
W czasach autonomii galicyjskiej Nowy Sącza miał zazwyczaj szczęście do burmistrzów miasta. Dzięki nim zmieniał się wygląd nowosądeckich ulic, pojawiały się nowe inwestycje, kwitło życie kulturalne. Każdy z włodarzy zostawił po sobie coś dla potomnych. Kolejnym z na tym urzędzie w okresie autonomii galicyjskiej był Karol Slavik.
Następcą Włodzimierza Olszewskiego został urodzony w 1831 r. Karol Slavik, z pochodzenia Czech, bardzo szanowany w mieście lekarz. Miał do tej pory spore doświadczenie samorządowe. W radzie miejskiej zajmował się m.in. lazaretem i szpitalem powszechnym, legitymował się szeroką wiedzą na temat stanu miejskiej gospodarki. Burmistrzem został wybrany 28 marca 1887 r. a rok później, wzorem poprzedników, powołano go do Rady Powiatowej. Asesorami magistratu u boku Slavika zostali: dr Leon Berson, Walenty Brzeski, Ludwik Dobrowolski, Lucjan Lipiński, Aron Nebenzahl i Gustaw Stuber.
Czas rządów Slavika był naznaczony początkiem ważnych inwestycji oraz pożarami. Już w 1890 r. burmistrz sprawnie kierował akcją ratowniczą podczas pożogi, za co odebrał pochwałę od kolegów z Rady Miasta. 17 marca 1892 r. został ponownie wybrany na urząd burmistrza. W czasie pełnienia tej kadencji, w 1894 r. musiał stawić czoło wyzwaniu, jakim był największy w dziejach miasta pożar, który strawił niemal całe centrum Nowego Sącza.
Z pożarami, które niszczyły domy, pojawiała się kwestia regulacji ulic. Okazja do takich działań była wyborna, bo przed wznoszeniem nowych budynków można było wytyczyć nowe arterie i wyprostować kwestie własnościowe. Podczas rządów Slavika podejmowano także kwestię budowy koszar wojskowych i wyznaczono teren pod nowy ogród jordanowski. Dokonano zalesienia w Paszynie, Falkowej i Żeleźnikowej – lasy wówczas były ważną częścią miejskiej gospodarki.
Nie zapominano o pielęgnowaniu patriotyzmu, czego przejawem była organizacja szeregu uroczystości, jak 600-lecie lokacji miasta i 100-lecie konstytucji trzeciomajowej. W okresie rządów Slavika pojawiła się inicjatywa budowy pomnika Adama Mickiewicza. Uwieńczeniem zmian i nowoczesnych inwestycji miała być budowa nowego ratusza. Nie zapominał też o urzędnikach, którzy w czasie jego kadencji mogli odczuć podwyżki pensji.
Ważnym problemem, który musiał zająć się burmistrz Slavik stało się znalezienie miejsca na nowy cmentarz. Ze starą nekropolią, przy ul. Jagiellońskiej, było coraz więcej zmartwień, bowiem pojawiła się na niej woda, a to groziło katastrofą sanitarną, z której burmistrz-lekarz doskonale sobie zdawał sprawę. Rajcy uchwalili, aby wodę wyciągać z grobów, przynajmniej na czas pogrzebów. Ponadto brakowało miejsc grzebalnych. Niezbędnym było utworzenie nowego cmentarza, który ulokowano na przedmieściu. Planowano także zakup ziemi pod rozszerzenie parku miejskiego.
Slavik planował wiele, ale niestety los sprawił inaczej. Wszystkie zamiary przerwał pożar w 1894 r.
Podczas akcji ratunkowej Slavik został ranny. Tragedia, jaka spotkała Nowym Sącz, stała się pretekstem do uaktywnienia się opozycji, a pod adresem burmistrza padły oskarżenia o zaniedbania w Straży Ogniowej, skutkiem czego była ona nieskuteczna w czasie pożogi. Podczas pożaru zniszczeniu uległ stary ratusz, stąd też rajcy spotkali się z burmistrzem w kwietniu 1894 r. w sali „Sokoła”. Debatowano nad bezprocentową pożyczką na odbudowę miasta i dla pogorzelców. Rajcy uważali, że należy pomyśleć o wysłaniu w tym celu delegacji do Wiednia. W podróż miał się udać marszałek powiatu, Gustaw Romer, zaś inna deputacja miała wyruszyć pieszo do Krakowa, do Juliana Dunajewskiego.
Przy okazji pożaru pojawiły się gorące dyskusje na temat budowy nowego ratusza. Burzliwa debata z udziałem Slavika dotyczyła nabycia na ten cel nieruchomości Jana Szaflarskiego. Radny Gutowski optował za budową siedziby władz na środku Rynku, ale Marcin Drzymuchowski uważał, że po pożarze nie ma już takiego centralnego placu, a postawić siedzibę władz miejskich należy poza Starym Miastem. Niedługo potem, w Wydziale Krajowym udało się uzyskać 200 000 złr pożyczki. Kwota miała wspomóc spalone miasto i pogorzelców, a obciążała budżet na 20 lat. Nie było innego wyjścia – Nowy Sącz musiał powstać niczym feniks z popiołów.

Karol Slavik zmarł 13 listopada 1894 r. Jak utrzymują niektórzy zgon nastąpił wskutek rozwijającego się od kwietnia zakażenia – wynikało ono z ran odniesionych podczas kwietniowej akcji pomocy pogorzelcom. Z powodu śmierci włodarza miasta urządzono specjalne, żałobne posiedzenie, a na cmentarzu wyznaczono miejsce honorowe dla jego doczesnych szczątków. Wieniec złożyła czteroosobowa delegacja magistratu (Aleksander, Lipiński, Nebenzahl i Sterkowicz). Przy zwłokach czuwało dwóch policjantów i dwóch pompierów, a Karol Miler – naczelnik Straży Ogniowej – miał pilnować porządku konduktu żałobnego. Dr Berson wnioskował skutecznie, aby na sali obrad zawisł portret zmarłego, zaś pogrzeb urządziło miasto na własny koszt.
Karol Slavik jako jedyny burmistrz „umarł na posterunku”, jako sprawujący władzę w mieście. Szkoda, że tak zasłużona postać nie doczekała w Nowym Sączu godnego upamiętnienia.
Łukasz Połomski