
Nim przedstawię koncepcję, to trzeba się odnieść do wypadków, które miały miejsce na ostatniej sesji. Dyskutowano o wielu sprawach, ale chyba jednak najciekawszą była dyskusja nad pomnikiem, który ostatecznie nazwano: POMNIK ZA WOLNOŚĆ – ofiarom II wojny światowej, i dalej padają kluczowe miejsca kaźni z Auschwitz na czele. Pojawia się jednak znienacka także … Smoleńsk. Ciężko to wszystko komentować nawet. Trudno uwierzyć, że to sprawa zakończyła się poparciem 20 radnych. Owszem, czterech radnych początkowo oponowało.
Najdobitniej i najpełniej zastrzeżenia wyraził Pan Radny Prostko. Zaś Pan Radny Hojnor dotknął istoty tej inicjatywy, czyli nazwy Smoleńsk. Pan Radny Zegzda sugerował, że trzeba umiaru i namysłu. Pan Radny Prokopowicz wprost odniósł się do artystycznej koncepcji i sposobu przedstawiania koncepcji. To się uzupełniało we wspólną rację. Ale ostatecznie poparli in gremio tę zdumiewającą inicjatywę. Trzeba także odnotować kuriozalne wystąpienia Panów radnych Czerneckiego i Piecha. Dziwi szczególnie Pan Radny Piech, no ale cóż… jak trzeba, to wszystko można powiedzieć, aby się przypodobać. Smutne.
Sprawa tego pomnika, to także wzorcowy przykład słownej eskalacji, która kończy się bzdurą. Początek bywa nawet niewinny i poprawny. Powstanie oto Pomnik Wolności. Może to przesadne, zważywszy że w Nowym Jorku jest Statua Wolności. No ale małe miasta także chcą z przerzutu coś mieć na dużą miarę. Budują za duże stadiony… Często wychodzą przy tym kompleksy. No ale inicjatywa posiada ewidentne drugie dno. Fundusz centralny z Orońska ma zapewne popierać „słuszne” pomniki, a jakie są słuszne, to pomniki wiadomych bohaterów, a zwłaszcza kilku. Wiadomo o kogo idzie. No i wydarzenie jedno jest transparentne związane z „zamachem” w Smoleńsku.
Wychodzimy zatem niewinnie od Wolności, ale jak przejść do Smoleńska? Jak się chce, to wszystko można, jest w końcu metoda „na rympał”. Trzeba znaleźć ów łącznik. Jest nim II wojna światowa i jej ofiary i tak zbliżamy się już mocno do celu. Podajemy ofiary, które zginęły w największych tragediach. Pojawia się ciąg straszliwych nazw, począwszy od Auschwitz. Grubiej już nie można pójść. No i teraz wpisujemy tam … Smoleńsk. Niby tak niewinnie, przy końcu. Powiedzieć, że jest to niestosowne, to nic nie powiedzieć. To jest przykład czystego skandalu. Auschwitz i Smoleńsk… Ręce opadają.
Operacja z „wolnością” przy tych piętrowych konstrukcjach, implikacjach jest już tylko zabawna wobec zestawienia: Majdanek i Smoleńsk. Jest owszem niedopowiedzenie, bo cmentarz katyński jest obok … Smoleńska. Nie wiadomo niby o co chodzi. Ale to jest wiadomo każdemu, kto choć trochę myśli. Jak to się stało, że 20 radnych plus główni urzędnicy miasta nie dostrzegli grubej niestosowności? Ale jest niepozorny i znaczący argument … przepadnie 500 tysięcy. Trzeba zatem działać, ustalić nazwę na szybko i przegłosować. Kto będzie przeciw, to stanie się odpowiedzialny za utratę 500 tysięcy. Zadziałało. Ech…
No i w tym całym zapętleniu dochodzi do tej kuriozalnej autopoprawki, która ma wszystko załatwić. Ale ona niczego nie załatwia, tylko jeszcze dodatkowo ośmiesza autorów i głosujących za nią radnych. Śmieszy także zmiana z Pomnik Wolności na Pomnik za Wolność. Jakież to sztubackie. Podobno to tylko semantyka, jak uzasadniał Pan Dyrektor, nazwiska nie pomnę. Nie zgodzę się jednak z Panem Dyrektorem. Pomnik Wolności ma ewidentnie wymiar ontologiczny. Traktując Wolność jako wartość, a w tym kontekście jako Byt. Przy takiej nazwie chcemy uwypuklić wartość wolności – samej w sobie, jak powiedziałby Immanuel Kant. Pomnik za Wolność, to jednak już inna sprawa. W tym jest już deklaracja, taka czynnościowa – wymiar behawioralny. To ma zachęcać do działania w imię Wolności.
Mając to wszystko na uwadze chciałbym teraz zgłosić inną potrzebę pomnika w Sączu. Nie naśladujmy Nowego Jorku. Zbudujmy swój oryginalny pomnik, na skalę światową! Jest taki w Kołobrzegu, ale taki jakiś mały. U nas zrobimy większy i strzelisty.
Nazwiemy go: POMNIK ZA MIŁOŚĆ. A to już będzie oryginalne na skalę światową. Jaka to różnica, to już przećwiczyliśmy wcześniej, przy sprawie wolności.
Pomnik „za” Miłość będzie miał charakter nie ontologiczny a – czynnościowy. To może wpłynąć na liczbę urodzeń w Nowym Sączu. Bryła pomnika musi nawiązywać do wymiaru behawioralnego. Przy tym pomniku mogą spotykać się pary nowożeńców, ale także pary, które żyją po partnersku, czyli na kocią łapę. Tam mogą odbywać się zaręczyny, ślubowania miłości, odnowienia związków i tak dalej.
Do „Smoleńska” nie jest łatwo dojść, ale gdyby odrzucono przez ten fundusz z Orońska, to już podyktuje autopoprawkę: POMNIK ZA MIŁOŚĆ – pamięci przegranym powstaniom narodowym: kościuszkowskiemu, listopadowemu, styczniowemu, warszawskiemu.
Jak powiązać słowo miłość z powstaniami. To proste! Idzie przecież o miłość do Ojczyzny. Jaki kontekst wizualizacyjny wymyślić. Tak na szybko: jest kobieta jak świtezianka z Mickiewicza, będzie mieć koszyk, niby z malinami, ale będzie ubrana jak powstaniec warszawski, a chłopak będzie w ubraniu powstańca styczniowego. Aby był aspekt czynnościowy, behawioralny, to mogą się trzymać za ręce. To trzeba jakoś rozwiązać, bo dziewczyna trzyma koszyk w jednej ręce drugą zaś poprawia włosy chłopakowi. On wyciąga coś z koszyka (maliny). Drugą ręką dotyka dziewczynę. Ale gdzie dotyka? Trzeba to przemyśleć. Profesor Dźwigaj znajdzie rozwiązanie. Na cokole pomnika powinien być krzyż, jest na pomniku wolności i może napisać …. Smoleńsk. Nie dając żadnego wyjaśnienia. Jest bo jest.
Na koniec, trzeba ze smutkiem dodać, że gdy komisja z Orońska odrzuci zmiany w tych nazwach tego pomnika, to stanie się paradoksalnie dobrze. Nowy Sącz uniknie wstydu. Jak mawia Prezes Polski: nie zarobi talara, ale i cnoty nie straci. Niechaj przepadną te 500 tysięcy…
Tekst powstał w celu terapeutycznym, dla dokonania redukcji różnicy pomiędzy: adekwatnością a nadmiarem, normalnością a aberracją, stosownością i niestosownością. Nieznośna jest także ta… bezradność.
A może to wszystko się nie wydarzyło, albo to taki kawał i tak trzeba to traktować?