Strona główna Wiadomości

Sandecja wydaje głównie pieniądze mieszkańców. Ale nie zamierza się tłumaczyć ile na co

Reklama
debata o przyszłości Sandecji
Zdjęcie archiwalne. Kupiony przez Miasto za 1,6 mln zł budynek i przeznaczony do wyburzenia w związku z budową stadionu, przez kilka ostatnich latach był siedzibą administracji MKS Sandecja. Kilka dni temu pracownicy klubu przenieśli się do pomieszczeń przy ul. Wiśniowieckiego użyczonych przez generalnego wykonawcę nowego obiektu przy ul. Kilińskiego. Fot. TK / Twój Sącz

Miejski Klub Sportowy Sandecja tylko w zeszłym roku otrzymał z miejskiej kasy – a więc z pieniędzy nowosądeckiego podatnika – 7 mln zł. Spora część tej kwoty jest wydawana w sposób mogący budzić wątpliwości. Ale władze klubu używają wszelkich możliwych sposobów i wynajmują prawników, żeby tylko nie odpowiedzieć na pytania związane z wydawaniem publicznych pieniędzy.

Należący w całości do Miasta MKS Sandecja S.A. (spółka została powołana w 2017 roku, tuż przed spodziewanym awansem piłkarzy z 1 ligi do Ekstraklasy, gdzie Sandecja spędziła tylko jeden sezon) obecnie przeżywa poważne kłopoty na polu organizacyjnym i sportowym. Grający w Fortuna 1 Liga piłkarze są bliscy spadku do 2 ligi w związku z czym nasila się krytyka zarządzania klubem, poddawane są w wątpliwość decyzje kadrowe i coraz głośniej pojawiają się też pytania o sprawy finansowe.

Reklama

W niedawnym wpisie kibiców Sandecji w mediach społecznościowych zdezawuowano politykę transferową klubu, wypominając m.in. sprowadzenie do Sandecji zagranicznych piłkarzy, z których jeden nie zagrał ani jednego spotkania, a drugi rozegrał do tej pory zaledwie kilkanaście minut. Według kibiców obaj piłkarze otrzymali do dyspozycji mieszkania i samochody. We wpisie nie podano kwot, ale według naszych źródeł może chodzić nawet o 20 – 30 tys. zł miesięcznie dla każdego. – Kto ich zakontraktował? Kto ich znalazł? Kto za to odpowie? – pytali o nowych zawodników we wpisie.

Reakcja ze strony władz klub nastąpiła zadziwiająco szybko. Już na drugi dzień poinformowano że jeden z opisywanych piłkarzy „odchodzi z Sandecji (…) za porozumieniem stron”. Dwa dni później „w ofierze” złożono głowę Łukasza Skrzyńskiego, wiceprezesa klubu i jednocześnie odpowiedzialnego za transfery dyrektora sportowego.

Co ciekawe, Skrzyński którego sprowadzono do klubu w połowie 2021 roku, był niemal od początku krytykowany m.in. za swój brak zaangażowania w Sandecję ale decyzje zapadły dopiero teraz, zdaniem większości komentatorów stanowczo za późno. Swoją funkcję sprawował równolegle z pracą trenerską w IV-ligowym klubie Wiślan Jaśkowice, na którego mecze najchętniej miał jeździć służbowym autem Sandecji. Wszedł też w konflikt z trenerem i podjął szereg nietrafionych decyzji związanych z transferami. Jednak ta sytuacja do czasu wpisu kibiców nie przeszkadzała ani właścicielowi klubu ani radzie nadzorczej.

Wątpliwości co do sensowności podejmowanych decyzji mogą budzić także kwestie związane z zatrudnianiem trenerów. We wrześniu 2022 odsunięto od prowadzenia zespołu Dariusza Dudka (pod jego wodzą Sandecja zajęła 10. miejsce w sezonie 2020/21 i 7. rok później) i zarząd klubu powołał na trenera Słowaka Stanislava Vargę. Ten z kolei utrzymał się na stanowisku niewiele ponad pół roku i w marcu do Sandecji wrócił jako Trener Tomasz Kafarski (już kiedyś trenował Sandecję). Ale jak wynika z naszych informacji, trener ze Słowacji ma dalej obowiązujący kontrakt i Sandecja wypłaca pensję i jemu, i nowemu trenerowi. W tym przypadku można przypuszczać, że w tym roku wyda tylko na to, wraz z wszystkimi pochodnymi, nawet milion złotych.

Kwoty, które podajemy są szacunkowe. Redakcja serwisu Twój Sącz po raz kolejny w ostatnich latach usiłuje się dowiedzieć o wydatkach klubu m.in. na pensje czy kontrakty zawodników i trenerów. Ale klub kluczy, udziela wymijających odpowiedzi, nieuzasadnienie przeciąga korespondencję i wydaje prawdopodobnie kolejne pieniądze na doradztwo prawników w wyszukiwaniu powodów ukrywania spraw finansowych przed opinią publiczną.

Ostatnią próbę uzyskania informacji o wydatkach klub podjęliśmy w połowie marca br. pytając m.in. o wysokość zarobków piłkarzy i trenerów w MKS Sandecja. W odpowiedzi otrzymaliśmy pismo z prośbą m.in. o sprecyzowanie jakiego okresu ma dotyczyć informacja o zarobkach. Ponadto uznano, że prośba dotyczy „informacji przetworzonej” i należy wykazać szczególną istotność dla interesu publicznego. W piśmie podpisanym przez prezesa MKS Sandecja „wyznaczono” też termin kolejnej odpowiedzi miesiąc później w stosunku do przesłania pytań.

W kolejnej korespondencji sprecyzowaliśmy i ograniczyliśmy pytania tylko do pensji trenerów oraz uzasadniliśmy wagę sprawy dla interesu publicznego, ale tym razem prawnik klubu na trzech stronach pisma dowodził, że pytania winny być potwierdzone „kwalifikowanym podpisem elektronicznym, podpisem zaufanym albo podpisem osobistym”. Tym razem „wyznaczono” termin odpowiedzi na 8 maja. Spełniliśmy życzenie klubu tego samego dnia i wezwaliśmy do udzielenia odpowiedzi bez zbędnej zwłoki stojąc na stanowisku, że unikanie podania interesujących nas danych świadczy o wielkiej niechęci władz Klubu do udzielania jakichkolwiek informacji dotyczących jego funkcjonowania i jest przykładem braku transparentności w działaniach miejskiej spółki. Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Kwestia transparentności finansów miejskiej bądź co bądź spółki jest lekceważona od dawna także przez władze miasta, które jak do tej pory nie podjęły publicznej dyskusji na ten temat. Jeszcze na w lutym prezydent zaproponował uchwałę (którą przegłosowało 15 radnych, 8 z klubu PiS protestacyjnie nie wzięło udziału w głosowaniu) w sprawie „deklaracji dotyczącej działań mających na celu zapewnienie spółce Miejski Klub Sportowy Sandecja S.A. z siedzibą w Nowym Sączu dofinansowania z budżetu Miasta Nowego Sącza w roku 2023”. Nie było mowy o żadnych kwotach, uznając uchwałę za „kierunkową” ale też nie było mowy, mimo próśb niektórych radnych, o finansach klubu. W uzasadnieniu do projektu uchwały optymistycznie pisano za to o utrzymaniu co najmniej dotychczasowego wsparcia ze środków budżetowych żeby „utrzymać Klub na aktualnym poziomie rozgrywkowym z perspektywą na awans”.

Z kolei 7 marca br. wiceprezydent Nowego Sącza Artur Bochenek w komunikacie uspokajał: „w związku z niezadowalającymi wynikami sportowymi MKS Sandecja SA, w dniu dzisiejszym odbyłem w trybie pilnym spotkanie z radą nadzorczą Klubu, którego przedmiotem było omówienie aktualnej sytuacji spółki oraz priorytetowych działań i celów które zostaną wdrożone celem niezwłocznej poprawy wyników sportowych. Otrzymałem przy tym szereg informacji o dotychczasowych oraz planowanych działaniach zarządu, rady nadzorczej oraz sztabu szkoleniowego, które pozwalają sądzić, że aktualna pozycja w tabeli jest jedynie przejściowa i powinna szybko ulec poprawie”.

Natomiast zwolnienie dyrektora sportowego wiceprezydent Nowego Sącza skomentował dość beztrosko. – Przyszli zawodnicy z przeszłością w Ekstraklasie, ściągnęliśmy też króla strzelców jednej z zagranicznych lig, a w Sandecji ma zerowy dorobek bramkowy. Na papierze wszystko wyglądało dobrze, ale ktoś musiał wziąć za to odpowiedzialność i stąd decyzja o rozstaniu się z Łukaszem Skrzyńskim – mówił Bochenek 20 kwietnia na antenie Radia RDN.

Kibice Sandecji w kolejnym wpisie sprzed kilku dni dali sygnał, że zwolnienie Skrzyńskiego to wciąż za mało:

Pomimo tego że już od września, ostrzegaliśmy jak niebiezpieczne są jego działania, to bezkrytyczne zaufanie do pana Skrzyńskiego kosztowało nas setki tysięcy złotych i praktycznie pewny już spadek z pierwszej ligi. Skrzynśki poleciał, tak jak część statytystów których nam tu posprowadzał. Wydawać by się mogło że sprawa załatwiona.

Otóż nie, nie jest załatwiona bo struktury klubu w zasadzie przestały istnieć, budowa stadionu na finiszu, z pieniędzmi też nie ma problemu, mamy to czego brakowało nam przez ostatnie lata…

Ale nie mamy drużyny, nie mamy wizji na przyszłość, mamy prezesa i dwie księgowe. To nie jest tak, że dno które właśnie przebiliśmy to wina tylko Skrzyńskiego…

Tymczasem jednym z niewielu radnych, którzy od dawna domagają się debaty o stanie klubu MKS Sandecja jest Józef Hojnor, który właśnie wystąpił do przewodniczącego Rady Miasta z wnioskiem o zorganizowanie debaty poświęconej finansom i przyszłości Klubu. Radny chciałby m.in. poznać odpowiedzi na pytania dotyczące struktury kosztów spółki MKS Sandecja S.A., pozyskiwania sponsorów, wpływów z transferów, znikomej roli juniorów i wychowanków w pierwszej drużynie oraz możliwości samofinansowania Klubu.

Przypomnijmy, że według najnowszego raportu firmy doradczej Deloitte „1 Liga finansowa” obejmującego sezon 2021/2022 Fortuna 1 Liga, Miasto jest najpoważniejszym sponsorem MKS Sandecja – w poprzednim sezonie przekazało 5 mln zł w formie podwyższenia kapitału spółki. Inne przychody klubu w sezonie 2021/2022 to zaledwie 2,5 mln zł, z czego 1,3 mln zł pochodziło z transmisji a tylko 827 tys. zł z umów sponsorskich.

W poniedziałek 24 kwietnia Sandecja przegrała kolejny mecz, tym razem w Rzeszowie, 3:0 ze Stalą i po 28. kolejkach Fortuna 1 Liga w sezonie 2022/2023 zajmuje przedostatnie, 17 miejsce z 4 zwycięstwami, 11 remisami i 13 porażkami na koncie. Do eWinner 2 Liga spadają trzy zespoły. Do końca rozgrywek zostało jeszcze 6 kolejek i Sandecja (zespół gra poza Nowym Sączem wszystkie mecze z powodu budowy miejskiego stadionu) ma już tylko teoretyczne szanse na utrzymanie.

(JO)

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj