Strona główna Wczoraj i dziś

Major pilot Jerzy Iszkowski (1914 – 1962). Cichociemny skazany na karę śmierci

Reklama
Jerzy Iszkowski
Jerzy Iszkowski 1940. Autor zdjęcia nieznany. Domena publiczna

31 marca 2024 roku mija 110. rocznica urodzin majora Jerzego Iszkowskiego. Czy Nowy Sącz o nim jeszcze pamięta? Wiele osób kojarzy charakterystyczny grobowiec na cmentarzu przy ul. Rejtana na którym znajduje się śmigło. To trochę za mało, warto dowiedzieć się kim był bohater spoczywający w tej mogile.

Jerzy Erazm Iszkowski urodził się 31 marca 1914 r. w Nowym Sączu, jako syn Erazma – nauczyciela (zmarłego w 1918 r.) i Amelii (po śmierci męża pedagoga żony architekta Kostańskiego). W Nowym Sączu uczęszczał do szkoły powszechnej, był bardzo zaangażowany w harcerstwo. II gimnazjum ukończył w 1933. W szkole średniej był zafascynowany samolotami. Starał się realizować w tym względzie jak mógł, np. był prezesem szkolnego koła Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej. Brał udział w szkoleniach w Szkole Szybowcowej w Tęgoborzu. Tam, w 1932 r. uzyskał kategorię B pilota szybowcowego.

Reklama

Po zdanej maturze postanowił połączyć pasję z pracą.

W 1934 r. skończył Szkołę Podchorążych Rezerwy Piechoty w Zambrowie, a następnie w Dęblinie w 1937 r. Tym samym uzyskał stopień podporucznika pilota. Iszkowski w kolejnych miesiącach odbył szkolenia w Lotniczej Szkole Bombardowania i Strzelania w Grudziądzu – ukończył je jesienią 1937 r.

Od tego czasu służył w Krakowie-Rakowicach, w 24. eskadrze liniowej 2. pułku lotniczego w Krakowie (pilot III klasy). W czerwcu 1939 r., na kilka tygodni przed wojną, trafił do 22. eskadry, gdzie otrzymał odpowiedzialne stanowisko szefa pilotów w eskadrze treningowej. 3 września 1939 r. wziął ślub z Eugenią Michajłow. Ceremonia odbyła się koło Michałowic. W wyniku rozkazów, zaraz po ślubie opuścił żonę i pojechał dalej – spotkali się dopiero 7 lat później. W 1939 r. Iszkowski wyjechał do Rumuni, tam został zatrzymany w obozie i internowany. Sądecki pilot miał jako dowódca plutonu pilotów podchorążych pojechać po odbiór francuskich samolotów, rzekomo czekających w Aleksandrii. Niestety utknął w obozie rumuńskim.

Iszkowskiemu udało się uciec z Rumunii. Przez Belgrad, Ateny i port w Pireusie przedostał się do Francji. W październiku stanął w porcie w Marsylii. Przydzielono go do polskiej jednostki powietrznej stacjonującej w Bretanii – pracował jako instruktor. Wobec napaści niemieckiej na Francję, Iszkowski dostał się następnie do Anglii. Tam służy jako pilot dywizjonu 304. W latach 1941-1942 wykonał aż 36 lotów bojowych. Brał udział w pierwszej misji wojennej jednostki. W swojej karierze latał m.in. nad Rotterdamem, Hawrem czy Szczecinem. Sądeczanin odbył także 3 loty patrolowe nad Atlantykiem. W dywizjonie, z racji doświadczenia, został dowódcą eskadry. Ostatni lot w jednostce odbył w 1943 r.

Por. pil. Jerzy Iszkowski dowódcą klucza i pocztu sztandarowego Sztandaru Polskich Sił Powietrznych przekazywanego przez Dywizjon 303 na lotnisku RAF Northolt, kolejnemu Dywizjonowi 304 do przewiezienia na lotnisko RAF Lindholme. Autor nieznany. Domena publiczna

Odznaczono go m.in. Krzyżem Virtuti Militari, 4 razy (!) Krzyżem Walecznych i Złotym Krzyżem Zasługi. Do tego należy doliczyć odznaczenia brytyjskie.

Po zakończeniu kariery w powietrzu postanowił zgłosić się do walki w Polsce, jako cichociemny. Odbył specjalne szkolenia. Po złożeniu przysięgi został Jerzym Dybkiem, ps. „Orczyk”. Posługiwał się jeszcze nazwiskami Jerzy Czerski, Stanisław Urbański oraz pseudonimami: „Kord”, „Cord” i „Podwozie”. W 1944 r. został przerzucony z Włoch do Ojczyzny. Podczas skoku uszkodził nogę, co wymagało rekonwalescencji. Działał już w Polsce, jako szef lotnictwa Okręgu Lublin AK. Podczas podróży do Warszawy w 1944 r. wykoleił się jego pociąg. Iszkowski wypadek przeżył, a następne spotkał grupę partyzantów, do których się przyłączył. Następnie był dowódcą 32 pp. AK. Działania bojowe prowadził m.in. w okolicy Tłuszcza. Z biegiem czasu dotarł do Lublina, gdzie podjął się organizacji szkolnictwa średniego – pracował jako nauczyciel gimnazjalny.

W 1945 r. Iszkowski wpadł w ręce żołnierzy radzieckich i NKWD.

W brutalnych warunkach był torturowany i przesłuchiwany. Skazano go na karę śmierci, za działalność w AK. Jeszcze w tym samym roku zamieniono mu ją na 10 lat więzienia. Jak opowiadano, jego żona interweniowała u samego Bieruta. Miało to pozytywny skutek – karę zmniejszono do 2 lat więzienia. Lotnik został uwolniony i w 1947 r. Iszkowski wrócił do Nowego Sącza.

Pracował na nieznaczących stanowiskach, bowiem odsunięto go od pracy z samolotami w Tęgoborzy. Cały czas był inwigilowany przez UB. W 1951 r. został działaczem sekcji kolarskiej Powiatowego Komitetu Kultury Fizycznej. Oczywiście wszystko to wynikało z jego akowskiej przeszłości. Represje wobec jego osoby jednak nie ustawały. Dla nowego systemu zawsze był elementem podejrzanym. W 1951 r. odebrano mu stopień majora. Iszkowski nie stracił miłości do lotnictwa, mocno zaangażował się w działalność Aeroklubu Podhalańskiego, którego był jednym ze współtwórców.

Zmarł 29 VIII 1962 r. w Krakowie i spoczął w Nowym Sączu na cmentarzu przy ul. Rejtana. Jego pogrzeb 31 sierpnia przybrał formę manifestacji patriotycznej. 1 maja 1999 r. Sąd Okręgowy w Nowym Sączu unieważnił wyrok śmierci wydany po wojnie. Jednocześnie Iszkowski został w pełni zrehabilitowany.

Łukasz Połomski
Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj