
W Nowym Sączu znów są otwierane salony gier z tzw jednorękimi bandytami. W ciągu ostatnich kilku tygodni powstały co najmniej cztery tego typu lokale.
Po wybuchu tzw afery hazardowej w 2009 roku rząd obiecał bezwzględną walkę z hazardem, w tym z „jednorękimi bandytami” czyli maszynami do gier, w których można wygrać formalnie tylko niewielkie kwoty.
To koniec hazardu uprawianego poza kasynami. Rząd wypowiada wojnę „jednorękim bandytom”
– zapowiadał wówczas premier Donald Tusk. Zaczęły się kontrole salonów gier, rekwirowano automaty, nakładano mandaty. Zapowiedziano, że nowe koncesje na otwieranie tego typu miejsc nie będą wydawane, a stare będą sukcesywnie wygasać, aż do 2015 roku.
Tymczasem na przykładzie Nowego Sącza widać, że przemysł hazardowy znalazł sposoby na ominięcie przepisów lub po prostu instaluje nielegalne automaty do gier. Tylko w ostatnich kilku tygodniach otwarto lokale z maszynami przy ulicy Jagiellońskiej, Długosza, Lwowskiej i Krakowskiej. Oblepione krzykliwymi reklamami w bardzo złym guście, z mrugającymi światełkami, czynne są przeważnie całą dobę, przyciągając głównie młodzież.
Nie udało nam się ustalić, do kogo należą punkty z automatami hazardowymi. W jednym z nich pracownik twierdził nawet, że „nie ma pojęcia jak to działa” a w razie wygranej „trzeba będzie poczekać na wypłatę”. W innym lokalu, delikatnie mówiąc nieco na wyrost nazwanym „kawiarnia” próżno znaleźć amatorów cappuccino, jest w nim natomiast sporo młodzieży ubranej najczęściej w dresy i kaptury. Bez przeszkód można w środku palić.
Formalnie nowego punktu z automatami o niskich wygranych (tak się to fachowo nazywa, jednorazowo można wygrać nie więcej niż 60 złotych, a jeden zakład to maksymalnie 50 groszy) nie można otworzyć zgodnie z prawem. Dlatego branża hazardowa wymyśliła kilka sposobów na obejście przepisów. Jednym z nich jest wstawianie do salonów maszyn „symulatorów automatów do gier” które bezpośrednio nie wypłacają pieniędzy a ich operatorzy twierdzą, że są automatami „zręcznościowymi”. Sprawy nie ułatwia fakt, że ustawę hazardową zakwestionował Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej i istnieją interpretacje, iż ustawa hazardowa w ogóle nie obowiązuje. Ale jak wskazują dane najczęstszym sposobem jest po prostu uruchamianie automatów nielegalnych. Zyski z takiej działalności są niewspółmiernie wysokie do grzywien, nakładanych przez sądy w razie ewentualnej wpadki.
Ale udowodnić, że automat jest „trefny” i w salonie gier odbywa się nielegalny hazard , wcale nie jest łatwo. Celnicy, którzy kontrolują ten rynek, muszą sprawdzać m.in. tylko włączone automaty, co często skutecznie uniemożliwiają im właściciele lub pracownicy salonów.
Musimy także stwierdzić, czy w lokalu wypłacane są nagrody pieniężne lub rzeczowe albo czy gry na automatach mają charakter losowy
– tłumaczy komisarz celny Tomasz Skierski z Izby Celnej w Krakowie.
Komisarz Skierski zapowiedział wzmożone kontrole salonów gier, także w Nowym Sączu. A skala problemu wydaje się duża. W 2013 roku Izba Celna ujawniła w całej Polsce około sześciu tysięcy nielegalnych automatów. W tym czasie na terenie działania Urzędu Celnego w Nowym Sączu (miasta Nowy Sącz i Tarnów oraz powiaty: nowosądecki, tarnowski, brzeski, gorlicki i część limanowskiego) zatrzymano ponad 100 nielegalnych maszyn. W pierwszym kwartale br. nowosądeccy celnicy ujawnili 35 nielegalnych automatów.
Na terenie działania nowosądeckiego Urzędu Celnego legalnie, z jeszcze ważnymi koncesjami i zezwoleniami (wygasną najpóźniej w 2015 roku), działa 76 punktów z 131. automatami.
(ZET)