
Historyczny symbol vs. nowoczesna innowacja
Remont Baszty Kowalskiej wprowadził temat sądeckiego zamku do bieżących planów inwestycyjnych. Ratusz ma w ręku wstępny kosztorys pełnej rekonstrukcji: odtworzenie skrzydeł mieszkalnych, krużganków i tarasu widokowego wraz z niewielkim muzeum historii miasta. Nakłady, szacowane na czterdzieści–pięćdziesiąt milionów złotych, trzeba byłoby rozłożyć na kilka sezonów budowlanych i wesprzeć dotacjami do ochrony dziedzictwa. Po ukończeniu obiekt stałby się nowym punktem orientacyjnym nad Dunajcem, widocznym z mostów i tras spacerowych.
Każdy rok eksploatacji oznacza jednak stały wydatek: ochrona i monitoring, ogrzewanie grubych murów, konserwacja kamienia, przeglądy dachówki. Do tego dochodzi presja na zagospodarowanie terenu wokół skarpy – ścieżki dojściowe, toalety, dodatkowe miejsca postojowe dla autokarów i samochodów osobowych. W efekcie jedna pozycja w budżecie operacyjnym uruchamia kolejne.
Alternatywą jest nowa funkcja dla pustych kamienic przy Jagiellońskiej i Sobieskiego. Projekt pod roboczą nazwą „Sądeckie Centrum Nauki i Sztuki” zakłada adaptację trzech–czterech budynków pod laboratoria fizyki, biologii i chemii, pracownie druku 3D, studio dźwięku i sale warsztatowe dla sztuk wizualnych. Łączny koszt przebudowy, instalacji wind, klimatyzacji, multimedialnych ekspozycji i wyposażenia pracowni mieści się w przedziale czterdziestu–czterdziestu pięciu milionów złotych. Główne źródła finansowania to programy rewitalizacyjne i sektor edukacyjny nowej perspektywy unijnej, uzupełnione lokalnym sponsoringiem i przychodami z płatnych warsztatów tematycznych.
Plan operacyjny przewiduje, że budynek pracuje od rana do wieczora: w dni powszednie przyjmując grupy szkolne, po południu prowadząc koła zainteresowań, a w weekendy organizując rodzinne zajęcia projektowe. Ruch odwiedzających rozkłada się na cały tydzień, a wejścia rozproszone w śródmiejskiej siatce ulic wspierają okoliczne kawiarnie, księgarnie i drobny handel.
Oba zamierzenia mają podobną skalę finansową, lecz generują odmienny przepływ kosztów i korzyści. Rekonstrukcja zamku skupia efekt w jednym miejscu: powstaje architektoniczny symbol, który może wzmocnić wizerunek Nowego Sącza w przewodnikach turystycznych i kampaniach promocyjnych regionu. Jednocześnie przyciąga ruch w punkt, który potrzebuje infrastruktury transportowej oraz zaplecza usługowego, aby uniknąć uciążliwości dla sąsiednich ulic. Model przychodu opiera się głównie na biletach i wynajmie sal na wydarzenia, przy czym prognozy frekwencji są silnie zależne od sezonu turystycznego i skuteczności promocji.
Centrum Nauki i Sztuki wprowadza natomiast ciągły strumień użytkowników: klasy szkolne, uczestnicy warsztatów, wolni słuchacze spotkań tematycznych. Dzięki temu amortyzuje koszt inwestycji większą liczbą biletów i opłat za zajęcia rozłożonych w czasie. Technologia ekspozycji wymaga jednak regularnych aktualizacji – co pięć–siedem lat trzeba planować wymianę oprogramowania, modernizację stanowisk interaktywnych i okresowe szkolenia kadry. Projekt nie generuje istotnej presji parkingowej, bo większość grup dociera pieszo lub transportem publicznym, ale wymaga ścisłego harmonogramu, by sprawnie obsłużyć codzienne rezerwacje.
Kluczowe pozostaje ograniczenie budżetowe: po spłacie rat za stadion i modernizacje placówek oświatowych miasto może rozpocząć tylko jedną z tych inwestycji w najbliższych latach. Każda decyzja o wpisaniu zadania do wieloletniego planu finansowego przesuwa drugie przedsięwzięcie co najmniej o dekadę lub uzależnia je od przyszłych, niepewnych dotacji.
Dlatego w ramach kampanii „10 Sądeckich Inwestycji” warto się zastanowić – czy pierwszeństwo powinna otrzymać rekonstrukcja zamku – historyczna wizytówka nad rzeką, czy też Sądeckie Centrum Nauki i Sztuki – edukacyjno-kreatywny impuls w śródmieściu?

(kampania społeczna)