Tylko kilka dni stał na rynku żółty płotek z reklamą producenta lodów. Zniknął, gdy po zwróceniu uwagi przez naszego Czytelnika zapytaliśmy o niego w ratuszu.
Płotek pojawił się wokół mini placu zabaw koło fontanny na rynku w ubiegłym tygodniu. Jeden z naszych Czytelników dowodził, że jego wygląd nie tylko kłóci się z estetyką i nie pasuje do otoczenia, ale jest także sprzeczny z zapisami w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, których urząd miasta winien przestrzegać.
Urzędnicy pochwalili się uruchomionym po przerwie zimowej miejscem zabaw na stronie internetowej urzędu w trzy-zdaniowej notatce Kolorowy plac zabaw na sądeckim Rynku. „Ogrodzony teren także w tym sezonie letnim będzie miejscem ulubionych zabaw dla wszystkich dzieci” – można w niej m.in. przeczytać.
Postanowiliśmy zapytać Biuro Prasowe Urzędu Miasta Nowego Sącza o ideę ustawienia płotka-reklamy oraz zasugerowaną przez Czytelnika niezgodność z zapisem planu zagospodarowania (rynek jest także pod ścisłą ochroną konserwatora zabytków) w punkcie mówiącym o zakazie stosowania „w elementach informacji wizualnej jaskrawej kolorystyki”. Pytaliśmy także o zapisany w planie zagospodarowania (i stosowany wobec niedalekich ogródków gastronomicznych) zakaz umieszczania reklam na ogrodzeniach.
W piątek, w informacji telefonicznej rzeczniczki urzędu usłyszeliśmy, że płotek stoi „tymczasowo” i że planowany jest montaż bardziej stonowanego w kolorystyce ogrodzenia. Obiecała przesłanie wyjaśnień w poniedziałek.
Jeszcze w piątek żółty płotek zdemontowano. Do środy, kiedy zrobiliśmy poniższe zdjęcie, nowego ogrodzenia jeszcze nie było. Dwa dni wcześniej, w poniedziałek, dostaliśmy informację, że nie będzie jednak wyjaśnień i komentarza.
(z)
Nie podejrzewam urzędników ratuszowych o celowe działanie na korzyść producenta lodów. Jest to raczej przykład ich bezmyślności. Oni nie wiedzą na czym polega reklama, a co dopiero kryptoreklama :)
Raczej nie bezmyślności ale nadgorliwości i chęci przypodobania się rodzinie K. Klasyczne włazi…, bo tak się wydawało tej jednej pani co z jednym panem urządzają miasto wedle własnego wątpliwego gustu, że będzie cudownie i wszyscy padną na kolana pod wrażeniem tej wspaniałej inwestycji :) Swoją drogą kombinować jakiś wstrętny, plastikowy płotek o porażającej kolorystyce zamiast od razu postawić sobie jakiś pasujący do tych drewnianych elementów na tym mini-placyku? No nie róbmy jaj, miasto takie bogate, na zawołanie daje 550 tysięcy złotych żeby kolarze chwilę tu pojeździli a na płotek nie ma?
nice job! :) trzeba patrzeć na ręce urzędasom!