
Wiesław Piprek, przewodnik PTTK, udostępnił nam zdjęcia, zrobione przez niego po wichurze, jaka przeszła nad miastem w 1976 roku. – Wiatr wtedy wiał, jak podawano z prędkością ponad 100 km/godz. Najbardziej ucierpiała szkoła Jadwigi na Jagiellońskiej. Pracowałem wtedy w Ogrodach Miejskich (Zakład Zieleni Miejskiej) – pamiętam przez kilka tygodni pracowaliśmy nad uprzątnięciem Plant z powalonych i połamanych drzew. To już 40 lat od tej wichury – drzewostan na Plantach zdołał się odnowić, ale wtedy wyglądało to tragicznie – wspomina Wiesław Piprek.

Udało się nam odnaleźć więcej informacji na temat tych wydarzeń. Huragan, jak określała go ówczesna prasa, przeszedł nad Nowym Sączem i Sądecczyzną nad ranem 1 grudnia 1976 roku. Według doniesień prasowych o godz. 3 nad ranem wiatr osiągnął prędkość około 27 m/sek.
„Sile wiatru nie oparły się dachy nie tylko na domkach jednorodzinnych, ale i na solidnych, dużych budowlach. Huragan zerwał ok. 500 m kw.dachu nad halami Sądeckich Zakładów Napraw Autobusów. Dach ze Szkoły Podstawowej nr 2 przy ul. Jagiellońskiej zerwało i przeniosło na drugą stronę ulicy. W szpitalu nowosądeckim wiatr poważnie uszkodził dach nad oddziałem pediatrycznym. W jednym z domów mieszkalnych przy ul. Węgierskiej został zerwany dach i uszkodzone sufity: 2 rodziny kwalifikują się do natychmiastowej ewakuacji. Oblicza się, że na terenie miasta jest 350 domów uszkodzonych, w tym 60 poważnie” – donosił Dziennik Polski z 2 XII 1976 w tekście „Huragan nad Kotliną Sądecką i Zakopanem”

„Ogromnie ucierpiał drzewostan w mieście. Na nowosądeckich plantach wiatr wyrwał z korzeniami kilkanaście pięknych starych drzew, w rejonie Białego Klasztoru – 60 drzew, z czego wiele to zabytki przyrody, w rejonie dwóch tylko ulic: Nawojowskiej i Naściszowskiej legło ok. 300 drzew.
Poważnie ucierpiała sieć elektryczna i telefoniczna: do kilkuset abonentów na terenie miasta nie można się dodzwonić. Ok. 1/3 miasta pozbawiona była światła” – relacjonował Dziennik Polski.

Z powodu zniszczeń uczniowie Szkoły Podstawowej nr 2 im. Królowej Jadwigi zostali przeniesieni do kilku innych placówek na terenie miasta, a remont budynku trwał podobno aż trzy lata.
(JO)
Ja mieszkalem wtedy moze z 200m od „dwojki” na poludnie. Jak zerwalolo ten dach (a bylem uczniem tej szkoly – moze druga /trzecia klasa – nie pamietam dokladnie) to przeniesono nasze zajecia do pobliskiej „jedynki” a pozniej do nieistniejacej juz chyba? „trzynastki”
pamiętam tę wichurę, pół nocy trzymałyśmy z mamą drzwi balkonowe w
mieszkaniu, bo wiatr je otwierał .. najadłam się wtedy strachu jako
dziecko
Na pierwszym zdjęciu na Konarskiego czai się czerwony „ogórek”. Pewnie „8” do Rytra albo „21” do Kosarzysk, bo wtedy zdaje się stamtąd odjeżdżały :)