
To była kolejna robocza sesja. Zastanawiam się nad wpływem maja na przebieg sesji. Chodzi o tą świeżą, bezkompromisową zieloność. Co mogą czuć radni mijając nasz sądecki kasztan? Ten natłok zielonych liści może wpływać na nich ambiwalentnie. To na pewno ma jakichś wpływ na psychikę, na percepcję, na emocję. Aby się o tym dowiedzieć udałem się na sesje rady. Oczywiście przywdziałem służbową … czapkę niewidkę.
Sesja trwała ponad 7 godzin. To sporo materiału i tematów do oglądania. Mnóstwo zdarzeń, wystąpień. My nie piszemy relacji, streszczeń. Chcemy wychwycić szczególne wystąpienia i wydarzenia. Konieczna jest zatem selekcja. Nasze relacje z sesji są jak … rewers.
Na sesji wystąpił PLH. Wygłosił przemówienie, którego kluczową częścią była budowa spalarni. W zasadzie przyznanie wszystkich koniecznych pozwoleń i uchwał rady zostały przesądzone. Cel tego wystąpienia był taki. To zostało wyraźnie zakomunikowane. To nawet nie była socjotechnika. Taka nie jest potrzebna, gdy posiada się de facto 14 głosów na 23 możliwe. To po co zatem to wystąpienie? A może jednak to wystąpienie miało inny cel? Tylko jaki? Motywować radnych? Ale czy jest jakichś, który mógłby się wyłamać? A może to wystąpienie miało charakter estetyczny i było wyrazem triumfu. Wtedy stałoby się zwyczajnie próżne. Ale czasami lubimy zamanifestować coś i tak przytupnąć.
Znamienna była także obecność na sesji Pana Prezesa Zbigniewa Konieczka. Ona miała oczywisty związek z wystąpieniem PLH i jego stanowiskiem w sprawie budowy spalarni. Ktoś ((kto?) uznał, że Pan Prezes powinien uczestniczyć w tej sesji. Pojawił się problem, jak wprowadzić Pana Prezesa na tę sesję. Gdyby sobie tak zwyczajnie przyszedł, jako (honorowy) obywatel miasta, to byłoby zbyt manifestacyjne, ocierające się o arogancję. To nie byłoby dobre w kontekście PR. A może Pan Prezes Konieczek chciał zwyczajnie być na sesji. Chciał wysłuchać przedostatniego akordu… Słowo staje się ciałem… To musi cieszyć. Jesteśmy tylko ludźmi.
W jakim charakterze pojawił się zatem Pan Prezes Konieczek? Miało to oczywisty związek z budową spalarni – największej inwestycji w historii Sądecczyzny. Nie będziemy omawiać sprawy budowy spalarni. Dużo na ten temat powiedziano. Krótko mówiąc, sprawa budowy jest kontrowersyjna.
Oficjalnie Pan Prezes Konieczek pojawił się na sesji w innym kontekście. Chodzi o nauczanie dzieci matematyki w naszym mieście. Ta sprawa nie jest absolutnie kontrowersyjna. Jest arcyzacna. Tutaj trzeba pochylić się głęboko Panu Prezesowi, firmie Newag za organizacje tej sprawy. Jaka jest rola matematyki w procesie nauczania, to szkoda pisać, bo będzie to truizm. Jaka jest rola matematyki w postępie ludzkości i cywilizacji technicznej, to także banał. Obrazowo, bez matematyki nie powstałaby nawet hulajnoga.
Dodam nawet i to, że gdyby mi było dane zostać prezydentem miasta, to pobudowałbym stadion na 4000 widzów, a zaoszczędzone pieniądze – około 30 milionów – przeznaczyłbym na wieloletni program uczenia matematyki. Tak, Nowy Sącz może stać się miastem, gdzie najlepiej uczy się matematyki.
No i tak kontrowersyjny temat został jakby przykryty przez zacną sprawę. W jednym ma zasadniczy udział Newag, w drugim, matematycznym pełni rolę akuszera. Ale ten temat matematyczny pozwolił Prezesowi Konieczkowi wziąć udział w sesji i wysłuchać proklamacyjnego przemówienia PLH. Czy to jednak było dobre z punktu widzenia PR? No nie było dobre, bo było zbyt manifestacyjne i szyte zbyt grubą nicią. Bystrzy obserwatorzy życia publicznego w mieście na pewno to zauważali. A Obywatele Miasta Nowego Sącza są w większości domyślni i bystrzy. Nie lubią redundantnych manifestacji i PR-wej obróbki skrawaniem.
Kto zatem to wymyślił wpisanie do programu sesji programu uczenia matematyki? No właśnie kto? PLH? Intuicja podpowiada, że nie. Pan Przewodniczący Głuc? Też nie. On tylko wykonał polecenia i uzupełnił program sesji. Służby marketingowe i PR Newagu? To całkiem możliwe, ale też jakoś mało pasuje. No ale gdy pomyślimy o Panu Prezesie Zbigniewie Konieczku, to coś zaczyna podpowiadać, że to On wymyślił i zaaranżował. Pan Prezes ma dość mechnicystyczne podejście do PR. To w końcu inżynier. Ale i wykazuje się dość żywiołową postawą wobec zagadnień marketingowych. Tnie szablą jak Kmicic. To nawet bywa zabawne.
Jedno jest jednak pewne, a nawet zjawiskowe. Pan Zbigniew Konieczek pełni w naszym Ratuszu role dość szczególną. Porusza się po Ratuszu z dużą swobodą. Nie musi pukać jak wchodzi, nawet do gabinetu… Można nawet pokusić się, że jest kimś w rodzaju społecznego wiceprezydenta. A może nawet mamy w Sączu model rzymski. Kiedyś Gnejusz Pompejusz i Gajusz Cezar zarządzali Rzymem jako konsulowie. Wiemy jak to się skończyło. W naszym mieście widać jednak harmonię, jest również tak zwana chemia.
Było jeszcze kilka spraw na sesji. Mamy zakorkowane rondo na Nawojowskiej i idzie o jego nazwę. To także zakorkowało się. Nazywanie rond i ulic wydaje się sprawą wtórną. Ale tym razem w tę sprawę wkradła się polityka wyborcza. Radni tego nie dostrzegli, że ktoś umiejętnie podsuwa sprawę mordu na Wołyniu. Trzeba przyznać, że czyni to z PR-ową wprawą, lepszą niż omawiana wcześniej sprawa. Radni odesłali sprawę nazwy ronda do komisji, co jest niewątpliwym sukcesem sądeckich narodowców zrzeszonych ze znaną partią polityczną. Ale z tą właśnie partią ma romans PLH. Tym razem Pan Radny Prostko już nie występował, nie demaskował, jak onegdaj przy nieszczęsnym pomniku wolności.
Na koniec sesji głos zabrał Pan Radny Czernecki i postraszył pisowców, że ujawni kompromitujące niby szczegóły z jakiejś wycieczki na Ukrainę. To pasuje do Pana Radnego, chodzi o takie groźby. Nie warto tego omawiać. Można natomiast zastanowić się nad tym: kto wprowadził Pana Radnego do sądeckiej polityki? Kto dawał mu miejsca na listach wyborczych? Kto robił go przewodniczącym rady? Kto pozwala mu na prowadzenie sesji? Kto zaprasza go na uroczystości? Ostatnio zresztą ktoś (kto?) zaprosił go do Newagu na spotkanie z premierem. Ale zdaje się, że Pan Radny i Jego akolici z klubiku, mają wyrobione stanowisko na temat budowy spalarni. Powiedziano kiedyś w Rzymie – pecunia non olet. To nie dotyczy tylko pieniędzy…
Po zakończonej sesji miło jest posiedzieć w ciszy pod naszym zjawiskowym kasztanem. A może wymyślimy dla niego jakieś imię? Ale niech nie dyskutują o tym radni na sesjach. Oni nie mają dobrej ręki do tych nazw. Może trzeba powołać, oddolny obywatelski ruch – nadania imienia naszemu Kasztanowi. Tylko nie róbmy sobie moi drodzy jaj, bo pomysłów, aby go nazwać Ludek, nie będziemy przyjmować. Ja uważam, że nasz Kasztan ma rodzaj żeński. Nasz Kasztan jest po prostu Kobietą!