
„Firma Newag z Nowego Sącza kontrolowana przez milionera Zbigniewa Jakubasa miała celowo wywoływać usterki w swoich pociągach, by przejąć intratne zlecenia na ich naprawę. Do takich zaskakujących wniosków doszła grupa hakerów, którzy na zlecenie firm kolejowych z całej Polski zajmowali się tajemniczymi awariami pociągów” – napisał serwis Onet.pl we wtorek w obszernym tekście „Skandal na polskiej kolei. Hakerzy ujawniają, kto stoi za tajemniczymi awariami pociągów”. Tego samego dnia o sprawie poinformowała na specjalistycznej konferencji grupa informatyków znana jako Dragon Sector, która przez ostatnie miesiące zajmowała się tym tematem oraz zajmujący się cyberbezpieczeństwem serwis Zaufana Trzecia Strona. Wygląda na to, że mająca świetną passę biznesową firma Newag S.A. mimo że zaprzecza wszystkim ustaleniom, stanęła u progu poważnego kryzysu wizerunkowego.
Dziennikarze Onetu Łukasz Cieśla i Tomasz Mateusiak opisują serię tajemniczych awarii w pociągach Impuls produkowanych przez Newag, do jakich doszło w zeszłym roku. Po pojawieniu się różnych spekulacji na ten temat Spółka wówczas zdecydowanie zaprzeczała, wydając komunikat, po którym sprawa ucichła.
Ale sprawa wróciła. – Najnowsze ustalenia są zaskakujące. Wskazują na celowe ingerencje w oprogramowanie i wprowadzenie blokad, które na wiele dni unieruchamiały pojazdy – czytamy w tekście Onet.pl.
Jak przypominają dziennikarze, gra idzie o obowiązkowe przeglądy pociągów, które może dokonywać nie tylko producent. Newag stracił sporo wielomilionowych kontraktów na serwisowanie swoich pojazdów na rzecz tańszych wykonawców, m.in. firmy SPS Mieczkowski z północnej Polski. To właśnie ta firma serwisowała Impulsy z Dolnego Śląska i po naprawach w zeszłym roku… nie mogła ich uruchomić. Serwisantowi naliczano kary, sugerowano nieznajomość rzeczy a pociągi odsyłano na naprawę do Nowego Sącza.
Jak pisze Onet, firma SPS aby dociec przyczyny problemów, skontaktowała się z infomatykami-hakerami grupy Dragon Sector. Dziennikarze rozmawiali z jednym z członków grupy. – Nasza analiza dla firmy SPS Mieczkowski trwała dwa miesiące. Po tym czasie udało się nam odblokować pociągi. Dziś jesteśmy pewni, że to było celowe działanie ze strony Newagu. Odkryliśmy ingerencje producenta w oprogramowanie, które prowadziły do wymuszonych usterek, do tego, że pociągi nie ruszały z miejsca. Gdy w branży rozniosła się informacja, że SPS ma kogoś, kto znalazł rozwiązanie tych problemów, zaczęły do nas spływać zlecenia od kolejnych spółek kolejowych z Polski używających Impulsów. Łącznie od dziesięciu podmiotów, za pośrednictwem firmy SPS dostaliśmy zlecenia na sprawdzenie przyczyn awarii w 29 pojazdach jeżdżących m.in. w spółkach PolRegio, Kolejach Mazowieckich, Warszawskiej Kolei Dojazdowej i SKM-ce – cytuje Michała Kowalczyka, jednego z członków Dragon Sector, serwis Onet.
Według informatyka w oprogramowaniu pociągów Impuls zapisano, że pociągi po dłuższym postoju „nie ruszą” z miejsca jeśli miejscem tego postoju będzie… hala serwisowa firmy SPS oraz hale innych firm tej samej branży.
W odpowiedzi dla Onet.pl firma Newag S.A. powiela swoje stanowisko z widocznego powyżej oświadczenia z lipca 2022 roku o ingerencji firm zewnętrznych.
– Wedle wiedzy i oceny Spółki, użytkownicy pojazdów kolejowych w Polsce, kierując się głównie lub wyłącznie ceną, coraz częściej powierzają utrzymanie pojazdów kolejowych podmiotom, które nie posiadają odpowiednich kompetencji i know-how, niezbędnych do utrzymania nowoczesnych pojazdów kolejowych. W ocenie Spółki tego rodzaju polityka, która jest nie do pomyślenia w krajach Europy Zachodniej, może kiedyś doprowadzić do ludzkiej tragedii w postaci katastrofy kolejowej — brzmi końcowy fragment oświadczenia rzecznika producenta taboru z Nowego Sącza. Poniżej pełna treść stanowiska Newag S.A. przesłana do Onet.pl.

„Reasumując wywody rzecznika spółki: najlepiej, jeśli to Newag naprawiałby swoje pojazdy” – podsumowują autorzy tekstu.
Według ustaleń Onetu, sprawę ma badać Centralne Biuro Antykorupcyjne. „Zapytaliśmy CBA, jakie działania prowadziło w sprawie Newagu. Szczegółowej odpowiedzi na razie nie dostaliśmy. Jedynie taką, że sprawa jest służbie „znana”, ale też „bardzo złożona” i na odpowiedź trzeba poczekać nieco dłużej” – czytamy w tekście.