8 listopada Nowy Sącz świętował swoje kolejne urodziny. Warto przypomnieć bogatą historię miasta – tym razem od mateczki Austrii do dziś – w wersji pozwalającej ją zrozumieć współczesnym nastolatkom :) Tutaj pierwsza część tekstu.
Jak się okazało, za Austriaków nie było źle, ale z bananem na twarzy sądeczanie też nie chodzili. Na początku Austriacy usilnie próbowali zgermanizować nowosądeczan. Narzucali swoich urzędasów i bossów miasta. Do Sącza napłynęli osadnicy niemieccy, którzy okazali się git, bo szybko przyjmowali polskie zwyczaje. Z tego okresu najważniejszą datą jest 1818 rok. Wówczas do Nowego Sącza przybył 20 Pułk Piechoty. W tym roku powstało w Nowym Sączu Gimnazjum Męskie, które było najważniejszą gimbazą w tej części Galicji. Wkrótce do miasta przybyli także jezuici. Powoli Sącz odbijał się od dna.
Szefowie podwórka we Wiedniu zrozumieli, że muszą coś zmienić, bo im się kraj rozleci. W 1867 roku przestali nas gnębić. Sądeczanie od tego roku zaczęli repecić własne stowarzyszenia. Powstała Biblioteka, Sokół, Towarzystwo Szkoły Ludowej. Do koryta dobrali się ludzie nie tylko myślący aby się nachapać. Efektem tych działań były wypasione cudeńka, których jednak nie ogarniali wszyscy. W Nowym Sączu na początku XX wieku pojawiły się wodociągi, kanalizacja i elektryczność. Z rozpędu planowano zbudować nawet tramwaj. Na bank najważniejszym wydarzeniem z tego okresu było otwarcie linii kolejowej w 1876 roku. Generalnie lans.
W Nowym Sączu zamieszkali kolejarze, jak się okazało spoko ziomale, którzy ciągnęli cały wózek gospodarki w mieście. Pojawiła się spółdzielczość, Dom Robotniczy, partie socjalistyczne. Nie dziwota, że szybko zdobyli fejm na każdym kwadracie w Sączu. Taki sielankowy obraz został przerwany 17 kwietnia 1894 roku. Tego dnia sfajczyło się praktycznie całe stare miasto. Szacun dla sądeczan, bo pokazali wzorem alchemika Sędziwoja (ten sam, co pijany rozrzuca monety po rynku), jak z szamba można zrobić złoto. Dzięki pożarowi wyregulowali ulice, wybudowali wypasione, secesyjne hawiry i ośki. Symbolem przemian z tego okresu jest budowa ratusza. Kanciapę dla władz uroczyście otwarto w 1914 roku.
Zaczęła się I wojna światowa, a za nią niezły syf. W 1914 roku, do miasta zwalili się Rosjanie. Super ziom, Józef Piłsudski, przegonił ich i zaczęła się chwilowa balanga. Radni miejscy dali mu tytuł Honorowego Obywatela, jako pierwsi w Polsce. Mimo to nie było wesoło. Zginęło wielu mieszkańców miasta. W 1915 roku w Nowym Sączu odbyła się wielka nawijka przed kluczową dla frontu wschodniego bitwą pod Gorlicami. Miasto po raz ostatni gościło ziomków z top levela, w tym koronowane głowy. 31 października 1918 roku w mieście odegrano uroczyście Mazurka Dąbrowskiego i powiedziano zaborcom: game over.
Okres międzywojenny nie był różowy. Nowy Sącz w 1903 roku przytulił w swoje granice wieś Załubińcze. Wraz z nią w granicach miasta znalazła się bieda, syf i patologia. Życie w mieście repeciła jednak inteligencja. Byli bossami na wielu działkach. Nowy Sącz był miastem łączącym wiele religii i kultur. Co trzeci ziomek chodził w soboty do synagogi. W niedzielę do swoich kościołów bujali się katolicy obrządku łacińskiego i luteranie, a do cerkwi udawali się unici. Sielankowe życie przerywały masakryczne wydarzenia.
6 września do Nowego Sącza wkroczyli Niemcy i zaczął się niezły młyn. Na kilka lat szefem w mieście był gestapowiec Heinrich Haman. Powiedzieć o nim popapraniec to mało. Kat Sądecczyzny, jak go nazywano, był odpowiedzialny m.in. za egzekucje sądeckiej elity w Biegonicach i eksterminację 1/3 ludności miasta, która była wyznania mojżeszowego. Jego działalność zmieniła oblicze Nowego Sącza. Na szczęście, w mieście działało wówczas wielu wybitnych hejterów – patriotów m.in. Jadwiga Wolska, Roman Stramka, Zbigniew Ryś i inni.
Prosto z szamba okupacji niemieckiej wpadliśmy w równie śmierdzące rządy komunistyczne. Oba okresy dzieli niezły kwas. Kiedy Niemcy opuszczali Sącz, w styczniu 1945 roku, kilku cepów z naszego miasta zostało zbajerowanych przez sowietów. Tak im się spodobała ich nawijka, że wysadzili w powietrze zamek. Niezły hejt.

Okres komunizmu to generalnie okresy rządu różnych przychlastów. Na szczęście byli ludzie ogarnięci. To właśnie oni wymyślili eksperyment sądecki, który miał sprawić, że sądeczanie będą dziani. Nowy Sącz, jako miasto wojewódzkie od 1975 roku, ponownie był ważną betonową dżunglą. W latach 80. przyszedł czas na zmiany. W 1981 roku grupa hejterów zamelinowała się w sądeckim ratuszu. Ich strajki i innych członków Solidarności doprowadziły do przemian. W 1989 roku odbyły się pierwsze wolne wybory. Rozpoczął się okres III Rzeczpospolitej a Nowy Sącz wszedł w XXI wiek.
Dziś wszyscy nadal tworzymy historię naszego miasta. Kiedy lukniemy wstecz, okazuje się, że nie mamy się czego wstydzić – Nowy Sącz miał w historii niezły fejm. Był miastem, w którym w jednej hawirze żyli Polacy, Żydzi, Niemcy i Rusini. Nasi przodkowie przez wieki zbudowali nam wypasiony Sącz.