądecczyzny przeniósł się do Karkowa – został tam rajcą. Następnie mianowano go przełożonym urzędu obwodowego w Pilźnie, potem radcą Sądu Obwodowego w Tarnowie. W latach 1866–1872 piastował godność radcy C. K. Sądu Krajowego w Krakowie. Życiorys Fiałkiewicza to przykład typowej kariery urzędniczej w Galicji.
Po 1853 r. burmistrzem został Jakub Królikowski, doświadczony urzędnik, który karierę rozpoczął także w C. K. Izbie Prokuratury, a potem pracował w magistracie w Myślenicach. Należy go zaliczyć do bardzo doświadczonych urzędników: w latach 1840–1847 burmistrz Wieliczki, 1847–1853 burmistrz Sanoka, 1853–1854 burmistrz Nowego Sącza. Z naszego miasta trafił do Krakowa, gdzie pracował jako urzędnik krakowskiego obszaru administracyjnego.
Potem nastał czas Johanna Johanidesa, który miasto wprowadził w okres autonomii galicyjskiej. Ale to historia na osobny tekst.
Odwołując się do zdania historyków badających dzieje miasta Nowego Sącza należy zaznaczyć, że w I połowie XIX w. w nowosądeckim magistracie Niemców czy Czechów nie było zbyt wielu, przez wiele lat sprawowali oni jednak najważniejsze funkcje w mieście: burmistrza, syndyka czy asesora (U. Perkowska, M. Adamczyk). Taki trend panował do autonomii galicyjskiej.