Strona główna Wczoraj i dziś

Sądeckie getto we wspomnieniach Markusa Lustiga

Nowosądeckie getto, ulica Kazimierza. Widok w stronę Rynku. Około 1941
W sądeckim getcie, ulica Kazimierza. Widok w stronę Rynku. Około 1941. Fotografia ze zbiorów Jakuba Millera

Zmarły w 2022 r. Markus Lustig wiele razy opowiadał o warunkach życia w sądeckim getcie. Sam cudem z niego ocalał i był ostatnim świadkiem tej tragedii. Dziś, kiedy już go nie ma, pozostały nam jego wspomnienia. Obrazują one tragedię tysięcy Żydów zamkniętych między Rynkiem a Zamkiem.

Choroby

W końcu roku 1941 r. wybuchła w naszym domu zaraza tyfusu. Judenrat postanowił zamknąć dom. Nikt nie wchodził, nikt nie wychodził. Jednak Judenrat starał się też przywieźć każdego dnia jedzenie, ciepłą zupę, chleb dla chorych. Do końca grudnia zaraza ustąpiła, dom otwarto na powrót.

Reklama

Głód

1 stycznia 1942 r. w Nowym Sączu nałożono nowe sankcje na Żydów. Rozpoczęła je akcja z futrami i wełnianymi płaszczami. Niemcy ponieśli klęskę pod Stalingradem, a w ramach sankcji nałożonych na Żydów Judenrat nakazał zbiórkę wszystkich żydowskich futer i wełnianych płaszczy. Kazano dostarczyć je na miejsce zbiórki, żeby przekazać żołnierzom Wermachtu, pokonanego przez rosyjską srogą zimą.

W owych dniach ojciec z mamą postanowili sprzedać mąkę. Berisz Nord, do którego funkcji należało sprzątanie zwłok ofiar gestapo i przywiezienie ich celem pochowania na cmentarzu, miał głęboki wóz, zaprzęgnięty w dwa konie. Miał także pozwolenie transportu poza gettem. Pracował z nim mój kolega Szraga Kleincehler. Między innymi przemycali oni wozem worki z mąką i ją sprzedawali. Wzięliśmy od nich jeden 100-kilogramowy worek w komis, to znaczy, że zapłacimy po sprzedaży. Każde kilo mąki, które sprzedaliśmy wsypywaliśmy do papierowej grubej torby, która ważyła 10 gramów, tym sposobem ze 100 kilogramów został nam jeden kilogram mąki i to był nasz zarobek. W naszym domu mieszkało ponad dwieście pięćdziesiąt osób, tak więc sprzedaż szła nam dobrze.

Akcje niemieckie

W marcu przeprowadzono akcję papierosową. Żydowska policja złapała handlarzy znanych jako sprzedawcy papierosów. Gestapo poleciło przyprowadzić sobie wszystkich złapanych handlarzy a żydowska policja przekazała biedaków w ręce gestapo. Osadzono ich w więzieniu a po trzech dniach zamordowano z zimną krwią. O mnie nie wiedzieli, bo byłem małym handlarzem i pracowałem sam. Miałem szczęście.

Egzekucje

Ci, którzy byli obecni w czasie strzelaniny na cmentarzu, opowiadają o tym, co tam się działo. Zbiorową mogiłę przygotowano zawczasu. Według jednej z opowieści, rozkazano uczestnikom tych grup, które przybyły na cmentarz, by rozebrali się do naga i złożyli porządnie ubrania na ziemi. Potem zmuszono ich, by położyli się na ziemi głową do dołu.

Nagle, gdy wszyscy czekali na śmierć, wstał jakiś Żyd, sędzia, który nazywał się Josef Mosze Zehman, bardzo szanowany obywatel miasta. Pocieszał wszystkich, którzy zostali skazani teraz na śmierć: „Żydzi, cierpicie za cały Izrael, zbawienie wkrótce nadejdzie!” – krzyknął. Zwrócił się w stronę morderców i krzyknął: – Żeby żydowskie dzieci doczekały pomsty na was! Pani Racka (Rywka) Goldberg (Szapira) wstała z miejsca, gdzie leżała na gołej ziemi i zaczęła przeklinać morderców, przepowiadając ich czarny koniec. Kula z pistoletu położyła kres jej słowom. Upadła pierwsza a potem zaczęły się salwy. Żydowscy policjanci, sanitariusze, żydowscy nadzorcy wcieleni do policji, wszyscy stali i widzieli krwawą rzeź i nic nie mogli zrobić dla nieszczęśników.

Gdy ustały strzały, okazało się, że nie wszyscy leżący na ziemi zostali zabici. Wielu zostało zranionych. Tymczasem uporządkowano zabitych w rzędy, około trzystu ciał w zbiorowej mogile. Zmuszono policjantów do założenia wysokich butów i deptania po martwych zwłokach, aby upchać ich w grobie jak najwięcej. Potem zasypano grób ziemią. Krew zamordowanych krzyczała z ziemi. Po kilku dniach na grobie pojawiła się krwawa kałuża w kolorze czarnym.

Polacy patrzą na getto

Polacy wciąż mogli wchodzić na teren żydowski, oczywiście z konkretnymi ograniczeniami. Na ulicy Romanowskiego, gdy się wchodziło od strony centrum, to znaczy z targu, wolno było Żydom chodzić po prawej stronie ulicy, a po lewej – absolutnie nie. Po drugiej stronie ulicy stał sklep syna naszego polskiego sąsiada, szewca Pietrka. On mi sprzedawał drożdże, które ja sprzedawałem dalej aż do ostatniej akcji ze sprzedawcami papierosów.


23 sierpnia pamiętajmy! Tego dnia odbyła się selekcja przed likwidacją getta. Ponad 16 tys. ludzi zostało wywiezionych do obozu zagłady w Bełżcu i zamordowanych przez Niemców. 23 sierpnia 2024 r. o g. 18:00 rozpocznie się Marsz Pamięci na cmentarzu żydowskim – spotkamy się przy grobie Anny Grygiel-Huryn, zmarłej w tym roku ocalonej z Holokaustu. Zakończy się on Apelem Pamięci w Miejscu Pamięci przy ul. Tymowskiego (kiedyś w sądeckim getcie).

Łukasz Połomski
Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj