Strona główna Wczoraj i dziś

Klemens Konstanty Gucwa (1909-1941), pseud. „Góral” i „Gazda”

18 marca 1941 w szpitalu w Koszycach zmarł Klemens Konstanty Gucwa, przedwojenny sportowiec, żołnierz, w czasie II wojny światowej kurier Polskiego Państwa Podziemnego. Poległ od słowackiej kuli, wystrzelonej w jego kierunku nad Koszycami w trakcie pełnienia misji kurierskiej do Budapesztu. Tam też został pochowany i spoczywa do dzisiejszego dnia.

Klemens Konstanty Gucwa
Klemens Konstanty Gucwa

Młodość i nauka

Klemens Konstanty Gucwa urodził się 23 grudnia 1909 r. w Nowym Sączu w rodzinie Józefa i Anny z domu Sówka. W tym czasie była to jeszcze Galicja Zachodnia, wchodząca w skład monarchii austro-węgierskiej. Józef był robotnikiem w Warsztatach Kolejowych w Nowym Sączu, zmarł przedwcześnie kiedy Klemens był jeszcze dzieckiem. Miał dwoje rodzeństwa, siostrę Marię i młodszego brata Stanisław. Z swoją siostrą był bardzo blisko związany. Dom rodzinny Gucwów znajdował się przy ul. Zygmuntowskiej 37 nieopodal kolejowego kościołka.

Reklama

Wczesne dzieciństwo Kostka (tak był nazywany przez najbliższych) przypadło na czas trwania I wojny światowej. Szkołę powszechną ukończył już w niepodległej Polsce. W pamięci rodziny zachował się jego obraz jako dobrego i pilnego ucznia. Chciał nawet zostać nauczycielem. Rozpoczął naukę w Seminarium Nauczycielskim w Tarnowie. Jednak rodzina nie była w stanie sfinansować dalszej edukacji Kostka. Musiał porzucić swoje marzenia. Swoje życiowe tory skierował na karierę wojskową.

W 1932 r. rozpoczął służbę zawodową w 1 Pułku Strzelców Podhalańskich w Nowym Sączu. Kiedy w 1934 r. Nowy Sącz nawiedziła jedna z największych w historii powodzi, Kostek ratował tonących mieszkańców ulicy Gwardyjskiej. Za swoją odwagę otrzymał Medal za Ratowanie Ginących. Dalsza wojskową karierę kontynuował w 82 Syberyjskim Pułku Piechoty im. Tadeusza Kościuszki w Brześciu nad Bugiem w którym służył aż do wybuchu II wojny światowej.

Sport

Od najmłodszych lat interesował się sportem, który stał się jedną z jego pasji. W młodzieńczych latach z powodzeniem trenował piłkę nożną, lekkoatletykę oraz narciarstwo w sportowych sekcjach „Sandecji”. Po rozpoczęciu służby w wojsku swoje sportowe umiejętności rozwijał w „Oficerskim Klubie Sportowym” 1 pułku strzelców podhalańskich (OKS 1 psp – w późniejszym czasie Wojskowy Klub Sportowy – dalej WKS) gdzie uprawiał narciarstwo, hokej, piłkę nożną oraz lekkoatletykę.

Największe sportowe sukcesy odnosił w konkurencjach lekkoatletycznych, a w szczególności w skoku wzwyż oraz w biegu sprinterskim. Wygrywał nawet zawody na szczeblu okręgu krakowskiego. Jego piłkarskie możliwości wspominał po latach Julian Zubek, „(…) nieczęsto udawało mi się zastopować pędzącego jak wicher na prawym skrzydle (…) w derbach Sandecja – WKS (…)”. Ślady sportowej wszechstronności Kostka Gucwy odnajdujemy w przedwojennej sądeckiej prasie.

Wrzesień 1939 r. i początki konspiracji

Wybuch II wojny światowej zastał K. Gucwę w Brześciu nad Bugiem. Jako oficer taborów piechoty batalionu marszowego 82 Syberyjskiego Pułku Piechoty. W dniach 14-17 września 1939 r. walczył w obronie twierdzy brzeskiej, początkowo przeciwko nacierającym oddziałom niemieckim następnie przeciwko Sowietom. Podczas dalszych walk został ranny w obydwie nogi. Schronił się w jednej z okolicznych plebanii, gdzie starannie go ukryto i leczono.

Po powrocie do zdrowia nawiązał kontakty z funkcjonującymi już w Krakowie strukturami konspiracyjnymi Organizacji Orła Białego. Przybrał pseudonim „Góral”. Tam spotkał Jana Freislera, swojego przyjaciela z rodzinnego podwórka i sportowych bieżni. Kostka wyznaczono do organizacji tras kuriersko-przerzutowych na terenie Sądecczyzny. „Góral” został komendantem sądeckiego pododcinka Wydziału Łączności z Zagranicą ZWZ o krypt. „Poprad” i „Lubań”. Początkiem 1940 r. wraz z Freislerem i Leopoldem Kwiatkowskim ps.” Tomek” zmontował siatkę kurierską oraz stałą linię utrzymującą łączność pomiędzy strukturami konspiracyjnymi w okupowanym kraju, a polskimi rządem na uchodźctwie w Paryżu (od czerwca 1940 r. w Londynie).

Niezłomny szwagier…

Wiosną 1940 r. na ślad działalności konspiracyjnej Kostka trafiło sądeckie gestapo. Latem został aresztowany jego brat Stanisław, w którego domu mieściła się jedna z kurierskich melin „Górala”. Po kilku brutalnych przesłuchaniach udało się go wydostać z aresztu dzięki pomocy Edmunda Hoppe, tłumacza, współpracującego z podziemiem a zarazem pracownika nowosądeckie gestapo.

Jesienią dokonano rewizji w domu siostry Marii i Antoniego, szwagra „Górala”. Niemcy nie znaleźli nic co mogłoby wskazywać na obecność Kostka. W złości, aresztowali Antoniego. Przeszedł gehennę gestapowskiej katowni, nie wydał brata swojej żony. Za niezłomną postawę zapłacił najwyższą cenę. Z więzienia w Nowym Sączu został przewieziony do Tarnowa, skąd 25 lipca 1941 r. trafił do KL Auschwitz. Tam został zamordowany 25 sierpnia 1941 r. Kostek ogromnie ciężko przyjął wiadomości o aresztowaniach brata i szwagra, nie mogąc znieść że jego najbliżsi cierpią z jego powodu.

Ostatnia misja

To gorzkie uczucie towarzyszyło Kostkowi w ostatnich miesiącach życia. Rankiem 17 marca 1941 r. „Góral”, wraz z innymi kurierami, Franciszkiem Krzyżak ps. „Frantol” oraz Rudolfem Lencem ps. „Rudek”, udali się w kolejną kurierską misję. Dla niosącego ważną pocztę „Górala” było to pierwsze przejście trasą wiodącą przez Eliaszówkę. Opis ostatniego przejścia kurierskiego „Górala” znamy dzięki relacji „Rudka”. Swoją misję rozpoczęli w Nowym Sączu wsiadając do pociągu jadącego w kierunku Krynicy. W Barcicach pod Starym Sączem „Góral” pociągnął za hamulec ręczny, kurierzy wyskoczyli z pociągu, szybko znikając w leśnej gęstwinie. Dalej udali się w kierunku Kosarzysk. Zatrzymali się w swojej sprawdzonej kurierskiej melinie u Michała Korala ps. „Kum”. Tam spędzili cały dzień. Nocą wyruszyli w dalszą drogę.

Kolejna noc spędzili już po słowackiej stronie w pasterskim szałasie w okolicach Jarbiny. Stamtąd miał ich zgarnąć Otto Ludwigha, słowacki taksówkarz z Kieżmarku, współpracujący z polskim podziemiem. Rankiem niezawodny Otto przyjechał na umówione miejsce, zabierając ze sobą „turystów”. Już około godziny 10 rano znaleźli się nad granicą słowacko-węgierską w okolicach koszyckiego lasu, tak dobrze znanego wszystkim tym którzy jesienią 1939 r. pędzili na Węgry.

Po południu „Góral” podjął brzemienną w skutkach decyzję o przekroczeniu granicy jeszcze za dnia. Grupę prowadził „Frantol”. Chwilę po wyjściu na szlak, przed oczami kurierów stanęli słowaccy strażnicy graniczni tzw. finance. Zauważeni, odskoczyli w gęstsze zarośla zbiegając w kierunku przepływającej nieopodal rzeki Hornad. Słowacy otworzyli ogień. Według dalszej relacji „Rudka”, Kostek zwolnił, wycofał się skokami w slalomie i oddał w kierunku strażników kilka strzałów. Skupił na sobie ogień Słowaków. Osłaniając ucieczkę kolegów, został postrzelony w okolicach miednicy.

Rozpoczęła się dramatyczna walka o życie.

Po zgubieniu strażników, „Rudek” z „Frantolem” zaczęli opatrywać krwawiącego „Górala”. Podarli na bandaże własne koszule, z płaszczów oraz zebranych kijów skonstruowali prowizoryczne nosze. Sprowadzili rannego przyjaciela na stronę węgierską. O świcie w pobliżu torów kolejowych zauważyli budkę dróżnika kolejowego. Dróżnikiem okazała się kobieta, która wezwała pomoc. Wtedy po raz ostatni widzieli się z swoim przyjacielem. Pożegnali się dodając mu otuchy, zabrali pocztę i z uwagi na niebezpieczeństwo jej wpadki ruszyli do Budapesztu.

„Góral” został w rękach nieznajomej kobiety. Dzięki jej pomocy został przetransportowany do szpitala w Koszycach (miasto leżało wówczas po węgierskiej stronie granicy). Jeszcze tego samego dnia „Rudek” i „Frantol” dotarli do Budapesztu meldując szefom kurierskiej placówki o strzelaninie nad Koszycami. Na wieść o dramatycznych wydarzeniach, z Budapesztu do Koszyc udał się Jan Freisler. W swojej relacji sporządzonej na przełomie maja i czerwca 1945 r. poetycko opisał ostatnie spotkanie ze swoim przyjacielem

„(…) Przyjeżdżamy do szpitala, Mówię, że jestem przyjacielem rannego. Lekarz dyżurny wziął mnie pod rękę, opowiada coś o Bogu i Wielkich Polakach i wprowadza do pokoiki, w którym śpi Kostek „Góral”. Patrzę długo. Lekarz odkrywa prześcieradło i zdaję sobie sprawę, że „Góral” jest już za „Wieczną Granicą”. Jestem pierwszy raz w życiu przejęty. Ten który wprowadził mnie w życie konspiracyjne, ten który się obawiał, abym nie zginął, leży zastrzelony przez braci Słowian”.

Koszycki cmentarz…

„Górala” potajemnie pochowano na koszyckim cmentarzu pod fałszywym nazwiskiem „Adam Operchat”.

Śmierć „Górala” była ogromnym ciosem dla sądeckiej siatki kuriersko-przerzutowej. Za wybitne zasługi na polu organizacji tras kuriersko-przerzutowych por. K. Gucwa został awansowany do stopnia kapitana i odznaczony Krzyżem Virtuti Militari.

Grób Klemensa Konstantego Gucwy w Koszycach, stan z marca 2013. Fot. Piotr Kazana

Początkiem lat siedemdziesiątych odnaleziono grób „Górala”. Staraniem członków Związku Bojowników o Wolność i Demokrację (ZBOWiD przy Zakładzie Naprawczym Taboru Kolejowego w Nowym Sączu, oraz dzięki przychylności władz czechosłowackich) w 1973 r. została postawiony nowy nagrobek. Wmurowano miedziową tablicę przywracającą prawdziwe dane „Górala” którą zaprojektował mgr inż. Władysław Stendera, ówczesny dyrektor ZNTK w Nowym Sączu. Po latach mogiła została zdewastowana. Jej identyfikację na miejscu utrudniał brak tablicy nagrobnej, która najprawdopodobniej została skradziona.

Tablica z grobu K. Gucwy, która potem została prawdopodobnie skradziona.

Starania w kierunku odrestaurowania miejsca pochówku K. Gucwy podjęło Stowarzyszenie Kibiców Sandecji wraz z odnalezioną rodziną „Górala”. Dzięki pomocy polskiej ambasady w Bratysławie (dzisiejsze Koszyce znajdują się w granicach Słowacji) w 2016 r. nagrobek został należycie wyremontowany.

Klemens Konstanty Gucwa. Odnowiony grób w Koszycach. Fot. Piotr Kazana

Epilog

K. Gucwa był postacią nietuzinkową. Jak wspominał L. Kwiatkowski dla swoich przyjaciół „(…) Był nam wzorem odwagi i prawości. Surowy dla siebie, wyrozumiały dla drugich, o niespotykanie dobrym sercu i humanitarnie demokratycznym stosunku do ludzi (…)”. Jako jeden z wielu oddał swoje życie na kurierskim szlaku, będąc zarazem budowniczym kurierskiego mostu pomiędzy polskimi władzami na uchodźstwie a okupowanym krajem. Miejsce spoczynku „Górala” na koszyckim cmentarzu jest świadectwem i zarazem symbolem jakże skomplikowanej i wielofrontowej walki Polaków w czasie II wojny światowej, przeciwko okupantom i ich sprzymierzeńcom o wolną Ojczyznę.

Piotr Kazana
Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj