
Bohater tego tekstu Włodzimierz Ilicz Lenin nie jest postacią świętą. Dla dziejów świata lepiej gdyby nie pojawił się na kartach historii. Niestety stało się inaczej. Przywódca światowego komunizmu na drodze swojej „kariery” zetknął się z pewnym adwokatem z Nowego Sącza. Ciekawy i nieznany to wątek w naszej historii.
Na początku drugiej dekady XX w. Lenin przebywał na emigracji i w ten sposób znalazł się na ziemiach polskich. Nie mógł żyć w carskiej Rosji, ale chciał być blisko ojczyzny, aby na nią oddziaływać. Fakt ten, przez cały okres komunizmu, doskonale wykorzystywała propaganda PRL-u.
Tak oto znalazł się w Krakowie – w monarchii Habsburgów, która była w nienajlepszych stosunkach z Romanowami. W ten sposób wiedział, że w Galicji będzie bezpieczny. W 1912 r. przybył do Krakowa. Sporo czytał, spotykał się z komunistami, spacerował. Pisał o dawnej stolicy Polski: Prawie Rosja! I Żydzi przypominają rosyjskich, i do rosyjskiej granicy 8 wiorst (koleją z granicy ze 2 godziny, z Warszawy, 9 godzin), bose baby w jaskrawych kieckach – zupełnie jak w Rosji!
Leninowi spodobało się mieszkanie w górach. Razem z żoną przenieśli się do Białego Dunajca. Ich obecność tam można datować na okres od maja do października 1913 r., a w kolejnym roku od maja do sierpnia 1914 r. – tam zastała ich I wojna światowa, która miała zmienić historię carskiej Rosji. Zanim jednak doszło do wielkich przemian na wschodzie, Lenin trafił do więzienia.
W momencie wybuchu wojny wszyscy, którzy mieli coś wspólnego z Rosją byli podejrzani o szpiegostwo – uważnie patrzono im na ręce. Nawet na te, które czekały, aby w przyszłości zabić cara. Na tym tle, 7 lipca do domu Lenina przybył żandarm, który znalazł pistolet i podejrzaną korespondencję. Mocno go to zaniepokoiło. Kolejnego dnia Lenin został wezwany na posterunek do Nowego Targu i tam aresztowany, jako potencjalny szpieg. Oczywiście do aresztu trafił z Nadieżdą Krupską. Aresztowanie wywołało protesty środowisk socjalistycznych na ziemiach polskich. Bolszewickiego polityka bronili: Wiktor Adler, poseł PPSD do Rady Państwa Herman Diamand oraz związani z Podhalem pisarze: Jan Kasprowicz i Władysław Orkan.
Tymczasem późniejsza historia dopisze swoją wersję wydarzeń. Pobyt w nowotarskim więzieniu dla bolszewickiej propagandy miał być przełomowy w życiu Lenina. To tam miał przemyśleć wiele spraw i podjąć ważne życiowe decyzje.
Wraz z uwięzieniem komunisty rozpoczęła się historia, w którą zostanie wplątanych dwóch związanych z Nowym Sączem adwokatów: Hersch Syrop oraz Zygmunt Marek.
Mieli oni za zadanie wybronić Lenina z aresztu. W tym okresie swojego życia byli związani z Polską Partią Socjalistyczną. Należeli również do Krakowskiego Związku Pomocy dla Więźniów Politycznych. Marek (ur. 1872 r.) był już wówczas znanym politykiem. Od 1911r. zasiadał wśród posłów do Rady Państwa. Syropa również zaliczano do postaci znaczących, ale bardziej w regionalnym kręgu. Pochodził z Nowego Targu, gdzie urodził się w 1875 r. Absolwent I Gimnazjum w Nowym Sączu i Uniwersytetu Jagiellońskiego. Praktykował w Wiedniu. W latach 1900–1903 sekretarzował Egzekutywie Organizacji Syjonistycznej w Małopolsce, był jednym z najważniejszych sądeckich syjonistów. Należał do „B’nei B’rith” w Krakowie, tam też współzakładał Związek Narodowo–Żydowski.
Choć Marek i Syrop odwiedzali nowotarski areszt, to o uwolnieniu komunisty zadecydowało ostatecznie wstawiennictwo wspomnianego Władysława Orkana i nowotarskiego adwokata Franciszka Bahra. Ten ostatni wówczas pracował w starostwie nowotarskim, jako referent do spraw zaopatrzenia.
19 sierpnia 1914 r. po opuszczeniu aresztu Lenin wyjechał nie tylko z Podhala, ale z również z Austro-Węgier. Udał się do Szwajcarii. Resztę historii znamy z podręczników. Losy obrońców Lenina również potoczyły się ciekawie.
Zygmunt Marek kontynuował swoją wielką polityczną karierę. W wyborach parlamentarnych w 1919 r. został wybrany z listy PPSD w okręgu wyborczym nr 40 obejmującym Nowy Sącz. Ponownie nowosądeczanie obdarzyli go mandatem poselskim w 1922 roku, tym razem z listy PPS. W maju 1926 r., tuż po zamachu, prowadził zakończoną niepowodzeniem misję utworzenia rządu. Mimo zmiany sceny politycznej, nowosądeczanie ciągle Markowi ufali. W 1928 r. również wybrali go posłem z listy PPS. W latach 1928–1930 był wicemarszałkiem Sejmu II kadencji z ramienia PPS. Zmarł w 1931 r.

Hersz Syrop po „sprawie Lenina” odbył służbę w wojsku austriackim, a w 1918 r. osiedlił się w Nowym Sączu. Prowadził swoją kancelarię przy ul. Jagiellońskiej 28. Był jednym z najbardziej znanych sądeckich Żydów. W 1926 r. został komisarzem gminy żydowskiej. Twórca „Nadzei” – stowarzyszenia dla młodych ludzi chorych na płuca; szkoły syjonistycznej Safa Berura. Społecznik, który pomny na swoją historię pomocy potrzebującym do końca życia jej nie odmawiał. Syrop był wieloletnim radnym miejskim, gdzie w latach 30. wysunął się na czoło wśród aktywności rajców wyznania mojżeszowego. Jednocześnie był prezesem rady nadzorczej Spółdzielni Kredyt. Losy wojenne Syropa, jak również jego rodziny nie są jasne. W 1939 r. trafił do Sambora. Zginął w czasie wojny, prawdopodobnie w 1942 r.
Łukasz Połomski