Strona główna Twoje miasto

Kurek po sesji Rady: zagościło u nas chamstwo importowane z Warszawy

Pobiegłem na wczorajszą sesję rady. Tuż przed magistratem zorientowałem się, że zostawiłem w domu czapkę niewidkę. Przecież tak normalnie nie wejdę na salę. Musiałem się wrócić. Byłem zatem spóźniony.

Ta sesja była mało szczególna. Znowu działo się bardzo dużo, a to już standard. Bardzo dużo zdumiewających rzeczy. No bo jest wszystko odwrócone. Gdy jest normalnie i rozsądnie, to sesja jest szczególna i unikatowa. Gdy jest kołowrót, kociokwik, to jest – normalnie.

Reklama

Dlatego sesje rady miasta Nowego Sącza są per saldo – zjawiskowe! Oniryczne. Perwersyjne. Bywają śmieszne i figlarne. Są także miejscami chmurne, aby potem wystrzelić wytryskiem radości. Aby to się wszystko tak działo, konieczni są niezawodni aktorzy, performerzy. Mamy takich!

Na początku wystąpił Pan Prezydent LH. Mówił tonem mocnym, podniesionym o pół oktawy. Najwyraźniej był zdenerwowany. Może dokładniej: podminowany. Opowiedział tradycyjnie o swoich sukcesach, napiętnował poprzednika za nieróbstwo. No cóż, trzeba to cierpliwie wysłuchać i czekać, aż dojdzie PLH do sensu wystąpienia. No i niestety, tą treścią było teatralne wskazanie palcem winnych, a nawet jednego winnego.

Tym winnym jest Radny Michał Kądziołka. PLH wykrzyczał jego nazwisko. W naszych PR-owych standardach, to wskazanie Pana Radnego, jako swojego oponenta nobilituje go. To nawet może mu otwierać z lekka drogę do ubiegania się o prezydenturę przez Pana Kądziołkę. Ale niechaj nie cieszy się tak pospiesznie Pan Kądziołka. Wcześniej, równie jednoznacznie, PLH wskazał jako konkurentów Panów Nowaka i Mularczyka. Czyżby któryś z nich wystartuje do fotela prezydenta z ramienia PiS? Całkiem być może. PLH profilaktycznie postanowił atakować ich symetrycznie. Nie jestem pewien, że jest to rozsądne. Ale to osobna sprawa…

Nie bardzo rozumiem jednak powtarzaną od 5 lat figurę, że Pan Radny Kądziołka odkręcał jakieś elementy ze starego stadionu. O co chodzi? Słyszałem ten zarzut już chyba kilkanaście razy, najczęściej z ust PLH. To jakiś ciężki grzech, dowód szczególnie niecnej działalności Radnego Kądziołki.

Sprawdziłem tę sprawę. Wiem już o co idzie. Otóż, rzeczywiście po ogłoszeniu przez Prezydenta Nowaka, że będzie budowany stadion, nastąpiło coś w rodzaju happeningu i zaproszono kibiców, aby „na pamiątkę” wzięli sobie jakiś element starego stadionu. Pan Kądziołka uczestniczył w tym wydarzeniu i zdemontował również jakiś element. No i można zapytać: no i co z tego, że zdemontował? To jakiś niewybaczalny grzech? Powtarzanie tego jako bon motu jest nie tyle niezrozumiałe co zabawne.

Zdaje się, że to wydarzenie (demontażu) konkuruje z innym wydarzeniem stadionowym, które stało się udziałem innego radnego. Otóż on, podczas meczu z elitarną Legią Warszawa obnażył pewną część ciała. Ściślej, w stanie wskazującym na nadmierne spożycie alkoholu szarpał się z ochroną i policją. Podczas tych mocowań osunęła mu się pewna część garderoby, odsłaniając – gołe ciało. Ten fakt nieszczęśliwie uwieczniły kamery tv. (Pan Kądziołka, niczym nieprzymuszony, pozował do zdjęć ze zdemontowanymi elementami stadionowymi.)

No i te dwa wydarzenia stały się symbolami, urastającymi do miejskich legend. To potwierdzenie tylko, że rola mitu ma ważne znaczenia dla tworzenia narracji i budowania tożsamości politycznej. Tak sobie myślę, że jednak zdecydowanie wolałbym odkręcać niewinnie i cokolwiek infantylnie stadionowe krzesełka, niż zaprezentować publicznie swoje słabości … nieumiarkowanie i awanturnictwo.

Wydarzeń na sesji było co niemiara. Mam problem z selekcjonowaniem i wyborem. Ale pozostanę w obranej konstelacji wydarzeń. Będą zajmował się symetrią, a i asymetrią wypadków, ocen i reakcji. Podczas sesji pewien radny, ten sam zresztą, który wykazał się sarmackimi predylekcjami (pamiętamy pamiętniki Jana Chryzostoma Paska).

To wydarzyło się podczas swojej zapalczywej wypowiedzi Pana Radnego Prokopowicza. A nadpobudliwością wykazywał się dość często. On, bez ogródek, nazwał innego radnego – „intelektualnym impotentem”.

Trzeba przyznać, że to dość zgrabne określenie zwykłego idioty czy też kretyna. Semantycznie i literacko ta fraza jest nawet foremna. Można nawet docenić kompetencje językowe Pana Radnego Prokopowicza. No ale na tym trzeba jednak poprzestać w chwaleniu. No bo, czy przystoi obrzucać inwektywami innego radnego podczas sesji? No nie należy tak czynić, a taką wypowiedź należy potępić.

Wracając do „intelektualnego impotenta”, który znaczeniowa równa się z „idiotą”. To przychodzi mi na myśl poczciwy Wojak Szwejk. Ona także był nazwany pułkowym idiotą. Kim był Szwejk istocie? Ukrywał się za maską jowialnego idioty, kpił z absurdów wojenno-biurokratycznych. To Szwejkowi właśnie, dzięki pozie idioty, udało się zachować godność i człowieczeństwo. To mocny ton, bo na naszych sesjach rady nie mają jeszcze miejsca sytuacje wzięte z powieści Jarosława Haszka. Ale Pan Radny Piech, nazwany metaforycznie idiotą, może czuć się zbudowany i przybrać teraz płaszcz Szejka. Będzie miał huk roboty i komentowania.

Mamy jednak do czynienia z pewnym niedobrym zjawiskiem w naszym mieście. Oto przybywa do Nowego Sącza – chamstwo. To taki jego import z Warszawy. Przecież z trybuny sejmowej padły nie takie określenia jak „intelektualny impotent”. Tam padały znacznie grubsze określenia i szyderstwa. Pamiętamy zdradzieckie mordy. Ostatnia kampania także była precedensowa w chamstwie. Padały określenia: „czyste zło, które usunąć z Polski”, „zdrajca”, „złodzieje”, Niemcy. Z ekranów publicznej tv wylewał się potok niewybrednych określeń. Grubszych wypowiedzi używali niemal wszyscy.

Pan Poseł Mularczyk, minister używał na ostatniej konferencji określeń wobec PLH: nieudacznik, pseudo menedżer. PLH ripostował „pseudoposłem”. No i czy teraz dziwi wypowiedź Pana Radnego Prokopowicza? Że i on postanowił iść dalej i nazywa innego radnego „impotentem intelektualnym”, idiotą? No zupełnie to nie dziwi. Jest nawet nieco łagodniejsze niż przytoczone warszawskie przykłady. Możemy nawet oczekiwać eskalacji w Nowym Sączu. Kampania wyborcza indukuje mocny język, w tym przypadku będziemy świadkami wsypu inwektyw.

Inna sprawa, że trzeba dać radę Panu Kądziołce, że skoro tak żywiołowo protestował, gdy padły słowa „intelektualny impotent”, to niechaj zaprotestuje równie dobitnie na inwektywy „czyste zło”, „zdrajca”, których całkiem niedawno używał Prezes Polski. Trzeba symetrii. Nie należy wybiórczo reagować na chamstwo.

Jest także i końcowe spostrzeżenie. Na wielu sesjach rady w naszym mieście następuje taka oto sekwencja: ktoś kogoś obraża, potem następuje święte oburzenie, po czym wezwania do przepraszania, odcinanie się od „niecnych” słów. Wypowiada się w ten sposób i po kolei wielu radnych, każdy mówi to samo, powtarza. To taki kołowrót zdarzeń. Trwa to najczęściej długo. Pada przy tym wiele moralizatorskich wezwań, ocierających się o hipokryzję. Jest teatralnie, a nawet operetkowo. Bywa śmiesznie, bywa smutno. Ale to jakoś jednak przypomina sytuacje z powieści Jarosława Haszka.

Marnujemy na sesjach przy tym sporo czasu, on przecieka przez palce. Sens tonie w morzu pustosłowia, niepotrzebnych gestów. Sesje są coraz dłuższe.

Nie będę już pisał więcej o tej sesji. Na szczęście kilku radnych coś mądrego powiedziało. To daje ciągłą nadzieję na zwrot, odmianę. Ale to nadaje się na osobną relację. Nie będę o tym pisał.

PS

Trzeba pamiętać, że wybory będą w przyszłym roku.

Adam Kurek
Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj