Byliśmy na degustacji w Krynicy Górskiej. Degustacja win alzackich, powiązana z dedykowanymi potrawami. 5 win alzackich i 5 autorskich potraw. Rzadko bywamy na takich degustacjach. Impreza odbyła się w znanej restauracji obok deptaka. Jedno z miejsc gdzie bywał Kiepura z piękną Marthą Eggerth, a jeżeli nie bywali, to ich strata. Bywają tam obecnie na pewno prezydenci i premierzy podczas corocznego Forum Ekonomicznego.
Już w II RP były dwie górskie stolice Polski, pierwsza to Zakopane, druga bez wątpienia Krynica; Szczawnica także na pudle. Tak, znaliśmy Krynicę stąd, że znani artyści, arystokraci, politycy bywali w Krynicy. Do Krynicy zjeżdżały znane osoby: w 1925 r. w Domu Zdrojowym gościł premier Władysław Grabski, w 1937 r. do Patrii – nowego, ekskluzywnego, jak na owe czasy, hotelu – przybyła księżna holenderska Julianna wraz z mężem. Ponadto bywało tam również wiele gwiazd przedwojennego kina. Trudno się dziwić, Patria tuż po otwarciu zasłynęła jako jeden z najnowocześniejszych hoteli w Europie. Mógłby tutaj bywać prezes Banku Zbożowego Nikodem Dyzma…
Zupełnie serio, to jest w obecnej Krynicy coś przedwojennego; pewna, sympatyczna nuta archaiczności. Będąc w Szczawnicy ma się to samo wrażenie. Dobrze jest przyjechać i tutaj właśnie przeczytać W poszukiwaniu straconego czasu. Tak, tutaj w Krynicy także można poznać i zrozumieć pewien szczególny aspekt czasu. Pisaliśmy w ostatnim wpisie, o relacji czasu i wydarzania się w Trieście. Tam wydarzenia są stłoczone w czasie i odbywają się poniekąd w poprzek osi czasu. W Krynicy jest zupełnie inaczej. Tutaj czas zapada się, ma dynamikę implozji. Ale tak się musi dziać w każdym kurorcie, sanatorium. Powtarzalność czynności sanatoryjnych tworzy wrażenie permanentnego deja vu. To wpływa nawet na poczucie, że czas się cofa. To jest także przyczyną tego, że mamy wrażenie, że odbyliśmy podróż w czasie i jesteśmy 100 lat wcześniej. Jak Hans Castorp w Czarodziejskiej Górze. Tutaj w Krynicy mogłaby się także odbywać się akcja tej powieści. Krynica jest poniekąd, jak wehikuł czasu. Włodarze miasta powinni uwzględnić ten fenomen w promocji turystycznej miasta, a nie epatować wyłącznie ilością wyciągów. To takie trywialne. Austrii i Szwajcarii pod względem infrastruktury narciarskiej nie przebije Krynica nigdy, a magią unikalnego poczucia czasu owszem.
Jak płynie czas w Alzacji, na przykład w Ribeauville? To oczywiste. Tam czas płynie szybciej, bo czas ma rzadszą strukturę. To niechybny wpływ wina alzackiego, czy wina w ogóle. Wraz z ilością wypitego wina czas przyspiesza. Wszystko się szybciej wydarza. Czas jakby przeskakiwał, jak uszkodzona winylowa płyta. Ma się poczucie, że upłynęła godzina, a za nami jest 10 godzin. Kiedyś szwagier poszedł na degustację win burgundzkich i wrócił za trzy dni. Zachowywał się po powrocie, jakby wyszedł wyrzucić śmieci. Tak to się właśnie dzieje.
Nie badano niestety, jaki wpływ na poczucie upływającego czasu mają poszczególne szczepy pitych win, w tym wypadku win alzackich. Nam się intuicyjnie wydaje, że riesling nadaje biegowi czasu większe przyspieszenie niż taki gewurztraminer. Ten drugi z racji ekstraktu musi spowalniać, a ze względu na dużą ilość cukru powoduje ruch turbulentny, interwał układa się koliście. Pinot blanc powoduje postęp czasu jednostajnie przyspieszony, sprzymierzony z siłą grawitacji. Pinot gris natomiast musi wprawiać czas w takt tanga i posuwa czas do przodu w tempie dwa do przodu, jeden w tył.
Skosztowaliśmy wielu win ze spółdzielni w Ribeauville. Cave de Ribeauville. To duża spółdzielnia. Wina ciekawe. Dawno nie piliśmy win z Alzacji, a one przecież doskonale pasują do lata. Nie będziemy rozpisywać się o samej spółdzielni. Niechaj o niej świadczą te wina, które wypiliśmy.
Ciekawą sprawą było, rzadko praktykowane podczas naszych degustacji zestawianie konkretnych win z potrawami. Oprócz win ocenimy także poszczególne zestawienia.
Pinot blanc 2012 Vendanges Manuelles Collection 2012.
Podstawowe wino. Charakterny pinot blanc, czujemy cielistość, gruszkowo-jabłkowe konteksty, a takie zawsze nam się podobają. W ustach krągłe, nieco krzepkie. Mógłby być wyższy kwas i trochę mniejsza ilość cukru. Cieliste, jak na pinot blanc. No ale pijemy alzackie wykonania. W tym regionie takie konstrukcje są możliwe.
Wino zestawiono z potrawą Ser kozi zapiekany, podany na gruszkach z żurawiną. Bardzo dobra para. Gruszka w jednym i drugim elemencie pary. Żurawina uzupełniała deficyt kwasu w winie. A ser kozi ze swoim słodkawym posmakiem szedł w parze z słodkawym winem.
Ocena zestawienia: 9. Odejmujemy jeden punkt, na zasadzie, że zawsze może być lepiej.
Riesling Vendanges Manuelles Collection 2012.
Aromat trochę martwy, mdły, czujemy proszek do pieczenia. Trochę zniechęcił nas ten aromat. Przed nalaniem do kielichów ucieszyliśmy się, że wino schłodziliśmy aż zanadto, no ale chłód złagodzi mdłość wina, której spodziewaliśmy się po aromacie. Warto jednak być cierpliwym. Smak był inny, uderzyła kwasowość, może proszek pozostał, ale już z dodatkiem toffi, to tworzyło już jakiś kontrapunkt do dość banalnego proszku do pieczenia. Kwas ratował wszystko, było także jakoś mineralne w tle. Chociaż nie chcemy win przeciętnych dowartościowywać enigmatycznym określeniem: mineralne. Tylko czuliśmy się trochę jakbyśmy byli przy wodospadzie przy górskim potoku, no ale potok nie duży, a i obok autostrada. Wydaje mi się, że pity w 2013 miałby więcej świeżości. Cena, to niewątpliwa zaleta tego rieslinga.
Przyznajemy mu ocenę, nieco na wyrost, w postaci całych 3,5 wiewiórki.
Wino zestawione było z Francuską zupą cebulowa z grzankami. Z racji tej, że riesling jest odpowiedni w zasadzie do każdej potrawy, to i do zaserwowanej zupy był także odpowiedni.
Ocena w skali 1-10; ta para otrzymuje 9.
Pinot Gris Vendanges Manuelles Collection 2012.
Półwytrawny pinot gris w wersji alzackiej z będzie pewnie słodki. Aromat to zapowiadał. Gruszka, przejrzała, a może i nawet suszona. Będzie słodkie! Nalaliśmy. W ustach słodycz czujemy, ale i po chwili kwasek, który osłabiał skutecznie cukier. Struktura nas pozytywnie zaskoczyło, wino było gęste, ale miało, dzięki kwaskowi, żywą nutę. Smak: śliwki, brzoskwini, ziół, jabłka, a w finiszu moreli. Wszystko lekko przydymione. Pewną wadą była krzepkość, bo alkohol wyczuwaliśmy, ale tutaj pomagała jego słodycz i alkohol nie był dzięki temu nachalny. Jest to w sumie wino deserowe. Polecamy to wino. To taki klasyczny, alzacki pinot gris.
Ocena wysoka, bo 3,5 wiewiórki.
Win o zestawiono z Rilettes z łososia. Kompozycja niezła, pasował nieco słodkawy gris, chociaż inny riesling byłby lepszy, ale pisaliśmy już o uniwersalności rieslinga.
Ocena 8.
Riesling Vieilles Vignes Reserve 2012.
Starszy brat poprzedniego rieslinga w podstawowej wersji collection, ten jest z serii reserve, droższy o jakieś 40%. Lepszy o więcej, bo prawie 100%. W aromacie poruszył nas jabłkowe kontekst, ale i gruszkowe dotknięcie było także. Bardzo lubimy takie deklinacje, ale jest to subiektywne z naszej strony, znamy także wrogów takich aromatów i smaków; mówią na takie wina „jabcok”. A nam się jabcok inaczej kojarzy… W smaku wino okazało się świeże, czyste, jabłko-gruszka pozostało nietknięte. Do tego niezły kwas, a i finisz wyraźnie kwasowy. Dobry potencjał gastronomiczny. Nie mogliśmy odnaleźć, do czego byłoby akuratne, ale wykluczyliśmy jednak owoce morza, że niby jabłko-gruszka nie bardzo pasuje. Kaczka z jabłkami byłaby dobra, ale to może zbyt banalne zestawienie. Polecamy to wino bez najmniejszych wątpliwości. Dobra cena i jakość.
Ocena: 4 wiewiórki i to mocne 4, szwagier chciał przyznać 4,5, ale go przegłosowaliśmy, ale tak tylko dla przekory.
Wino to zestawiono z Policzki wołowe duszone w sosie demi glace podawane z kapustą z jabłkami i kremowymi ziemniakami. Zestawienie jest dobre. Przyciężkawe policzki należało właśnie zdynamizować rieslingiem. Musimy jednak dodać, że z pary jedzenie i picie, wybralibyśmy jednak picie. Może dlatego, że nie jesteśmy szczególnymi entuzjastami policzka wołowego.
Ocena zestawienia 7.
Gewurztraminer Terriors Reserve 2012.
Poziom wyżej, cena podskoczyła o prawie 50%. Uprzedzając, jakość nie podskoczyła o tyle, ale to wino jest lepsze niż poprzednie, serii collection. Aromat ciekawy, ale miał pewien defekt, który krytyczny szwagier wychwycił od razu. Stwierdził, że czuje cukier w przesłodzonej herbacie. Może i trochę przesadził, ale coś takiego rzeczywiście było. Myśmy głównie czuli gruszkę i jabłko, ale przejrzała gruszka klapsa była wyraźna, choć i pewną organiczność w głębi można wychwycić. Ma nerw i dynamikę, ale mniejszą niż collection, jest bardziej ociężałe, słodsze, i deserowe. Szarlotka byłaby odpowiednim towarzystwem dla tego traminera. Finisz długi, który miał akcent mlecznej, białej czekolady.
Ocena: 3,5 wiewiórki.
Wino to zostało sparowane z deserem: Zabaglione podawane z gałką lodów waniliowych i truskawkami. To było dobre zestawienie, a może nawet bardzo dobre. Pojawiła się pełna synergia elementów zestawienia. Lody waniliowe i korzenność pasują do siebie bardzo dobrze.
Ocena: 9.
Po skończonej degustacji w systemie potrawa+wino przeszliśmy do kosztowania win saute.
Girsberger brut, Cremant.
Na początek otwarliśmy bąbelki. Zaskoczyło nas w sumie to wino. Aromat soczysty, ale i metaliczny. W smaku przenikliwe, dobra ilość bąbelków. Wspaniała propozycja na gorące popołudnie, szczególnie jak będzie podane w temperaturze +6 stopni.
Gewurztraminer Vendanges Manuelles Collection 2012.
Oczywista jest korzenność i ją mamy już w aromacie. W końcu to przecież alzacki gewurztraminer. Wersja podstawowa. Ale ona okazała się zaskakująca. Na to może mieć też wpływ, że dawno nie piliśmy tego szczepu. Szwagier się zraził i ciągle krytykował, że niby przeładowany, pretensjonalny, nudny. Oprócz korzenia wyczuliśmy kwiat. To co nas zaskoczyło, to struktura tego wina, ułożona, jak pies policyjny. Ale kwasowość wyczuliśmy, bo ona była jak układ nerwowy tego wina, dynamizowała go i nadawała mu osobowość. Dostrzegliśmy duży potencjał gastronomiczny tego wina. Zaskoczenie pełne.
Cena niska, ocena wysoka – 4,5 wiewiórki. Szwagier odjął połowę wiewiórki, bo inaczej byłoby pełne 5.
Riesling Grand Cru Osterberg 2011.
No i pijemy grand cru. 2011, to w sumie młode, jak na grad cru. Schłodziliśmy odpowiednio, otworzyliśmy, zdekantowaliśmy. Aromat intensywny, czuć, że jest to grand cru. Delikatne jabłko, może także agrest. Na etykiecie poinformowano, że mamy do czynienia z cytrusami. Prawda, ale te cytrusy są dość charakterystyczne; mamy do czynienia z cytryną, a może nawet skórką cytryny. W smaku, w finiszu jest coś, co przypomina wyraźnie grejpfrut, no może także w aromacie są konteksty grejpfrutów. Struktura wina poprawna, to dobrze zbudowany riesling, masywny, stąd jego intensywność. Często takie podejście można spotkać w alzackich rieslingach, więc nie zdziwiło nas to szczególnie. Długi finisz, jak pisaliśmy gorzkawy, grejpfrutowy. Gdzieś w głębokim tle wyczuwamy naftę, ale dopiero w 3 kieliszku to zauważyliśmy. Oznacza to, że za 5-10 lat, jak otworzymy będzie będziemy mieć 98 oktanową benzynę bezołowiową, ale tankować nie będziemy, wypijemy do ostatniej kropli.
Ocena: 3,5 wiewiórki.
Gewurztraminer Altenberg de Bergheim 2009, Grand Cru.
Przygotowani jesteśmy na atak korzenności, a w aromacie otrzymaliśmy delikatność i spokój. Nawet wyczuliśmy figlarną kwiatowość; syndrom róży, tej z pączków. W ustach tłuste, potoczyste, oczywiście korzenne i ziołowe. Dobry balans z kwasem w tle. Świetny, długi finisz. Doskonałe wino, dawno nie piliśmy tak dobrego gewurztraminera w wydaniu alzackim, klasy grand cru. Ten producent ma w ogóle dobrą rękę dla gewurztraminera. Cena nie jest niska, ale jakość także jest na wysokim poziomie.
Ocena: 3 wiewiórki.
To była udana degustacja. Degustacje zakończyliśmy o 3 nad ranem, sądziliśmy że jest znacznie wcześniej. Jak pisaliśmy na początku: czas przyspieszył dzięki alzackiemu winu…
Alzacja ma coś wspólnego z Krynicą. Kiedyś dowiedliśmy analogii z Toskanią, a teraz zauważamy podobieństwa z Alzacją. Sugerujemy krynickim restauratorom aby swoje karty win oparli właśnie o te dwa regiony.
Riesling i Sangiovese to dobra para, w skali 10-punktowej przyznajemy pełne 10.
Cave Ribeauville otrzymuje zbiorczą ocenę 2 chomików i będzie uczestniczyć w rankingu najlepszych producentów 2014 roku.
DUE










![Linia kolejowa nr 104. Prace modernizacyjne w Nowym Sączu i Marcinkowicach [ZDJĘCIA] Prace w rejonie przejazdu kolejowo-drogowego na ul. Kościuszki w Nowym Sączu](https://twojsacz.pl/wp-content/uploads/2025/12/Prace-w-rejonie-przejazdu-kolejowo-drogowego-na-Kosciuszki2-100x75.jpg)
