W czasach autonomii galicyjskiej Nowy Sącz miał zazwyczaj szczęście do burmistrzów miasta. Dzięki nim zmieniał się wygląd nowosądeckich ulic, pojawiały się nowe inwestycje, kwitło życie kulturalne. Każdy z nich zostawił po sobie coś dla potomnych. Pora na biogram kolejnego włodarza miasta – Ignacego Płochockiego.
Podobnie jak jego poprzednik Walenty Brzeski, z zawodu był krawcem, posiadał także własny majątek ziemski i wiele nieruchomości w Nowym Sączu. Przed wyborem na burmistrza legitymował się długoletnim stażem radnego miejskiego. Ignacy Płochocki uchodził także za społecznika, bowiem od 1869 r. angażował się w powstającą straż ogniową – pionierską tego typu instytucję w Nowym Sączu. Pełnił tam funkcję komisarza, ale chyba niezbyt skrupulatnie. Naczelnik straży, Wiktor Obrecht, chciał go usunąć z funkcji za zaniedbywanie obowiązków.
W 1873 r. zakończyła się kadencja Brzeskiego. Długo odwlekano wybór nowych miejskich władz, co wynikało z tego, że rajcy nie przychodzili na sesje. Tak stało się np. 18 sierpnia 1873 r., kiedy nie zebrano wymaganego kworum, a posiedzenie opuściło aż 10 radnych. Rada liczyła wówczas 30 osób. Podobnie było 21 i 27 sierpnia, choć już na tych sesjach na nieobecnych nakładano kary finansowe – nie skutkowało. W końcu się udało przy czwartej próbie. 3 września urząd burmistrza objął Ignacy Płochocki, na asesorów wybrano: Włodzimierza Olszewskiego, Leo Bersona i Jana Obrechta.
W czasie jego rządów ważną inwestycją była kolej. To zdecydowanie jedno z najważniejszych wydarzeń w historii Nowego Sącza – 18 sierpnia 1876 r. przez miasto przejechał pierwszy pociąg. Oczywiście Płochocki z kasy miejskiej nie sfinansował inwestycji, ale mocno za nią lobbował, podobnie jak jego poprzednicy.
Przeczytaj: 18 sierpnia 1876 r. rozpoczęła się w Nowym Sączu przygoda z koleją
Dzięki burmistrzowi i radzie zaaprobowano budowę dworca. Wówczas Nowy Sącz przyjął na siebie połowę kosztów budowy drogi do nowego budynku, a władze rozumiały znaczenie nowego punktu na mapie miasta. W czasie urzędowania Płochockiego wybudowano także powszechną szkołę żeńską, co nie było łatwym przedsięwzięciem, ponieważ brakowało w kasie miejskiej funduszy. Inwestycję rozpoczęto dopiero po udzieleniu dotacji przez Radę Szkolną Krajową (aż 8 tys. zł reńskich). Rajcy podjęli uchwałę o budowie w Nowym Sączu szkoły w 1876 roku. Rok później miasto otrzymało odpowiedni grunt przy ulicy Węgierskiej (dziś Jagiellońska) – rozciągający się aż do potoku Żeglarka, zakupiony od Ignacego Płochockiego.

Płochocki musiał się też zmierzyć z innym ważnym problemem: budową koszar. Nie zrealizował tej inwestycji, podobnie jak poprzednicy i część następców, bowiem przekraczała ona możliwości budżetowe. Takim kolejnym nierozwiązywalnym długo problemem będzie szpital. Ten mieścił się na miejscu dzisiejszego kościoła św. Kazimierza i nie cieszył się dobrą opinią. Opiece na chorymi nie sprzyjało położenie lecznicy przy targu. Postulowano, żeby magistrat przeznaczał więcej leków dla szpitala, ale burmistrz Płochocki odmówił z braku środków, za co starostwo nałożyło 20 złr kary na gminę nowosądecką. W tym czasie hospitalizowano maksymalnie aż 60 osób dziennie!
Trzeba zaznaczyć, że Ignacy Płochocki skrupulatnie zajmował się finansami, nie należał do rozrzutnych.
Na 25-lecie panowania cesarza nakazał rozdać tylko 50 złr ubogim mieszkańcom. Gospodarka w czasie jego rządów była wyjątkowo oszczędna, a na jednym z posiedzeń pisano, aby zasilić budżet gminy należało konia siwego, który oślepł, jako niezdatnego do pociągu sikawek straży ogniowej, sprzedać na jarmarku w Starym Sączu za kwotę 48 reńskich. Każdy grosz się liczył! Momentami przesadna polityka oszczędnościowa burmistrza Płochockiego objawiła się też w postulacie o powołanie lekarza prowizorycznego, zamiast miejskiego, co wiązałoby się ze zmniejszeniem pensji. Według przepisów państwowych było to niezgodne z prawem, dlatego rada powiatu ukarała burmistrza za nie przestrzeganie prawa.
Jednocześnie, w 1874 r. Płochocki nalegał na zakupy: sikawki, pary koni i wozu strażackiego. Wówczas przeorganizowano także straż ogniową – od tej pory składała się z naczelnika i 15 pompierów. Wszyscy byli utrzymywani z kasy miejskiej. Skąd takie zmiany? 7 września 1874 r. w Nowym Sączu wybuchł pożar, który ujawnił te braki, a sporą pomoc przynieśli żołnierze. Płochocki złożył wojskowym uroczyste podziękowania i ufundował nagrodę pieniężną: 50 złr. Wojskowi honorowo nie przyjęli nagrody i przekazali ją poszkodowanym.

Burmistrz miał problem z rajcami, którzy notorycznie nie uczęszczali na posiedzenia. Bywało i tak, że posiedzenia rady nie mogły się odbyć z tego powodu. Wówczas ustanowił wysoką karę – 10 złr – za nieusprawiedliwione absencje. Nie poskutkowało. Już w grudniu, z powodu braku wymaganej większości nie można było debatować nad budżetem. 23 grudnia 1874 r. zapisano w uchwale: Od początku kadencji niektórzy radni nie stawiają się na posiedzenia, co często bywa przyczyną udaremniania obrad (…) dobro miasta na tym cierpi. W tym samym dniu, rada miejska wezwała radnych, aby zrezygnowali ze swych posad, jeśli nie chcą uczestniczyć w posiedzeniach.
Czas urzędowania Płochockiego zakończył się w grudniu 1876 r. Pozostał na funkcji radnego. Niestety, od 1879 r. toczyło się przeciw niemu śledztwo o zbrodnię nadużycia władzy urzędowej, zbrodnię sprzeniewierzenia. Pozbawiono go mandatu rajcy.
Synem burmistrza był dr. Tadeusz Płochocki (1862–1920) – absolwent Gimnazjum w Nowym Sączu i UJ ( dr 1889 r.). Lekarz miejski od 1903 r. oraz lekarz naczelny Powiatowej Kasy Chorych. Medyk był wyjątkowo znienawidzony przez „Mieszczanina”, który często donosił o jego rzekomych przewinieniach. W latach 1915–1918 Tadeusz Płochocki był dyrektorem szpitala epidemicznego w Nowym Sączu. Zmarł na tyfus.
Nie wiemy, gdzie i kiedy zmarł Ignacy Płochocki.
Łukasz Połomski