
W 1958 r. rozpoczął się tzw. „eksperyment sądecki”. Z jego inicjatywą wyszły władze lokalne, jednak wejście w życie zadekretowały władze centralne. Wprowadzony został uchwałą Rady Ministrów PRL nr 151 z 9 maja 1958 r. Oficjalnie zakończono projekt w 1975 r.
Głównym celem eksperymentu był rozwój regionu poprzez wspieranie sadownictwa, turystyki oraz przemysłu lokalnego. Nad całością miał czuwać Fundusz Rozwoju Ziemi Sądeckiej. Za twórców eksperymentu uważa się Witolda Adamuszka (sekretarza Komitetu Powiatowego PZPR), Kazimierza Węglarskiego (przewodniczącego Prezydium Powiatowej Rady Narodowej) oraz Janusza Pieczkowskiego (przewodniczący Prezydium Miejskiej Rady Narodowej).
Tak wspomniał początki tego wydarzenia Janusz Pieczkowski w swojej książce Na gruzach marzeń:
W dniu 3 stycznia 1958 roku uczestniczyłem w Warszawie w Urzędzie Rady Ministrów, wraz z grupą inicjatorów tzw. ,,eksperymentu nowosądeckiego”, w spotkaniu z ówczesnym premierem Józefem Cyrankiewiczem. Delegacja nasza przedstawiając swój projekt, zwróciła uwagę na fakt, że wcielenie w życie zamierzeń, wymagać będzie znacznej samodzielności miejscowych władz administracyjnych. Obecny przy rozmowach prof. Kazimierz Secomski stwierdził, że Komisja Planowania pozytywnie oceniła sądeckie propozycje i że jej zdaniem – inicjatorów nie należy zbyt krępować w dalszych decyzjach i planach. Kończąc niemal trzygodzinną rozmowę premier Józef Cyrankiewicz oznajmił, że istotą projektu jest wykorzystanie ukrytych rezerw gospodarczych i aby tak się stało, uznał za konieczne usamodzielnienie nas w większym stopniu, niż można to obecnie uczynić wg ogólnych zasad: „Jak najwięcej uprawnień, które widzimy do wprowadzenia w przyszłości dla powiatów – damy wam już dziś. Ten zespół uprawnień jakie otrzymacie będzie tym cenniejszy, jeśli będzie się mieścić w takich granicach, jakie będą do przyjęcia dla innych powiatów.
Tak rozpoczęła się historia słynnego eksperymentu. Być może Józefem Cyrankiewiczem kierowały pobudki osobiste, bowiem w Nowym Sączu bywał często, przynajmniej tak donoszą relacje. Miał też ku temu powody rodzinne, bowiem jego babcia mieszkała pod Grybowem. Sądecczyznę zatem znał doskonale.
Pięć miesięcy później, 9 maja, Rada Ministrów podjęła Uchwałę Nr.151/58 w sprawie rozwoju gospodarczego powiatu nowosądeckiego i miasta Nowy Sącz oraz rozszerzenia uprawnień terenowych organów władzy państwowej na tym terenie – pisał Pieczkowski.
Utworzono Fundusz Rozwoju Ziemi Sądeckiej, z którego dochody miały zapewniać aktywizację społeczną. Niestety, władze zmieniły propozycje twórców eksperymentu, toteż rzeczony Fundusz nie mógł spełniać całkiem swojej roli:
W latach 1958–1964 zgromadzono na koncie Funduszu 26 milionów złotych, w czym wpływy z tytułu 10-procentowych dopłat do cen napojów alkoholowych wyniosły 84% tej sumy. Żadnych wpływów nie uzyskano z takich źródeł, jak dobrowolne dopłaty do cen biletów kinowych i teatralnych oraz przesyłek listowych. Nie wpłynęły też środki przeznaczone na aktywizację małych miast i miasteczek, środki z funduszów zakładowych przedsiębiorstw przeznaczonych na zbiorowe inwestycje w uzdrowiskach – budowę wspólnych obiektów, tj. pralni, łaźni, kotłowni itp. Tak więc średnie roczne dochody Funduszu Rozwoju Ziemi Sądeckiej oscylowały w granicach 3 milionów złotych, co w porównaniu z wysokością budżetów powiatowych i miejskich rad narodowych stanowiło zaledwie 1,5%. Porównanie to pozwala wyrobić sobie pogląd, w jakim stopniu środki z Funduszu wpływały na rozmiary i tempo rozwoju gospodarczego
– pisał po latach Janusz Pieczkowski podsumowując eksperyment sądecki.
Przeczytaj też: Nowy Sącz z 1955 roku we wspomnieniach Janusza Pieczkowskiego
Ponadto należy dodać, że uchwała rządowa kierowała na Sądecczyznę też specjalne środki finansowe. W ich skład wchodziło m.in. 500 tyś. zł
na zagospodarowanie pastwisk Państwowego Funduszu Ziemi; zwrotny kredyt bankowy w wysokości 25 milionów złotych, z czego 5 milionów w roku 1958 i po 10 milionów w latach 1959 i 1969, nieokreślone kwotowo środki z puli WRN na elektryfikację wsi nad Jeziorem Rożnowskim; 40 milionów złotych z centralnego planu inwestycyjnego na budowę, przez Ministerstwo Przemysłu Spożywczego i Skupu, w latach 1959-1962 zakładu przetwórstwa owocowo-warzywnego w Starym Sączu, nigdy nie zrealizowaną.
Janusz Pieczkowski podsumowując te wyliczankę, jak również całą ideę eksperymentu sądeckiego, pisał: Prysnął mit o płynącym do Nowego Sącza strumieniu pieniędzy z państwowej kasy.

Może Cię zainteresuje: Wizyta premiera Cyrankiewicza w 1960 roku
Eksperyment toczył się swoją drogą. W 1960 r. oficjalnie pojawił się w Nowym Sączu premier Józef Cyrankiewicz. W ramach projektu rozbudowano bazę turystyczną, pojawiały się nowe drogi, stare często asfaltowano. Około 90% dróg w powiecie w 1973 r. miało powierzchnię wyasfaltowaną, a w momencie startu eksperymentu, w 1957 r., było to zaledwie 20%. Powstała Spółdzielnia Ogrodnicza Ziemi Sądeckiej, rozwijała się gastronomia. Obroty tej ostatniej w 1957 r. wynosiły 1 mln zł, a przy końcu eksperymentu 180 mln. Właściwie w ramach eksperymentu powstały wszystkie większe zakłady pracy w Nowym Sączu (SZNA, SZPOW, SZEW i inne). W samym Nowym Sączu zbudowano 35 kilometrów sieci wodociągowych, 49 kilometrów sieci kanalizacyjnych, 22,5 kilometrów sieci gazowych, 58 kilometrów trwałych nawierzchni ulic, 1122 punktów oświetlenia ulicznego oraz wiele budynków mieszkalnych.
Zobacz: Polska Kronika Filmowa 1965: rozpoczęcie produkcji w zakładach SZEW

Czy zatem niezbyt entuzjastyczna ocena Pieczkowskiego jest słuszna? Na to pytanie musi sobie odpowiedzieć każdy Czytelnik.
Łukasz Połomski