
Kamienica na rogu ulicy Jagiellońskiej i Kościuszki (po prawej stronie nigdy wcześniej nie publikowanej fotografii autorstwa Tomka Berezińskiego) w pamięci starszych mieszkańców miasta do dziś nazywana jest „domem dziecka”. Wszystko stanie się jasne, gdy przyjrzymy się elewacji budynku. Dostrzeżemy wówczas zarys misia i napis – „Dom dziecka”. Była to nazwa działającego w tym miejscu przez kilkadziesiąt (?) lat sklepu z zabawkami. Jak na tamte czasy był znakomicie zaopatrzony i każdy maluch chciał w nim bywać jak najczęściej…
Miś i napis był jednym z wspaniałych neonów, jakie w latach 60. i 70. montowano nie tylko w wielkich miastach ale i na dość dalekiej prowincji. W latach 80., kiedy zrobiono to zdjęcie prawdopodobnie już nie działał, ale pewności nie mamy. A może ktoś ma fotografię ze świecącym misiem z Jagiellońskiej? Polecamy się uwadze. Może zachowały się także fotografie innych neonów miasta, niekiedy znakomitych przykładów sztuki użytkowej? Liczymy na Państwa!
A trochę tych „świateł wielkiego miasta” wbrew pozorom mieliśmy. W każdym razie na tyle, że w wydanym w 1966 roku albumie „Brzegami Popradu” ówczesny propagandzista Janusz Roszko napisał o Nowym Sączu: „Nocą świecą się neony i miasto z błyszczącą wysoko nad dachami tarczą ratuszowego zegara wygląda jeszcze weselej niż Kraków”.

Drobny szczegół z pierwszej fotografii: na zdjęciu widać reklamę „Pizzerii” – pierwszego takiego lokalu w mieście, który działał na rogu ulicy Kościuszki i Wąsowiczów (potem, w latach 2002 – 2008 funkcjonowała w tym samym miejscu Kawiarnia Prowincjonalna). Z kolei po lewej stronie zdjęcia widzimy na parterze sklep Spółdzielni Ogrodniczej Ziemi Sądeckiej – większy, niż dziś (na zdjęciu dostarczają towar auta Avia i Nysa). Teraz w pierwszych pomieszczeniach od lat działa salon operatora sieci komórkowej, a sklep spółdzielni pozostał w drugiej części kamienicy Jagiellońska 18.
(jm)

Warto zaznaczyc ze pizzeria serwowala wysmienite piwo.
Pod oknami wystawowymi „Domu Dziecka”, niejednokrotnie zdarzało mi się mieć przetrzepane moje dziecięce siedzenie za zbyt długie wpatrywanie się maślanym wzrokiem w skarby, które były tam prezentowane.
Wspomniana pizzeria serwowała najlepszą neapolitańską jaką kiedykolwiek jadłem. Z dostępnych w tamtych trudnych czasach przypraw dostępne były jedynie sól, czerwona mielona papryka węgierska, przyprawa maggi w płynie i oliwa. Tego właśnie zestawu używam do tej pory doprawiając pizzę.
Co się zaś tyczy reklamowych neonów, pierwszymi ruchomymi neonami w Sączu były te zamontowane na budynku PKO-PZU i Społem na bloku” biegonickim”. Obydwa budynki przy Al. Wolności. Och, Sącz wyglądał wtedy niemal jak Las Vegas… :)