Strona główna Twoje miasto

Ja – Adalbert Necma: śmieciowo

ReklamaPobierz grafikę aby zobaczyć

Z cyklu(23): Pucu! pucu! chlastu! chlastu! (mk); motto: Bez poczucia humoru nie czytaj – szkoda oczu!

Śmieciowo

Ekologicznie odpadowy Panie Redaktorze!

Dzisiaj będzie o śmieciach. Możliwe, że to śmierdzący temat, ale poczułem się nim tak przygnieciony, że tylko przez pisemną terapię mogę na wierzch wypłynąć i utrzymać się na wzburzonych falach lokalnej, krajowej i światowej dyskusji. Oczywiście z wdzięczną pomocą Szanownego Pana Redaktora i jego przyjaciół, o których względy zabiegam nie kandydując do żadnego sejmu, sejmiku, rady i innej, nieco(!) mafijnej, organizacji.

Reklama

Śmieci to definicyjnie odpady. Pozornie wszystko jest proste i ogólnie zrozumiałe, ale już na poziomie skojarzeniowym wpadamy w pułapkę. No to do przykładów. Jak komuś opadnie (odpadnie) szczęka to ona jest śmieciem, odpadem, czy tylko opadem? Opad deszczu jest tym samym co odpad szczęki? A co z powiedzeniami: opadły mu ręce; odpadła mu głowa? Sytuacja życiowa, w której „odpadła mu w tym miesiącu premia” to śmierć finansowa, czy okazja do napitku w sympatycznym gronie? Pocieszać można się także samotnie próbując tego i owego (chodzi o bimber kontra whisky). Albo: „odpadła mu ciężka rodzinna tradycja, żeby się żenić z brzydką panną, ponieważ jest dziedziczką dóbr wszelakich, czyli łąk, lasów, bagien i jeziora”. To tylko literatura, fikcja, po prostu nic. Gorzej, jeżeli taka rzeczywistość realnie nas dopadnie a tradycja nie odpadnie, chociaż … kto by nie chciał takiego posagu? W takich okolicznościach przyrody zawsze można udać się „na ryby” i przebywać tam miesiącami, latami i nawet dłużej, ciesząc się samotnością, w towarzystwie miejscowych panien pełniących rolę Świtezianki albo innej postaci, z poezji wyjętej. Tutaj działa zasada: dla chcącego, nie ma nic trudnego (patrz życiorys niejakiego poety Adama M). Oczywiście, można w drugą stronę i wtedy występuje brzydki kawaler i Świteziak młody. Posag pozostaje bez zmian.

Sięgnijmy do Unii Europejskiej jako najważniejszego źródła wszelkiej mądrości i czegoś tam jeszcze lepszego (przepraszam – najlepszego!).

Tutaj obowiązuje „triada” czyli coś takiego, co ma trzy.

„Odpadem jest każda substancja lub przedmiot, których posiadacz (1) pozbywa się, (2) zamierza się pozbyć lub (3) do pozbycia się jest obowiązany”.

Jeżeli więc Państwo zamierzacie się pozbyć: męża, żony, kochanka, teściowej lub telewizora to ważny jest zamiar – nawet jeżeli sobie tego w tej chwili nie uświadamiacie! Odpad to śmieci także w nieświadomym zamiarze!

Żeby sobie uświadomić to, co zamierzamy , chociaż o tym jeszcze nie wiemy, potrzebny jest ksiądz (zakonnik) Robak. Wprawdzie to jawny klerykalizm, który należy ze wszech miar aktualnie zwalczać wprowadzając na to miejsce lewicowe ideologie (z natury i oświecenia daleko lepsze), ale Robak w literaturze naszej występuje, a to można jeszcze tolerować, do czasu obowiązkowego wejścia w oryginale braci Grimm.

Otóż rzeczony „księdzozakonnik” w niejakim „Panu Tadeuszu” zajął się odpadami, następująco się wyrażając:

A przed ucztą potrzeba dom oczyścić z śmieci”

W ten sposób odpady awansowały do lektury szkolnej, czytanej we fragmentach i z ogólną niechęcią.

Daleki jestem od sformułowania, że cała literatura to śmieci, chociaż takie przypadki się zdarzają, szczególnie w segmencie prozy, poezji i dramatu. Poza nimi jest raczej w porządku.

W dziedzinie doraźnego słowotoku na absolutnego „hobla” (podgrupa Nagrody Nobla) zasługuje nasz wielki opozycjonista – obecnie w stosunku do własnego rozumu – niejaki Władysław F. Zajął się szczegółowo omawianym tematem wyrzucając z siebie szlachetną frazę śmieciowo- odpadową:

(…) Mam wrażenie, że to jest wataha psów, która otoczyła biednych, słabych ludzi. Śmiecie. To nie są ludzkie zachowania.

Ta zintelektualizowana wypowiedź, dotycząca żołnierzy ochraniających polsko-białoruską granicę, jest wysoce obraźliwa w stosunku do psów. Nazwanie ich „watahą” stygmatyzuje ów rodzaj istnienia i łamie wszelkie prawa Ziemi, Księżyca i wszystkich planet razem wziętych. Z ludźmi (czytaj: żołnierzami) ma to mniejsze znaczenie, dlatego nasz najwspanialszy sąd zawyrokował, że:

(…) sformułowanie Władysława Frasyniuka dotyczące żołnierzy na polsko-białoruskiej granicy było obraźliwe, ale wina nie była znaczna i … warunkowo umorzył postępowanie.

Problem śmieciowy nawet po tym wyroku nie zniknął, a nawet się uwypuklił. Nasz miejscowy układ ustawodawczy i zarządzający (Rada + Jaśnie Panujący Prez. Miasta NS) stosownie obradował. W ten sposób problem powrócił, bo każdy ma takie śmieci na jakie zasługuje.

Odbyło się nadzwyczajne posiedzenie. Słowo „nadzwyczajne” należy powiązać z faktem, że JP Prez. był i przemawiał. Na wcześniejszych pojawiał się i zanikał przedłużając ten stan na kolejne spotkanie. Doszło nawet do sporu ponieważ radny „Zet” twierdził, że JP Prez. jest – chociaż fizycznie go nie było. Jako dowód wskazywał na Zastępcę, który sympatycznie zasiadał na swoim krześle wraz z upoważnieniem – co stosowny mecenas potwierdził. Radni z opozycji „szkiełko i oko” w czary nie uwierzyli.

Słowo o sesji, że nadzwyczajna, należy rozszerzyć. Tym razem radny na „Pe” nie popisywał się sztuką żonglowania przyrządem piszącym palcami jednej ręki. W moim odczuciu obniżyło to znacznie wartość estetyczną całego posiedzenia. Osobiście bardzo, bardzo żałuję. Także radny na „Gie” chociaż utrzymał swój poziom i znowu wychwalał JP Prez. Miasta, to jednak zabrakło mu entuzjazmu i przypuszczalnie nie dążył do pocałowania tegoż. Szkoda.

A w sprawie śmieci? Z wyliczeń wynika, że musi być drożej. Wszystko przez komunalną spółkę „Nova”. Ona nie jest nowa tylko stara, ale dobrze się nazywa. Ma taką samą zdolność jak JP Prez. Miasta – co raz pojawia się i znika, a potem odwrotnie – albo mają ją rozwiązać, albo przywracają. W każdym razie stale wymaga dofinansowania z budżetu miasta czyli z kieszeni jego mieszkańców. Ponieważ dostaje (patrz: dotacje), to musi być podwyżka cen na odbiór nieczystości płynnych i stałych. To jest tak proste jak konstrukcja cepa i tylko tubylcy tego nie rozumieją, a także, cofnięci w filozofii zarządzania, radni.

Pojawiło się uzasadnienie. Otóż rzeczona nowa, ale stara musi zbudować hale potrzebne do segregacji odpadów. Dotychczas ta czynność odbywała się na „świeżym powietrzu” w pobliżu składowiska. Na całe szczęście zarządzający doszli do oczywistego wniosku, że ich i mieszkańców śmieci zasługują na lepsze traktowanie. W rezultacie będą one pielęgnowanie pod dachem (co z ogrzewaniem?), a ceny na stal potrzebną do zbudowania, tego co wymagane, stale rosną. Stąd podwyżka – to jest zrozumiałe.

Chyba już Pan Redaktor zauważył, że Śmieci to nie są śmieci. Zasługują na używanie dużej litery. To już estetyka, polityka, literatura, kultura (ze sztuką), erystyka, a w przyszłości muzyka i … żebyśmy wszyscy psychicznie zdrowi byli.

Czego Panu Redaktorowi, trochę sobie, serdecznie życzę.

Ja Adalbert Necma

PS.

  1. Erystyka to sztuka doprowadzania sporów do korzystnego rozwiązania bez względu na prawdę materialną.
  2. Pisanie o śmieciach (Śmieciach?) jest samą przyjemnością, dlatego (prawdopodobnie) będzie ciąg dalszy.
Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj