Strona główna Twoje miasto

Kurek leje wodę: komu pomagał prezydent (część 2)

Reklama

KOMU POMAGAŁ W WYBORACH PAN PREZYDENT LUDOMIR HANDZEL? Sprawa kampanii wyborczej Pana Piotra Lachowicza. Część druga – glosa.

No i rozdzwoniły się telefony. Wpłynęły maile i listy. Spłynęło wiele uwag do mojego ostatniego tekstu na temat kampanii wyborczej i zaangażowania się w nią PLH. Tekst odbił się także echem w Krakowie i Warszawie. Ktoś, chyba żartował, że sam Donald Tusk miał się z nim zapoznać. Nie wierzę w to. Ale ta pogłoska jednak uskrzydla, skłania mnie do dalszego pisania na ten temat.

W tym poprzednim tekście przedstawiłem 4 wydarzenia w kampanii wyborczej, które były udziałem Pana Prezydenta Ludomira Handzla. Okazało się, że to nie wszystko…

Reklama

Otóż, miały miejsce jeszcze dwa znaczące wydarzenia, które zostały nieopatrznie pominięte przeze mnie. Partycypowali w n ich bezpośrednio: Pan Prezydent Handzel, Pan Poseł Elekt Piotr Lachowicz, Przewodniczący Rady Krzysztof Głuc, jednocześnie szef kampanii KO w okręgu 14. Zarząd sądeckiego koła PO akceptował takie zachowania i poprzez to w nich uczestniczył.

Pierwsze wydarzenie to uroczyste otwarcie mostu na Kamienicy. Miało to miejsce 9 września. Trwała wtedy na dobre kampania wyborcza. Organizatorem otwarcia mostu był PLH. Zaprosił na to otwarcie „wszystkich świętych” z Pisu: Ryszarda Terleckiego, Barbarę Bartuś, Annę Paluch. Patryka Wichra, Wiktora Durlaka.

PLH wygłosił płomienną laudację. (Jego przemówienia przypominają te Prezydenta Dudy.) Komplementował „wspaniałych gości”. Pan Terlecki – wspaniały gość – zaatakował opozycję w swoim speechu. Opowiadał o „Polsce zastoju”, „o wielkiej pracy inwestycyjnej”. Wiadomo co i kogo miał na myśli. Pan Durlak opowiadał o świetnej współpracy z PLH. Pani Bartuś bez ogródek stwierdziła, że to Pis ten most pobudował. Pan Wicher był bardziej powściągliwy. Ale wszyscy komplementowali się wzajemnie. Panowała sielanka.

Na profilu PLH wisi ten film. Inna sprawa, że te otwarcia, hieratyczne mowy, przecinanie wstęg są dość obciachowe. Jako żywo przypominają Misia Staszka Barei.

Czy PLH na pewno musiał aż tak czynić? Czy to było konieczne? Czy podczas kampanii wyborczej należało tak robić? PLH ubiega się, zadaję się, o poparcie KO w wyborach samorządowych. Chyba, że się mylę i ubiega się o poparcie Pisu. Dodać należy, że sądecka KO jest w koalicji z radnymi z ugrupowania PLH i tworzą większość na radzie.

No ale niestety, to nie wszystko. Na tym otwarciu mostu pojawił się kandydat na posła z ramienia KO – Pan Piotr Lachowicz. To zupełnie zdumiewa. Jest to także zabawne. Pan Lachowicz „strzelił” również przemówienie, gdzie gratulował PLH współpracy z Pisem. Przypominam, on był kandydatem KO na posła.

Czy ten „występ” Pana Lachowicza można określić niezręcznością? Czy to głupota? Może. Czy to psucie własnej kampanii? To na pewno. Ciekawe ilu wyborców, po obejrzeniu tego występu Pana Lachowicza, nie poszło do głosowania, albo przerzuciło głos na TD? Jak można sobie strzelać takie bramki samobójcze w kampanii?

Trzeba dodać, że kampanie wyborczą KO w okręgu 14 prowadził Pan Krzysztof Głuc. Zapewne zatwierdził i aprobował taki występ Pana Lachowicza – na moście. Ale sam przecież 13 czerwca wręczał publicznie kwiaty Pani Kornhauser-Duda, która przybyła do Nowego Sącza na zaproszenie PLH – 8 dni po marszu 4 czerwca.

Warto przytoczyć, że w tym samym czasie krajowa KO i Donald Tusk powtarzali komunikat, że należy odsunąć złodziei od władzy w Polsce, a ze złodziejstwa rozliczyć? Na stronach sądeckiej także to „szerują”. Jak to się ma do  gratulacji Pana Lachowicza i „owocnej współpracy”? Czy on nie dostrzegał kontekstów? Czy brakowało Panu Lachowiczowi asertywności, aby odmówić PLH uczestnictwa w tym otwieraniu mostu? A może nie chciał Pan Lachowicz odmówić Krzysztofowi Głucowi? On także idzie tam, gdzie mu PLH wskazuje. Czy to jakieś piętrowe zależności i uwikłania? Ludzie sądeckiej KO zdają się być prowadzeni jak dzieci przez PLH.

Pan Lachowicz był na otwarciu mostu razem z dygnitarzami Pis 9 września. A co robił tego dnia Donald Tusk? Uczestniczył w Kongresie Programowym, omawiał 100 konkretów. Opowiadał o KPO, wspominał o Polskim Ładzie, niezdarnej kopii KPO. Programu, który miał cel wyborczy, także aby rozdawać „czeki” na różne inwestycje gminne, aby potem wykorzystywać to w wyborach. A Pan Lachowicz na moście pośrednio wychwalał Polski Ład, bo to z niego pojawiły się te 13 milionów na most. Czy określenie tego występu dysonansem wystarczy? Ja użyję określenia „strzału we własną stopę”.

(Na moście był także Pan wiceprzewodniczący Rady Pan Tadeusz Gajdosz. On także należy do sądeckiej KO. Co on tam robił na tym moście? Czyżby chciał się próżno pokazać? Tak, to duża pokusa, to uczestniczenie w takich iwentach. Wtedy można pokazać się, że jest się znaczącym. Czuje się to mrowienie w stopach… To nawet zrozumiałe, tak po ludzku, że Pan Gajdosz syci się teraz tymi ostatnimi chwilami celebry, swojej chwały. Za pół roku najpewniej, już nie na moście, ale dokładnie pod nim … będzie łowił ryby, wspominając swój udział w chwilach politycznego wzmożenia w naszym mieście.)

Dobrze, teraz trzeba wyświetlić drugie wydarzenie. Ono jest z gatunku ciężkich i symbolicznych. Otóż w naszym mieście „zwodowano” niezwykły pomnik – hybrydowy „pomnik smoleński”. To dość skomplikowana sprawa, która należy zdekonstruować. Pomnik pozornie łączy wprost kuriozalnie zagadnienia: wolności, ofiar II wojny światowej w miejscach zagłady i mordów. Można powiązać wszystko, nawet Wolność i przemysłową zagładę nazistów i ohydne mordy stalinistów. Co to ma wspólnego ze sobą? Auschwitz i Wolność? Kto na to wpadł? To jednak nie wszystko…

Do miejsc zagłady dopisano intencjonalnie nazwy pięciu miejscowości, gdzie sowieci dokonali mordów na polskich oficerach w 1940. Te plugawe zbrodnie znane są powszechnie jako „zbrodnia w Katyniu”. Zdaje się jednak, że kluczowa była tylko jedna nazwa miejscowości – Smoleńsk. Tak, tam zabito około tysiąca polskich oficerów w 1940 roku.

Ale przecież Smoleńsk kojarzy się większości jednoznacznie z katastrofą komunikacyjną samolotu, jak powiedzą jedni, a i „zamachem” w Smoleńsku, jak powiedzą inni, w tym pisowcy z Prezesem Polski na czele. Smoleńsk będzie się już kojarzył tylko z jedną sprawą, wystarczy wymienić nazwę Smoleńsk. Za 100 lat także tak będzie.

Zdaje się, że o to właśnie chodziło, aby koniecznie umieścić słowo – Smoleńsk – na tym pomniku. To się udało. Chociaż wykonano istną arabeskę, potrójne salto. Estetyki pomnika nie będę komentował. To w sumie nie ma znaczenia. Ten pomnik to pisowska inicjatywa, z pisowskim funduszem w ramach namolnej i partyjnej „polityki historycznej”. Kosztowało to 500 tysięcy złotych. W ramach tego politycznego przedsięwzięcia tworzone były podobne konstrukcje. Ale chyba w Sączu po raz pierwszym doszło do takiego pomieszania znaczeń.

Czy PLH zdawał sobie sprawę z tego kontekstu? Na pewno tak. Czy rozumiał to Pan Lachowicz i Pan Głuc. Oczywiście, że to rozumieli. Otwarcie pomnika odbyło się 17 września. Było szumne. Uczestniczyło wojsko, grała orkiestra. Były także poczty. Maszerowały takie trójki podchodzące majestatycznie do obiektu. W pierwszej trójce był PLH. W drugiej Pan Lachowicz i Pan Głuc. W trzeciej, a jakże – Pan Czernecki. Byli prawie wszyscy ważni w mieście, nawet Państwo Mularczykowie.

To dlaczego kandydat na posła KO i szef sztabu KO w okręgu 14 przyszli na otwarcie pomnika? To jest właśnie zagadką. Kierowali się prawdopodobnie tym samym powodem, który ich skłonił do otwierania mostu z dygnitarzami Pis. Rola PLH w tym wszystkim była prawdopodobnie kluczowa. On mógł zwyczajnie nakazać uczestnictwo. Zdaje się, że jednak ma przemożny wpływ na bezwolne sądeckie koło PO…

Co 17 września robił Donald Tusk? Odwiedził Skarżysko-Kamienną i wygłosił ważne przemówienie, które dotyczyło miedzy innymi rozliczenia ludzi Pis. Opowiadał o aferze wizowej. Nie czynił żadnych ukłonów wobec dygnitarzy Pis, nie tańczył z nimi politycznego kadryla.

Kampania ogólnopolska KO pod przewodnictwem Donalda Tuska była zasadniczo inna od tej kampanii KO w okręgu 14. Pierwsza była mocna, pracowita, jednoznaczna. W okręgu 14: bezobjawowa, z kontekstami piątej kolumny.

Pan Lachowicz z Panem Głucem byli bezwolni i dobrze jednak, że ostatecznie niewidoczni na moście i pod pomnikiem. To nie przebiło się na szczęście do sądeckich mediów. Nie obejrzeli tego wyborcy KO. A jeszcze gdyby to okrasić odpowiednim komentarzem? A wyobraźmy sobie również, gdyby sądecki przedstawiciel Pis podziękował Panu Lachowiczowi za postawę wobec Polskiego Ładu? Byłby to „pocałunek śmierci”. Dobrze, że i oni nie mają dobrych sztabowców… Mandat Pana Lachowicza był zagrożony. No, ale ostatecznie KO udało się pozyskać drugi mandat … dzięki Donaldowi Tuskowi. Pani Smarduch, Pan Kochan także mocno podbili listę KO.

Jak te wydarzenia będą komentować czołowi posłowie województwa? Szczególnie Pan Bartłomiej Sienkiewicz, prawdopodobnie przyszły minister, albo wicemarszałek sejmu? Pewnie dotrze do niego ten tekst, poprzedni podobno czytał…

Na koniec taki political fiction. Wyobraźmy sobie, że mandat poselski uzyskuje Pan Ludomir Handzel. Czy w ramach budowania większości sejmowej, Prezes Polski nie nakazałby podjąć „kontakt operacyjny” z Panem Handzlem?

Dla obecnej opozycji jest jednak dobrze, że posłem został Pan Piotr Lachowicz. Dobrze również, że deklaruje wstąpienie do PO. Nie nastąpi zatem syndrom radnego Kałuży.

Pan Lachowicz może zmienić się, uzyskać niezależną podmiotowość, gdy spotka się z mocnymi i regularnymi politykami w sejmie. Chodzi o zyskanie: własnego stanowiska, odwagi, śmiałości do wyrażania opinii, odrzuceniu podległości. Może go zbudować spotkanie i rozmowa z Panami: Sienkiewiczem, Brejzą, Nitrasem, Sową, Szczerbą. Zwolennicy KO w Nowym Sączu zapewne w to wierzą. Nie będę im zabierał nadziei w to. Trzeba wierzyć w człowieka i dać mu szansę, a jak trzeba to i udzielić wsparcia…

To chyba już tyle w tej wyborczej sprawie.

PS

Czy do sądeckiego koła PO powinien przybyć „rewizor”? Czy jego rolę może wypełnić Pan Piotr Lachowicz?

Adam Kurek
Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj