Tuż po dołożeniu z miejskiego budżetu 850 tysięcy złotych, których zabrakło w tegorocznym budżecie Miejskiego Ośrodka Kultury w Nowym Sączu i komentarzu Benedykta Polańskiego, byłego dyrektora tej instytucji, mówiącego o niekompetencji obecnej dyrekcji i braku wyobraźni przy jej powoływaniu, w sieci ruszyła akcja dyskredytująca Polańskiego. W mediach społecznościowych radni Koalicji Nowosądeckiej, których nie interesuje obecna strata finansowa MOK, nagle zajęli się starymi zakupami tej instytucji i na wyścigi udostępniają dane, które dopiero po latach pojawiły się w przestrzeni publicznej. Ataki na Polańskiego wspiera dodatkowo „utajniony dział hejterski” Ratusza, którego jeden z członków od dłuższego czasu jest zatrudniony na polecenie władz miasta na… fikcyjnym etacie w MOK.
Jak już wcześniej pisaliśmy, o kwotę 850 tys. zł z budżetu miasta jako wsparcie „w celu pokrycia powstałego niedoboru finansowego oraz zapewnienia płynności finansowej MOK” poprosił Wydział Kultury i Sportu. Jak tłumaczył Wydział, deficyt miał wynikać ze „znacznego wzrostu kosztów usług zewnętrznych związanych z realizacją przedsięwzięcia Sądecka Jesień Kulturalna 2025”.
Temat był dyskutowany na sesji Rady Miasta 25 listopada i ogólnikowo wyjaśniany m.in. przez dyrektorkę MOK Małgorzatę Gułowską (została powołana na to stanowisko w styczniu br., wcześniej była sekretarką prezydenta Ludomira Handzla oraz przez pół roku kierowała nowo utworzonym Biurem Prezydenta). Narzekała, że publikacje informujące o oficjalnej prośbie Wydziału i Kultury Sportu o dodatkowe pieniądze „mijają się z prawdą” i „wprowadzają opinię publiczną w błąd”.
Tłumaczyła, że funkcję objęła już po udzieleniu MOK dotacji na 2025 rok (3,25 mln zł) i która była niższa jak dotacja dla MOK w 2024. Mówiła też, że zastała zaległe płatności (np. za premie dla pracowników) na blisko 100 tys. zł i musiała wydać spore kwoty na drobne prace konserwacyjne i naprawy. O Sądeckiej Jesieni Kulturalnej mówiła, że zrealizowała 1 koncert więcej niż rok wcześniej. Chwaliła się też, że „obniżyła ceny biletów” a 4 wydarzenia były bezpłatne (dwa teatry uliczne, występy rapujących nastolatków oraz koncert orkiestry wojskowej).
Jak wynikało z dalszych wypowiedzi tylko te bezpłatne wydarzenia kosztowały około 340 tys. zł a całość SJK kosztowała 3,1 mln zł. MOK planował sprzedać bilety na te koncerty i spektakle za ponad 2 mln zł. Ale nie udało się to „w wyniku niższej ceny biletów i wydarzeń darmowych i konkurencji ze strony sektora komercyjnego”. I przychody wyniosły zaledwie 1,35 mln zł. To według pani dyrektor m.in. także z powodu bezpłatnych „koncertów u prezydenta” które są od lat cyklicznie organizowane.
Niezwykle karkołomne wyliczenie przedstawiła dyrektor Gułowska odnośnie bezpłatnych wydarzeń SJK, w których według jej słów wzięło udział 6 tysięcy osób. I gdyby na te wydarzenia (które w większości w rzeczywistości oglądało po kilkaset osób) sprzedać bilety po 100 zł już by było dodatkowe 600 tysięcy w kasie i „MOK przekroczyłby zakładane przychody”. Mimo to koszt funkcjonowania MOK w bieżącym roku ma być kilka tysięcy złotych niższy niż rok wcześniej, czyli według Gułowskiej wyniesie 6,6 mln zł. Ale z innych danych wynika, że w skali roku MOK miał ponad milion zł niższe przychody niż w 2024.
Radni koalicji rządzącej nie mieli pytań związanych z tegorocznymi wydatkami MOK. Kilkadziesiąt pytań zadali radni PiS (m.in. o ilość sprzedanych biletów na SJK i rozdysponowanych zaproszeń, koszty techniki, reklamy itd. itp) ale na sesji nie dostali żadnej odpowiedzi.
Dzień po sesji sprawę skomentował w mediach społecznościowych Benedykt Polański, wieloletni dyrektor tej instytucji powołany decyzją prezydenta Ludomira Handzla w 2020 roku i odwołany jesienią 2024. Jako powód odwołania wymieniono kilkanaście uchybień w prowadzeniu podległych placówek, jakich miał dopuścić się dyrektor. Szczegółów nie podano. Niedawno w nieprawomocnych orzeczeniach Sąd przyznał Polańskiemu odszkodowania za niezgodne z prawem wypowiedzenie umów o pracę. Dodatkowo Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie po skardze byłego dyrektora orzekł, że zarządzenie prezydenta o odwołaniu Polańskiego jest nieważne.
26 listopada Polański opublikował zdjęcie Małgorzaty Gułowskiej i Artura Bochenka, zastępcy prezydenta miasta, odnosząc się do sprawy koniecznej dopłaty do MOK. „Przyczyny są dwie – obie widoczne na zdjęciu” – napisał Polański. „Cała reszta to tylko efekt „kuli śnieżnej” Bo najważniejsza jest zawsze ta pierwsza przyczyna. W tym przypadku była to decyzja. Decyzja osoby bez wyobraźni o zatrudnieniu osoby bez kompetencji. Reszta to ciąg przyczynowo-skutkowy” – dodał.
Być może krytyczny wpis Polańskiego sprowokował reakcję.
Radny Koalicji Nowosądeckiej Jakub Prokopowicz opublikował wpis „w związku z pojawiającymi się w przestrzeni publicznej niejasnościami jeśli chodzi o zakup elementów garderoby w Miejskim Ośrodku Kultury za rządów Benedykta Juliusza Polańskiego”. Radny twierdzi, że „interweniował” w tej sprawie i właśnie otrzymał odpowiedź, która go „zmroziła” (nie wiadomo kiedy wysłał i o jakiej treści zapytanie do MOK). Podkreślił też, że w tamtym okresie nadzór nad instytucją pełniła była wiceprezydent Magdalena Majka (odwołana w styczniu br.). „Sprawa jest rozwojowa, będę informował o kolejnych krokach – z całą pewnością sprawy tak nie zostawię” – napisał Prokopowicz i opublikował datowane na 28 listopada pismo podpisane przez dyrektor Gułowską.
Z pisma dowiemy się, że w latach 2021-2024 w MOK kupiono różne części garderoby (skarpety, spodnie, koszule, garnitury, krawaty, kapelusze i kaszkiety – wymienione jest łącznie 27 pozycji o wartości 46 tys. zł). Z pisma wynika, że wymienionej garderoby nie ma w magazynach MOK.
Wpis zaczęli udostępniać inni radni Koalicji Nowosądeckiej Ludomira Handzla. Przewodniczący klubu Krzysztof Ziaja zamieścił własny wpis z pismem MOK, pisząc m.in. że to „bomba” i że o sprawie „mówi całe miasto”.
– To, co według radnego i ujawnionych dokumentów wychodzi na jaw, przechodzi najśmielsze wyobrażenia. Mamy do czynienia z sytuacją tak bezczelną, że trudno uwierzyć, że mogła wydarzyć się naprawdę. Z przedstawionych materiałów wynika, że publiczne pieniądze miały być traktowane jak prywatna skarbonka. W dokumentach pojawia się obraz arogancji, marnotrawstwa i pełnego oderwania od realiów życia mieszkańców. Zamiast służyć ludziom, środki miały trafiać na luksusową garderobę. Brzmi jak żart, lecz treść pism pokazuje zupełnie inną, bardzo brutalną rzeczywistość” – grzmi radny, który na sesji 25 listopada zamiast pytać o tegoroczne wydatki MOK dopytywał, czy prawdą jest, że „poprzedni pracownicy MOK kupowali drogą garderobę”.
„Haki” wykorzystywane do kampanii przeciwko Polańskiemu zbiera i przygotowuje jeden z ludzi, którego głównym zadaniem jest przygotowywanie i publikowanie w sieci materiałów atakujących przeciwników nowosądeckiej „grupy trzymającej władzę”. Ściśle współpracuje z kilkoma innymi pracownikami Ratusza, a sam został zatrudniony wiele miesięcy temu, na żądanie jednego z przedstawicieli władzy, na „fikcyjnym” etacie w… Miejskim Ośrodku Kultury. Tam się nie pojawia, a pracuje głównie w sieci. Używa fałszywych kont i publikuje treści mające wyglądać na „niezależne” informacje, które mogą udostępniać inni wspomagający ten proceder.
Od kilku dni jeden z wykorzystywanych przez rządzących profili publikuje nie tylko teksty o „luksusowej garderobie widmo” i sugeruje, że sprawa trafi do organów ścigania. „Przypadkiem” pojawiły się także fragmenty wyciągów ze służbowej karty kredytowej Polańskiego z czasów jego dyrektorowania w MOK. Podaje się że z karty przez kilka lat wydano niemal 390 tys. zł na zakup różnego sprzętu elektronicznego, na „drogie hotele i kawiarnie” i „setki paczek z Allegro”.
W innym wpisie nieznany opinii publicznej „dział hejterski” ratusza „analizuje” wydanie kilkunastu tysięcy złotych z karty służbowej byłego dyrektora na nie określone cele na portalu zbiórkowym siepomaga.pl. Kilka dni wcześniej sugerowano, że jeden z nowosądeckich radnych – oczywiście nie z obozu władzy – maltretuje partnerkę i dzieci. W innych wpisach buduje się narrację o paśmie sukcesów prezydenta lub świetnie skonstruowanym budżecie przeplatając to nieustannymi atakami na twórcę jednego z fanpage, krytykującego niektóre działania władz miasta. Przypomnijmy, że te działania są prowadzone za pieniądze nowosądeckiego podatnika.
Do wszystkich pojawiających się informacji na swój temat odniósł się w mediach społecznościowych Benedykt Polański. Wyjaśnił, że w trakcie 4 lat dyrektorowania np. na potrzeby wystawianych spektakli kupowano także garderobę, opłacano nawet makijaż i fryzjera. Ponadto kupowano sporo sprzętu elektronicznego. – Tak. Za wiele tych rzeczy płaciliśmy kartą. To legalny i uznany we współczesnym świecie sposób regulowania płatności. Z dużą satysfakcją mogę stwierdzić, że MOK, wcześniej mocno zacofany sprzętowo i technicznie, pozostawiłem wzbogacony o dużą ilość nowoczesnego sprzętu – napisał Polański.
Dodaje też, za wiele innych rzeczy płacono kartą, także te związane z kontaktami z artystami czy przygotowaniem wydarzeń (przejazdy, hotele, catering itd.). Przypomina, że w momencie jego odwołania z funkcji nakazano mu jak najszybsze opuszczenie MOK i w ciągu godziny wymieniono zamki i kody dostępu. Nie nastąpiło przekazanie instytucji. – Nie sporządzono w tym zakresie żadnych protokołów odbioru – zaznacza.
Wspomina o następcach. „Mogli w sposób dowolny dokonywać zmian w zakresie finansów, środków trwałych, wyposażenia itp., na co nie mogłem mieć już wpływu. Przypominam również, że obecna dyrektor Małgorzata Gułowska przejmowała jednostkę nie ode mnie a od Jana Wrony, który od mojego odwołania do czasu jej powołania sprawował przez 2 miesiące funkcję p.o. dyrektora. Co działo się od tego czasu aż do dzisiaj w MOK nie jest mi wiadome” – napisał.
Poniżej cały wpis Polańskiego wzbogacony o fragment serialu „Ranczo”. – Mechanizm „obrzucania błotem” jest znany i sprawdzony proponuję poświęcić jedną minutę na obejrzenie, a wszystko stanie się jasne. Wypisz wymaluj zabiegi ratusza – wyjaśnia były dyrektor MOK.
(JO)




