Strona główna Wiadomości

Rondo Solidarności: po likwidacji zielonej strzałki drastycznie spadła liczba wykroczeń, ale już wcześniej kierowcy zrobili się ostrożniejsi

System RedLight Nowy Sącz statystyki
Rondo Solidarności w Nowym Sączu. Kilka tygodni temu zdemontowano zielone strzałki na sygnalizacji świetlnej. Fot. TK / Twój Sącz

Z przekazanych nam przez Główny Inspektorat Transportu Drogowego danych dotyczących naruszeń przepisów zarejestrowanych na Rondzie Solidarności w Nowym Sączu wynika, że po niedawnej decyzji o likwidacji warunkowego skrętu w prawo (zielonej strzałki), podjętej przez walczącego z systemem RedLight prezydenta miasta, radykalnie spadła ich liczba. Jednocześnie dane wskazują, że po pierwszej, rekordowej fali wykroczeń odnotowanych przez automatyczny system przejazdów na czerwonym świetle ale również po serii publikacji na ten temat, kierowcy już wcześniej zrobili się ostrożniejsi i nie byli tak często karani wysokimi mandatami.

Pod koniec września ub. roku na Rondzie Solidarności, gdzie zbiegają się ulice Kilińskiego, Królowej Jadwigi, Prażmowskiego oraz Aleje Piłsudskiego, rozpoczął działanie system kilkudziesięciu kamer rejestrujących przejazd na czerwonym świetle. Tzw. system RedLight zamontował Główny Inspektorat Transportu Drogowego, któremu podlega CANARD (Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym). Rondo w Nowym Sączu zostało wskazane przez Instytut Transportu Samochodowego w analizie bezpieczeństwa ruchu drogowego jako jedno z najbardziej zagrożonych kolizjami i wypadkami skrzyżowań w kraju. W 2022 roku zdarzyło się na nim 5 wypadków i 18 kolizji.

Reklama

„Bomba” wybuchła, gdy jako pierwsi podaliśmy informację, że przez niespełna trzy miesiące funkcjonowania systemu w Nowym Sączu odnotowano 4,5 tysiąca przypadków naruszenia przepisów (nie jest to jednoznaczne z liczbą mandatów, te są nakładane po analizie każdego zdarzenia). Większość naruszających otrzymała mandaty albo za wjazd na skrzyżowanie na czerwonym świetle (500 zł plus 15 punktów karnych) lub niezatrzymanie się przed zieloną strzałką (500 zł i 6 punktów karnych).

Na forach internetowych zawrzało, niektórzy kierowcy zaczęli przekonywać, że zostali ukarani bezpodstawnie, wjeżdżając na skrzyżowanie na zielonej strzałce, która zgasła przed zjechaniem z niego. Narrację podchwycił prezydent Nowego Sącza Ludomir Handzel, który w piśmie do GITD chciał „anulowania wszystkich kar nałożonych na kierujących, korzystających z warunkowego skrętu w prawo” oraz zarzucał wadliwe działanie systemu kamer. W odpowiedzi GITD – CANARD informował, że wszystko jest w porządku, a kierowcy są głównie karani za niezatrzymanie się przed sygnalizatorem z zieloną strzałką, czego wymagają przepisy.

Prezydent nie dawał za wygraną, odcinał się od systemu RedLight, wysyłał kolejne pisma a w mediach społecznościowych opublikował film nagrany na Rondzie Solidarności, na którym za plecami prezydenta wygłaszającego tyradę przeciw systemowi kamer widać auta przejeżdżające na czerwonym świetle. Prezydent tym nagraniem nieświadomie udowodnił, że na skrzyżowaniu przepisy łamane są co chwila i duża liczba zarejestrowanych wykroczeń nie jest wynikiem rzekomego wadliwego działania systemu.

Ponieważ GITD podtrzymywała swoje stanowisko, że wszelkie zarzuty prezydenta są bezpodstawne, a kierowcy nagminnie łamią przepisy, Ludomir Handzel zdecydował, że zielone strzałki na Rondzie Solidarności powinny zniknąć. I tak się stało. Najpierw (23 lutego) zalepiono je czarną folią, a po kilkunastu dniach zdemontowano. Prezydent, który nazwał system RedLigt „pułapką na sądeczan” ogłosił, że wyłączenie strzałek to „element nacisku na Inspekcję Transportu Drogowego żeby przemyślała głębiej swoje działania”.

Tymczasem z danych dostarczonych nam przez Wydział Informacji i Komunikacji Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego wynika, że już przed demontażem zielonych strzałek na sygnalizatorach Ronda Solidarności, liczba zarejestrowanych wykroczeń zaczynała spadać. Zresztą podobne zjawisko obserwowano w innych miastach w pierwszych kilku miesiącach po zamontowaniu systemu (RedLight działa już w ponad 40 lokalizacjach w Polsce). System na nowosądeckim Rondzie Solidarności zarejestrował w 2023 roku 4 944 naruszeń. Natomiast w okresie od 1 stycznia do 22 lutego 2024 roku zarejestrowano 825 naruszeń, w okresie od 23 lutego do 18 marca 2024 roku 110 naruszeń.

Jeśli przeliczymy dane na średnią liczbę naruszeń na dobę okaże się, że w pierwszych trzech miesiącach system wyłapywał średnio aż 50 dziennie przypadków przejazdu na czerwonym świetle lub niezgodnego z przepisami korzystania z warunkowego skrętu w prawo. Między 1 stycznia a 22 lutego (dzień przed demontażem zielonych strzałek) liczba wykroczeń spadła już do – średnio – niespełna 16 na dobę. Może to oznaczać, że z czasem kierowcy dowiadywali się o funkcjonowaniu systemu na skrzyżowaniu (w przeciwieństwie do fotoradarów nie ma znaków informujących o miejscu funkcjonowania systemu RedLight, można go zidentyfikować poprzez dużą liczbę kamer w charakterystycznych żółtych obudowach) i stali się ostrożniejsi. Informacje w mediach o dużej liczbie przypadków przejazdu na czerwonym świetle oraz wysokich, nieuchronnych mandatach też mogły wpływać na zachowania kierujących.

Natomiast od momentu demontażu sygnalizatorów z zieloną strzałką do 18 marca br. (24 dni) średnia liczba wykroczeń obniżyła się do niespełna 5 dziennie. W uproszczeniu może to oznaczać, że przejazd na czerwonym świetle na tym rondzie stanowił około jedną trzecią zarejestrowanych wykroczeń. Dwie trzecie przypadków mogło dotyczyć niestosowania się do przepisów związanych z warunkowym skrętem w prawo i przejazdu przy włączonej zielonej strzałce. Tłumaczyła to kilka tygodni temu rzeczniczka GITD.

– W tym przypadku kierowca jest zobowiązany, zanim wjedzie na skrzyżowanie i minie sygnalizator, do zatrzymania się. W sytuacji, gdy system wykryje, że kierujący zdecydował się wjechać za sygnalizator przy nadawanym czerwonym świetle, automatycznie wykonywana jest dokumentacja fotograficzna oraz materiał filmowy obrazujący popełnione naruszenie. Ten materiał zostaje przesłany do Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym i tam ponownie sprawa jest analizowana, tym razem przez pracownika CANARD który przegląda materiały i sprawdza, czy rzeczywiście na pewno doszło do popełnionego wykroczenia – mówiła niedawno Monika Niżniak, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego.

Jak podaje GITD, celem działania monitoringu przejazdu na czerwonym świetle jest poprawa bezpieczeństwa ruchu drogowego na skrzyżowaniach dróg krajowych, na których kierowcy nie stosują się do przepisów dotyczących sygnalizacji świetlnej. Automatyczna kontrola CANARD jest stale rozwijana. System RedLight działa obecnie już na 41 skrzyżowaniach a od niedawna także na 4 przejazdach kolejowo-drogowych. Odcinkowy pomiar prędkości wprowadzono w 39 nowych miejscach. CANARD dysponuje teraz łącznie 74 tego rodzaju urządzeniami, a z ich wykorzystaniem kontrolowanych będzie w sumie ok. 400 km dróg. Systematycznie wprowadzane są również nowe fotoradary – automatycznie odczytują tablice rejestracyjne i identyfikują rodzaj pojazdu. Mają również możliwość wykonywania pomiarów prędkości kilku pojazdów na kilku pasach ruchu jednocześnie, przypisując do każdego z pojazdów niezbędne dane, jak: prędkość pojazdu, pas, którym porusza się pojazd, prędkość obowiązującą na danym odcinku drogi, czas i miejsce popełnienia wykroczenia.

W 2023 roku wszystkie działające w Polsce urządzenia RedLight zarejestrowały 45 tysięcy wykroczeń. Najwięcej, 12,5 tys. na jednym ze skrzyżowań we Wrocławiu, 5,3 tys. w Bielsku Białej a na trzecim miejscu znalazł się Nowy Sącz z niespełna 5 tysiącami zarejestrowanych przypadków wjazdu na skrzyżowanie na czerwonym świetle.

GITD przyznała jednocześnie, że wszystkie urządzenia systemu RedLight rejestrują wykroczenia przejazdu na czerwonym świetle ze zwłoką 2 sekund (od momentu wyświetlenia sygnału). – To rozwiązanie wyklucza z procedowania wykroczenia, które mogą wzbudzać kontrowersje w zakresie niestosowania się do obowiązujących przepisów. Czas reakcji kierowcy jest jednym z najważniejszych czynników, od których zależy bezpieczeństwo, a badania pokazują, że wynosi on od 0,5 do 1,5 sekundy – tłumaczyła kilka tygodni temu Weronika Biaduń, dyrektor Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym. Na każdym mandacie z systemu Red Light podawany jest, wyrażony w sekundach, czas, jaki upłynął od wykrycia przez detektory systemu zapalenia się czerwonego światła, do momentu wykonania zdjęcia.

(JO)


Jeśli podobają Ci się nasze teksty i działalność, możesz postawić nam kawę! Z góry dziękujemy!

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj