Strona główna Wiadomości

Na skwerze przy ul. Długosza postawiono „Pomnik za wolność”. Ma podnieść jakość przestrzeni publicznej

Reklama
Pomnik za Wolność - Ofiarom Kaźni II Wojny Światowej w Nowym Sączu
Nowy pomnik w Nowym Sączu. Fot. TK / Twój Sącz

W niedzielę ma zostać odsłonięty „Pomnik za Wolność – Ofiarom Kaźni II Wojny Światowej”, wzniesiony na skwerze przy ul. Długosza, naprzeciw MCK Sokół i obok kościoła p.w. św. Kazimierza. Dzieło autorstwa prof. Czesława Dźwigaja postawiono za 500 tys. zł dotacji z programu „Rzeźba w przestrzeni publicznej dla Niepodległej”, którego celem jest m.in. „podniesienie jakości przestrzeni publicznej w Polsce poprzez usytuowanie w niej większej liczby dzieł o wysokim poziomie rzeźbiarskim oraz próba dokonania zmiany myślenia o wspólnej przestrzeni, m.in. dzięki wypracowaniu dobrych praktyk wyboru dzieł”. Wydaje się, że w Nowym Sączu tych założeń nie udało się spełnić.

Jak można przeczytać na stronie Małopolskiego Centrum Kultury Sokół, inicjatorem budowy pomnika jest ta właśnie instytucja „wraz z biurem poselskim Posła Patryka Wichra”. Starania o budowę monumentu przypisuje sobie też wiceprzewodniczący Rady Miasta Artur Czernecki. „Postument ma upamiętnić osoby, w tym lokalnych patriotów, które zginęły w służbie ojczyźnie jako symbol życia utraconego w imię wolności i własnych przekonań”.

Reklama

MCK Sokół wnioskowało o budowę pomnika „Wolności” (pierwotna nazwa) ze środków programu „Rzeźba w przestrzeni publicznej dla Niepodległej – 2023” prowadzonego przez Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku i dofinansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Dotację otrzymało za drugim razem, i to najwyższą z wszystkich 27 zaakceptowanych wniosków w tegorocznym naborze (o łącznej wartości 4 mln zł).

Program „Rzeźba w przestrzeni publicznej dla Niepodległej” to, jak czytamy w jego opisie, „pierwszy w Polsce program dotacyjny przeznaczony na inwestycje w zakresie realizacji form rzeźbiarskich w przestrzeni publicznej. Jego celem jest podniesienie jakości przestrzeni publicznej w Polsce poprzez usytuowanie w niej większej liczby dzieł o wysokim poziomie rzeźbiarskim oraz próba dokonania zmiany myślenia o wspólnej przestrzeni, m.in. dzięki wypracowaniu dobrych praktyk wyboru dzieł”.

Dofinansowanie według założeń programu można było otrzymać m.in. na „realizację projektów współczesnych artystów odpowiadających na potrzeby lokalnych społeczności” a trwałym elementem realizacji programu ma być „grupa obiektów rzeźbiarskich — autorstwa wybitnych twórców — zrealizowanych na wysokim poziomie artystycznym, umieszczonych w przestrzeniach publicznych. Równie istotna dla założeń projektu jest próba dokonania zmiany myślenia o wspólnej przestrzeni poprzez: wypracowanie dobrych praktyk wyboru dzieł, konsultacje społeczne, serię edukacyjno-naukowych prelekcji, seminariów i webinariów analizujących zagadnienie od strony artysty – twórcy, zamawiającego – inwestora po odbiorcę – widza”.

I tu pojawia się zgrzyt odnośnie „dobrych praktyk wyboru dzieł” a szczególnie „konsultacji społecznych”. Otóż opinia publiczna dowiedziała się o idei budowy pomnika w dość przypadkowy sposób – gdy w marcu br. do porządku obrad jednej z sesji Rady Miasta wprowadzono bez wcześniejszego zaanonsowania, już w trakcie obrad, projekt uchwały „w sprawie wyrażenia zgody na wzniesienie pomnika” na miejskiej działce przy ul. Długosza. W uzasadnieniu do projektu napisano m.in., że „Pomnik Wolności ma w zamyśle inicjatorów upamiętniać miejsca kaźni (Auschwitz, Mauthausen, Ravensbruck, Dachau, Majdanek, Starobielsk, Ostaszków, Twer, Smoleńsk, Katyń)”.

Radni klubu Prawo i Sprawiedliwość jednogłośnie podkreślali, że pomnik powinien „łączyć” wszystkich, ale część radnych miała poważne wątpliwości. Józef Hojnor zwracał m.in. uwagę na niejasność związaną z pojawieniem się na cokole nazwy miasta Smoleńsk a także brak publicznej dyskusji związanej z pomnikiem. Z kolei Maciej Prostko uznał nazwę „Pomnik Wolności” za niefortunną, m.in. z powodu trudności skojarzenia obozów koncentracyjnych ze słowem „wolność” i domagał się dopracowania projektu.

W uzasadnieniu do projektu nawet nie podano, w jaki sposób wybrano projekt pomnika, który wykonał prof. Czesław Dźwigaj, artysta rzeźbiarz, profesor ASP w Krakowie, najbardziej znany z realizacji 83 pomników Jana Pawła II, w tym stojącego na rynku Nowego Sącza.

Po dyskusjach kuluarowych i w związku z wątpliwościami części radnych, do projektu uchwały wniesiono autopoprawkę, zmieniają nazwę obelisku na „Pomnik za Wolność – Ofiarom Kaźni II Wojny Światowej” a za przyjęciem uchwały zagłosowało ostatecznie 20 radnych.

Uroczyste odsłonięcie pomnika ze zmienioną przez radnych nazwą zapowiedziano na 17 września. Na uroczystość zapraszają MCK Sokół, ks. Jan Siedlarz, proboszcz parafii pw. św. Kazimierza oraz poseł Patryk Wicher. Program obejmuje m.in. mszę św., ceremonię odsłonięcia i poświęcenia pomnika, przemarsz do MCK Sokół, przemówienia gości oraz „spotkanie okolicznościowe”. Wiadomość o uroczystości zamieścił na swoim profilu w mediach społecznościowych jedynie poseł Wicher, nie ma jej nawet na żadnej dostępnej stronie inicjatora i prowadzącego projekt MCK Sokół.

Realizacja, idea oraz sam wygląd pomnika wzbudzają w mieście wiele kontrowersji. Wątpliwości, jakie targają mieszkańcami Nowego Sącza, podsumował dzień przed odsłonięciem historyk i publicysta Jakub Bulzak, nauczyciel w sąsiadującym z obeliskiem I Liceum.

Wszystko jest zrobione na wariackich papierach. Pomnik nazywa się „Za Wolność” ale podtytuł ma „Ofiarom Kaźni II Wojny Światowej”, są wymienione obozy koncentracyjne… Gdyby jeszcze były miejsca bitew, w porządku, żołnierze walczący o wolność i upamiętniamy. Do obozów koncentracyjnych trafiali, z całym szacunkiem dla ich martyrologii, ludzie „przypadkowi”, bo zrobili coś, co się nie podobało władzy okupacyjnej. Jak ta wolność się do nich odnosi? Oni wolność stracili, ich zabito, kraj wolności ostatecznie i tak nie odzyskał bo popadł w drugą okupację, uzależnienie, tym razem od Związku Sowieckiego. Wymienione są, moim zdaniem, przypadkowe miejsca martyrologii, kilka obozów koncentracyjnych które utworzyła III Rzesza i miejsca straceń na wschodzie związane mówiąc ogólnie ze zbrodnią katyńską w sytuacji gdy kilka metrów dalej [w kościele św. Kazimierza] jest tablica katyńska… A wartość artystyczna – zawsze można mi zarzucić że nie jestem ani historykiem sztuki ani artystą – ale rozmawiając z ludźmi którzy się naprawdę na tym, moim zdaniem, znają – artystami, historykami sztuki, urbanistami, architektami – nie spotkałem się z ani jedną pozytywną opinią na temat tego pomnika – skomentował Jakub Bulzak w programie „Nasze trzy grosze” Regionalnej Telewizji Kablowej.

(JO)

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj