
Przed laty z ulicy Długosza do Rynku jeździło się na wprost, przez ulicę Sobieskiego. Na skrzyżowaniu z ul. Kościuszki w parterowym pawilonie działały sklepiki i zakłady usługowe „Społem”. Po prawej stronie, patrząc na fotografię, obok Rynku Maślanego, stoi mała stacyjka paliw. W oddali majestatyczne wieże Fary a bliżej fragment budynku dzisiejszego „Sokoła”, wówczas Kina „Przyjaźń”. Piękny widok małego miasteczka lat 50. na zdjęciu udostępnionym przez Marka Jasiewicza (podziękowania).
Zobacz inne ujęcie tego miejsca Lata 50: Jak tu cicho i spokojnie
Nowy Sącz lat 50. to z pewnością nie była metropolia, co zresztą podkreślano jako zaletę. Przeczytajcie na przykład te kilka zdań z rozdziału „Piękno Ziemi Sądeckiej” autorstwa Eugeniusza Pawłowskiego (Ziemia Sądecka, Wydawnictwo Artystyczno-Graficzne, Kraków, 1965):

„Zabytków więc mało. Ale za to rozkoszujemy się widokiem odnowionych fasad starych kamienic, perspektywą alej, a przede wszystkiem otaczającymi miasto widokami. Bo Nowy Sącz, choć zbliża się w szybkim tempie do 40.000 mieszkańców, choć rozwija swój przemysł, choć stoi na pewnym poziomie kulturalnym i ma w tym kierunku nie tylko piękne tradycje (zwłaszcza teatralne), ale i wysokie aspiracje (towarzystwa naukowe, Dom Kultury Kolejarza z licznymi zespołami artystycznymi, zespół „Lachów Sądeckich”, wielu działaczy kulturalnych, naukowców, oddział Zw. Plastyków) przecież nie przestał być miastem-letniskiem, o zdrowym, górskim powietrzu, miastem, z którego w kilkanaście minut marszu można wyjść w pola i łąki – na wieś. Stąd też możemy rozpocząć szereg ciekawych wędrówek liniami kolejowymi, lub szosami we wszystkie strony świata”.

(JO)