
Michał Sędziwój należy do najbardziej znanych Sądeczan w historii. Jego postać obrosła legendami, bowiem zajmował rzeczami się niezwykłymi. Ciężko uwierzyć, że niemal 400 lat temu ktoś z małej wsi pod Nowym Sączem spotykał się z najpotężniejszymi ludźmi Europy swoich czasów. Historia Sędziwoja pokazuje, jak wielka jest siła nauki i wiedzy.
Michał Sędziwój zwany też Sędzimirem, urodził się w 1566 r. w małej Łukowicy (obecnie powiat limanowski), dwadzieścia kilka kilometrów od Nowego Sącza. Jego ojciec był szlachcicem (Jakub Sędzimir), matka Katarzyna Pielszówna rodem z Rogów również legitymowała się podobnym pochodzeniem. W Pradze, w okresie szczytu kariery Michała, podważano to pochodzenie, ale nigdy nikt nic nie udowodnił. Sędzimir miał więc dobry start, tym bardziej, że ojciec nie szczędził grosza na edukację zdolnego syna. Marzeniem Jakuba było jednak zobaczenie Michała w sutannie, a najlepiej przyjęcie go do zakonu jezuickiego.
Los chciał inaczej
Młodego Sędziwoja posłano do szkoły przyklasztornej w Krakowie, skąd droga prowadziła prosto na tamtejszą Akademię. Choć nie uczono tam alchemii ale innych przedmiotów, to właśnie na krakowskiej wszechnicy Sędziwój pierwszy raz zetknął się z tą dziedziną nauki, podobnie jak nowymi trendami w medycynie. Miało to odmienić jego życiorys.
Alchemia w wielkim skrócie i uproszczeniu może uchodzić za poprzedniczkę dzisiejszej chemii, przy czym łączyła ona dużo więcej przedmiotów. Celem alchemików było odkrycie sposobu przemiany ołowiu w złoto (tzw. kamień filozoficzny), lekarstwa na wszelkie choroby (tzw. panaceum), względnie eliksiru nieśmiertelności. Sądeczanin zdecydowanie poświęcił się temu pierwszemu.
Tak się złożyło, że w trakcie jego studiów w Krakowie przebywali słynni angielscy alchemicy: John Dee (m.in. nadworny astrolog Elżbiety I) i Edward Kelley, z którymi Sędziwój nawiązał kontakt. Dzięki nim Michał zafascynował się nową dla niego nauką. Na całe szczęście znalazł też protegowanego – Mikołaja Wolskiego (m.in. marszałka wielkiego koronnego). Stał się on opiekunem Sędziwoja, a sam fascynował się alchemią. To dzięki pieniądzom polskiego magnata Sądeczanin mógł ruszyć w świat zdobywać alchemiczną wiedzę.
Lista miejsc, gdzie przebywał jest na koniec XVI w. imponująca: studiował w Cambridge, Ingolstadt, Lipsku, Altdorfie, Frankfurcie, Rostocku, Wittemberdze, Wiedniu. Działał w państwie moskiewskim, przebywał w Szwecji, Anglii, Hiszpani, Portugalii, Szwajcarii, Niemczech, Czechach oraz w Austrii. Zwiedził niemal całą ówczesną Europę!
W 1591 r. ukończył studia na Uniwersytecie w Wiedniu, a dwa lata potem znalazł się w Pradze na dworze cesarza Rudolfa II. W 1599 r. epidemia grasująca po czeskiej stolicy zabrała jego żonę i dwójkę dzieci, z pozostałą dwójką wrócił do Polski. Ponadto odnotowano jego obecność na dworze Zygmunta III Wazy, jako sekretarz. 8 marca 1600 r. otrzymał tytuł szlachecki, zaś jego nazwisko zmieniono na Sendivogius.
Dzięki Sędziwojowi w 1604 r. do Krakowa dotarł Sethon – znany alchemik więziony przez Wettynów, którzy liczyli, że wyjawi im tajemnicę transmutacji (zamiany ołowiu w złoto). Tylko dzięki wpływom Sądeczanina uwolniono Sethona, który niedługo po tych wydarzeniach zmarł. Jednak tuż przed śmiercią miał swojemu wybawcy zdradzić tajemnicę alchemii, przekazać małą uncję substancji służącej do transmutacji.
Alchemik z Sądecczyzny ożenił się z wdową po swoim mistrzu, przez co uzyskał więcej proszku służącego do wyrabiania cennych metali. Dzięki temu Sędziwój dokonał takiego procesu przed Zygmuntem III Wazą i cesarzem Rudolfem. Ten drugi głośny pokaz wiązał się z misją, którą polski król powierzył Sędziwojowi – do cesarza miał pojechać w tzw. sprawie mołdawskiej. Rudolf był pod wrażeniem transmutacji. W sali, gdzie jej dokonano kazał wmurować tablicę z napisem po łacinie: Niech ktokolwiek inny uczyni to, co uczynił Polak Sędziwój.
W Pradze alchemik wydał drukiem anonimowo swoje największe dzieło: Novum Lumen Chymicum (Nowe Światło Chemiczne). Zawarł w nim m.in. informacje o substancji dającej życie, a więc dziś nazywanej tlenem. Praca okazała się głośna w całej Europie – do 1778 r. doczekała 53 wydań w 8 językach. Miał ją na półce Newton i Lavoisier. W 1607 r. w Kolonii wydano Rozmowa Merkuriusza, alchemika i Natury, tam też w 1616 r. ukazał się Traktat o siarce.
Jak dokonywał swoich pokazów? Czy była to magia? Czy może miał naczynia z podwójnym dnem i oszukiwał odbiorców? Tego nie wiemy.
W 1605 r. Sędziwój został uwięziony w Stuttgarcie, ale zwolniono go z więzienia dzięki polskiemu królowi i cesarzowi. W 1624 r. pojawił się w Padwie, jednym z najbardziej znanych ośrodków akademickich swoich czasów. Dwa lata później został tajnym radcą cesarza Ferdynanda II Habsburga. Z rozkazu tego władcy, w 1630 r., Sędziwój dostał dwie wsie w państwie cesarskim – uchodziły za najbogatsze i największe majątki w Księstwie Karniowskim.
W 1636 r. Sędziwój zmarł w Krawarzach, jednej z wsi, które posiadał. Prawdopodobnie został pochowany w Opawie, w tamtejszym kościele św. Ducha. Ale to nie koniec historii. Jego postać obrosła legendami – malował go m.in. Jan Matejko, pisano o nim sztuki, kręcono nawet filmy.
Do Nowego Sącza Sędziwój wraca każdej nocy sylwestrowej. Przechadza się ulicami i rynkiem w uniwersyteckiej todze. Wokół siebie rozrzuca złote monety, które bezdźwięcznie spadają na ziemię. Podobno kiedy jest pełnia księżyca postać alchemika nie rzuca cienia. Każdy, kto znajdzie pieniążek będzie miał szczęście, a może i nawet bogactwo.
Materiał promocyjny: Kolekcjonerstwo monet – Dlaczego zbieranie starych monet jest tak popularne?
Tak więc może to jest wyjaśnienie dlaczego Nowy Sącz jest, jak o nim mawiają i piszą, miastem milionerów? Kto wie?!
Łukasz Połomski