Strona główna Wczoraj i dziś

Początki szkoły „Jadwigi” – 180 lat szkoły żeńskiej w Nowym Sączu

Reklama
szkoła Św. Jadwigi Królowej w Nowym Sączu na pocztówce z okresu międzywojennego
Dzisiejsza SP nr 2 im. Św. Jadwigi Królowej

W 1843 r. mieszczanie sądeccy zrozumieli, że kobiety i dziewczyny również mogą się kształcić. A nawet chcą. Czasy się zmieniały, dlatego trzeba było pomyśleć o założeniu szkoły, która zaspokoi te potrzeby. Dla niektórych były to „fanaberie”, dla innych „produkcja głodomorek” (nie mogły znaleźć i tak pracy), ale dla sądeczanek był to krok milowy.

Wydarzenie z 1843 r. włączyło sądeczanki do systemu edukacji. Był to ważny, a jak pokazała historia, niezwykle potrzebny krok. Dziś dziedzicem szkoły żeńskiej jest Szkoła Podstawowa nr 2 im. Św. Jadwigi Królowej przy ulicy Jagiellońskiej. Historia tej placówki to wzloty, ale także problemy, bowiem edukacja w naszym mieście nigdy łatwo nie miała.

W 1847 r. kierowniczką placówki mianowano Marię Ogonowską. Postać kompletnie zapomniana a to ona piastowała pierwsze stanowisko kierownicze w mieście jako kobieta. Absolutny krok milowy! Oprócz niej w szkole uczyły: Julia Schmidt, Joanna Brandenburgowa i Emilia Brunikowska. Kandydatki na pedagogów uczyły i pomagały bezpłatnie. Po śmierci Ogonowskiej jej następcą został ks. Jan Śmiałek, autor podręcznika do nauki geografii. Co ciekawe, kierowniczkę szkoły mianował konsystorz tarnowski. W późniejszych latach funkcję tę bardzo długo sprawowała Schmidt.

Reklama

Szkoła była tymczasowym rozwiązaniem, bowiem dziewczyny mogły w niej ukończyć ledwie kilka klas. W Nowym Sączu ciągle nie było szkoły średniej żeńskiej. Sądeczanki wydłużały zatem jeszcze naukę o 2-3 lata, zostając w klasie trzeciej, a więc ostatniej. Dopiero 150 lat temu, w 1873 r. utworzono czwartą klasę, co wiązało się z dodatkowymi wydatkami na oświatę. Miastu to się nie uśmiechało, a potrzeby były ogromne. Liczba uczennic cały czas wzrastała – w 1883 r. Rada Szkolna Krajowa wzywała rajców, aby utworzyć 8 klas. Oczywiście nasi samorządowcy odmówili. Rajcy tłumaczyli się niepewnością, czy będzie zainteresowanie taką placówką. Nie zabrakło argumentów finansowych. Sprawę odłożono, ale 10 lat później, w 1893 r. już sami prosili władze lwowskie o utworzenie wyższych klas. Zresztą do 1899 r. była to jedyna żeńska szkoła w całym Nowym Sączu. Można się domyślić jaka panowała w niej ciasnota.

Szkoła Żeńska im. św. Jadwigi początkowo była rozrzucona po mieście. Klasy lokowano w pokojach wynajmowanych od mieszczan. W ciasnocie uczennice pracowały na podłodze i na podnóżkach ławek.

W 1872 r. zadecydowano o budowie nowej szkoły dla 100 uczennic. Już wówczas była to śmiesznie mała liczba, ale liczył się pierwszy budynek. Radni zawsze mieli pilniejsze wydatki niż edukacja, toteż się nie spieszyli. Dopiero w 1880 r. kupiono w centrum miasta odpowiednią parcelę i rozpoczęto inwestycję. Nauka w nowym lokalu, przy ul. Jagiellońskiej 32, rozpoczęła się w 1882 r. Jak można było łatwo przewidzieć, niemal w roku inauguracji, salki lekcyjne okazały się zbyt małe, a szkoła nie była w stanie pomieścić sądeczanek garnących się do edukacji. Już w 1897 r. dobudowano południowe skrzydło budynku.

szkoła żeńska im. Jadwigi w Nowym Sączu
Dzisiejsza szkoła Św. Jadwigi Królowej na pocztówce z okresu międzywojennego

Szkoła im. Jadwigi nie była ulubienicą prasy na początku XX w. Wszystko przez to że dyrektorem był Leon Barbacki, brat znienawidzonego przez redaktorów burmistrza Władysława Barbackiego. Opisywano zatem w jak ciasnych pomieszczeniach żniwo zbierały epidemie, tak jak w 1906 r. Wówczas na dur brzuszny zachorowało 60 osób. Uważano, że remonty są wydatkami, gdzie marnuje się grosz publiczny. Krytykowano sposób prowadzenia szkoły, nieotwieranie okien podczas nauki, by dzieci nie były narażone na zaziębienie. Mimo wszystko pedagodzy robili swoje. W historii placówki zapisały się takie nauczycielki jak Julia Schmidt czy Bronisława Lösch. Ta ostatnia przeszła na emeryturę w 1909 r., po 35 latach pracy. Uszczypliwa prasa była zażenowana faktem, że miasto nie pożegnało faktycznie zasłużonej osoby, nauczycielki i społecznika.

I wojna światowa przyniosła zniszczenia budynku – stacjonowało tam wojsko. Po wojnie placówka na czas remontu przeniosła się do Ciuciubabki, na ul. Staszica. W odnowionym budynku, już po wojnie, znalazła miejsce także Szkoła Żeńska im. Elizy Orzeszkowej. W latach 20. szkoła miała 15 sal i była największą pod tym względem placówką edukacyjną w mieście. Oczywiście ciągle było to za mało, wiązało się to z problemami lokalowymi. Nie pomagały one w zwalczaniu obecnych nadal po wojnie epidemii. W murach „Jadwigi” ofiary zebrała m.in. hiszpanka, na którą zmarło kilkanaście osób.

Okres międzywojenny to niezwykły czas aktywności uczennic, kierowanych przez Marię Langer. Dziewczyny prowadziły szkolną kasę oszczędności, założono Fundusz im. Ks. Sulmy (gromadził pieniądze dla ubogich), planowano budowę domu wakacyjnego w Wierchomli Wielkiej i wiele innych aktywności. Przebudowano korytarze, wstawiono szyby, naprawiono podłogi, przerobiono kaplicę na salę gimnastyczną. W latach 30. 15 oddziałów klasowych miało zajęcia w 14 salach lekcyjnych, więc można było swobodnie zaplanować jednozmianową naukę, co nie było możliwe w innych placówkach edukacyjnych na terenie miasta. Wszystko przerwała II wojna światowa.

Łukasz Połomski

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj