
CZĘŚĆ DZIEWIĘĆDZIESIĄTA SIÓDMA
No i zrobił nam się – cykl w cyklu. Mamy mądrych ludzi w Nowym Sączu! Na mój apel, a raczej po przeczytaniu Edwarda Shilsa o roli intelektualistów w systemach społecznych. O tym, że oni powinni partycypować w życiu społecznym, a nie siedzieć sobie po domach. No i oni wylegli na sądeckie ulice. Całe szczęście!
Ostatnio prezentowałem główne treści wielce atrakcyjnej rozmowy z Panem Ekonomistą. Przeczytałem także ważną książkę Kate Raworth – Ekonomia obwarzanka. Moja wiedza z zakresu makroekonomii znacznie wzrosła. Ale jestem jeszcze za mały, aby wzywać do zmiany paradygmatu współczesnej ekonomii.
Spacerowałem sobie po ulicy Ducha, obok bazyliki, wchodziłem na ulicę Wyszyńskiego i właśnie tam dopadła mnie kolejna sądecka intelektualistka. Zaproponowała mi arcyciekawą rozmowę na temat problemów współczesnego świata. Szło o sprawy ważne…
O religie, o ideologie, o kulturę, o zderzenie cywilizacji. O tym, że cywilizacja Zachodu jest – okrążana. To proces. Czy to stanie się także udziałem naszego miasta?
Tak, cały zbladłem i wiedziałem, ze szykuje się niezły wykład – uliczny. Już parę osób zmierzało w naszym kierunku. Na początek poszła sprawa, że religie przyjmują postać ideologii. A z drugiej strony ideologie się sakralizują. Wszystko miesza się.
Postanowiłem nieśmiało zaprotestować. Przecież komunizm i faszyzm to ideologie w czystej postaci, a gdzie tam była sakralizacja? To, że zmumifikowany Lenin został wstawiony do mauzoleum? To, że parteitagi w hitlerowskich Niemczech czerpały garściami z celebry katolickiej? Przecież i dzisiejsze konwencje partyjne to także jest taki szoł.
No i Pani Antropolożka (tak sobie ją nazwałem) ruszyła z argumentacją. Proces łączenia religii i ideologii podobno zaczął się w Iranie, gdzie zapanowała teokracja. Pamiętamy 1979 rok, kiedy to Chomeini obalił szacha. Znaleźli się potem naśladowcy w świecie islamu. Iran wyznaczył drogę do budowania islamskich teokracji opartych o szariat.
I tak następowały kolejne kostki domina. Mudżahedini, talibowie, isis to przecież sprawy pokrewne. Kolejne Idee importowane z Zachodu zaczęły się sypać w świecie islamu. Komunizm, nacjonalizm, parademokracje, państwo świeckie zaczęły upadać. Ale ta „moda” rozszerzała się na Indie, Turcję, no i na Rosję. Na Chiny także. Idee wolności jednostki i demokracji, równości importowane z Zachodu zaczęły być mocno niepopularne.
Coś w tym jest, pomyślałem. Pani Antropolożka ciągnęła swój wywód dalej z wielką charyzmą. Zebrała się spora grupa ludzi i nawet jeden radny znany z religijności. A padały dalsze treści, że żyjemy w czasie zwrotu ku religijności, ku magicznemu imaginarium. Nowoczesne ideologie Zachodu jak liberalizm i demokracja są w odwrocie.
Owszem, jakoś szanuje się naukę importowaną z Zachodu. A to z tego powodu tego, że można się zbroić i sprawniej wydobywać ropę i gaz. Dyktatury i paradyktatury uczestniczą w światowej gospodarce, którą zdominował Zachód. W Azji biznes rozwija się pełną parą.
No ale co zaistniało? Jaki powstał zdumiewający sojusz? Otóż taki, który zgodnie zwalcza idee Zachodu, a tę utożsamia doskonale Unia Europejska. No i jest sojusz islamistów w zasadzie wszystkich nurtów. Jest na froncie walki z Zachodem Rosja Putina. Są Chiny Xi Jinpinga. Są Indie Modiego. Nawet do tego przyłączyli się żydowscy ortodoksi.
Co ich wszystkich łączy? Sprzeciw wobec oddzielania państwa od religii. Nie tolerują „praw człowieka”, swobody wyznania, słowa. Nie bardzo lubią manifestowania i zrzeszania się, aby nie wspomnieć o organizacjach pozarządowych, nie chcą także: pluralizmu politycznego i religijnego. Niech chcą niezależności sądownictwa od władzy. No i nie chcą demokracji. To jasne.
To nawet było jakieś indyferentne, ale Pani Antropolożka przeszła na grunt – chrześcijaństwa. No i padły te słowa, że chrześcijaństwo wybrało podobną drogę. Ktoś słusznie zaprotestował. No bo przecież chrześcijaństwo posiada idee uniwersalne. Chrześcijaństwo od samego początku dążyło do przekroczenia granic etnicznych i narodowych. Jezus mówił: Idźcie i nauczajcie wszystkie narody. Święty Paweł głosił, że w Chrystusie nie ma Żyda ani Greka.
No i co? Pani Antropolożka była przygotowana na takie pytanie. Chrześcijaństwo przez wieki było związane z wartościami uniwersalnymi, ale w XX wieku pojawiło się napięcie między tradycyjnym uniwersalizmem religijnym a nowoczesnym uniwersalizmem sekularnym. Chrześcijaństwo poczuło się zagrożone.
Współczesne zachodnie wartości, takie jak prawa człowieka czy demokracja liberalna, częściowo wywodzą się z chrześcijaństwa. Jednak są one często sekularyzowane i oderwane od kontekstu religijnego, co bywa postrzegane jako sprzeczne z pierwotnymi chrześcijańskimi zasadami. A do tego doszła – swoboda obyczajowa. I tutaj powstała mocna linia oporu. Rozpoczęto walkę.
To podobno pchnęło chrześcijaństwo na drogę ideologizacji. Ta zaś jest programowo konserwatywna. To jest widoczne w USA, w Ameryce Południowej, w Europie. No i podobno w Polsce to mocno widać. Ktoś z zebranych nawet rzucił nazwę miasta słynnego z pierników. Ktoś inny wymienił także Nowy Sącz. No jakże tak można! Gdyby to słyszał Ksiądz Proboszcz, to… Właśnie, co by powiedział?
Patrząc na cały świat, to w miarę sekularna jest właśnie Europa i stała się ona celem wielu ataków. W zasadzie ze wszystkich stron, także od wewnątrz. Europejska prawica poczuła krew i swoją szanse na wzrost poparcia. Niby Europa się zlaicyzowała, ale są spore pokłady religijnego myślenia. A do tego jeszcze ci islamscy emigranci…
Zachód jest także atakowany z polskich pozycji. I nie ma litości. A tak kiedyś chcieliśmy być „zachodni”… Teraz bierzemy „mercedesy”, ale nie chcemy „lewactwa”. Bierzemy wczasy na Costa Brava, ale nie chcemy równouprawnienia.
Nawet wiadomo, kto atakuje Zachód. Prawie zawsze napastnicy są równocześnie religijnymi integrystami. Co ciekawe, to oni również nie trawią islamu. Z którym to atakują Zachód pospołu. Czy to paradoks?
Ciekawe jest to, czy nasi rodzimi fundamentaliści bardziej nie znoszą islamu czy Zachodniej Europy? Były i takie stwierdzenia, że Zachód to podobne zagrożenie jak putinowską Rosja. Ktoś nawet przerwał ten wywód Pani Antropolożce, że to żart był, albo taka metafora tylko.
No i podobno w Europie rosną nacjonalizmy i to nas upodabnia do USA. Na z tymi nacjonalizmami to także nie jest lepiej niż z fundamentalizmami religijnymi. Nacjonalizm uznaje tylko jedną normotwórczą siłę. Jest nią naród. On gdzieś jest w mitycznej przeszłości. Naród zaś trwa poza czasem, jak byt – transcendentalny. Tak nacjonalizm upodobnia do – religii.
No i dodatkowo nacjonalizmy uderzają w autorytet wykształconych elit i nauki. Są w szeregach antyszczepionkowcy i negacjoniści klimatyczni. Są liczni wyznawcy teorii spiskowych. Co zaskakujące, to jest podszyte nieśmiertelnym antysemityzmem. To zdumiewające, że to wszystko tworzy jakąś synergię. Tak twierdziła Pani Antropolożka. Zrobiło się smutno.
I chyba nawet na tym urwał się ten wykład. Ludzie, także ja, meczą się takimi smutnymi sprawami. Postanowiłem, bez pożegnania się, wyjść „po angielsku” z tego wykładu i udać się do biblioteki. Miałem duże pragnienie czytania.
Na parapecie znalazłem A Secular Age Charlesa Taylora. Tak, znałem tego autora. Nawet wpadła mi ta książka już w ręce tuż po wydaniu w 2007 roku. Nie przeczytałem jej wówczas całej, ale teraz to już na pewno skończę Sekularny wiek. To doskonała lektura w przedświątecznym czasie. Ona odpowiednio rymuje się z adwentowym nastrojem.
Maciek i Siostra Izydora toczyliby pewnie zażarty spór na temat tej pozycji. Czy sekularyzacja jest zła czy dobra, to już debatował Sobór w Watykanie. Chodzi o tempo i kierunek sekularyzacji. Maciek zapewne opowiedziałby się za racjonalizmem. A Siostra Izydora była zawsze tak wzruszająco sentymentalna i potrafiła nas na katechezie łapać za serce. Maciek bywał zbyt formalny.
Gdzie będę czytać Secular Age? To jasne, zaraz przed wejściem do sądeckiej bazyliki. To odpowiednie miejsce, chociaż ryzykowne. Gdy uczestnicy kółka różańcowego zobaczą mnie z taką lekturą? Im sekularyzacja nie podoba się na pewno. Oni jednoznacznie opowiadają się za klerykalizacją.
Czytam pierwszą tezę Taylora. Argumentuje, że sekularyzacja nie polega na zaniku religii, lecz na transformacji sposobu, w jaki ludzie postrzegają wiarę. W społeczeństwach przednowoczesnych wiara była „domyślna” – żyło się w ramach jednej, dominującej religijnej narracji. Współczesność przyniosła pluralizację: wiara stała się jedną z opcji, obok agnostycyzmu, ateizmu czy innych religii.
Co z tego wynika? Religie muszą teraz uzasadniać swoją rację bytu i rywalizować z innymi światopoglądami. Kościoły nie są już jedynymi instytucjami oferującymi sens życia. Tak, polski Kościół musi walczyć, a kiedyś nie musiał. Przekazywano kolejnym pokoleniom depozyt wiary i tak to się kręciło. A teraz jest konkurencja – na rynku wiary.
Uznano, że religie można zadekretować, wprowadzić do szkół i przestrzeni publicznej. Jednak to nie zawsze działa, a nawet przynosi skutek odwrotny. A jak u nas w Nowym Sączu? Ksiądz Proboszcz jest aktywny na „rynku wiary”. Chociaż cokolwiek podniosła się średnia wieku na niedzielnej mszy. Nie ma także takiego tłoku jak kiedyś. No ale podobno miasto nam się „wyludnia”.
Czytam o koncepcji Immanent Frame. To wymyślił Taylor. Można to przetłumaczyć jako – rama immanencji. Chodzi o to, że istnieje pluralizm wyjaśnień „tajemnicy świata i człowieka”. Kultura po oświeceniu wypracowała wyjaśnienia naturalistyczne, racjonalne, ograniczające się do tego, co doczesne i materialne. Transcendencja jest w niej opcjonalna i często postrzegana jako archaiczna.
Współczesne myślenie koncentruje się na świecie materialnym, naukowym i racjonalnym. Wiele osób odrzuca idee nadprzyrodzone jako nieistotne lub nieuzasadnione. Na przykład współczesna medycyna skupia się na ciele i procesach biologicznych, ignorując duchowe lub religijne aspekty choroby i uzdrowienia.
No i co robić? Wedle Taylora religia musi odnaleźć swoje miejsce w społeczeństwie, które coraz bardziej odrzuca transcendencję jako sposób rozumienia rzeczywistości. A Pani Antropolożka twierdziła, że religie, chrześcijaństwo odnalazły swoją drogę w ideologizacji. Coś tutaj jednak kłóci się. Czy Pani Antropolożka czytała Taylora? Na pewno czytali Pan Prezydent i Ksiądz Proboszcz.
Taylor pisze o – „jaźni autonomicznej”. Jest „świat zaczarowany” – to taki przed oświeceniowy. Jest i „świat odczarowany”, gdzie wszystko można wyjaśniać racjonalnie i naukowo. W ramach świata zaczarowanego ludzie czuli się częścią większego porządku kosmicznego. W świecie „odczarowanym” człowiek postrzega siebie jako autonomiczną, niezależną od transcendencji.
Coś w tym jest, bo widać że ludzie stali się bardziej indywidualistyczni, co osłabiło wspólnotowy charakter religii. Wiara stała się osobistym doświadczeniem, a nie społecznym rytuałem. Tak, myśmy nawet o tym czytali Wernera Starka i Emilie Durkheima, oni pisali o wspólnotowości. Tak było kiedyś, dzisiaj wiara staje się bardziej indywidualnym doświadczeniem i przeżyciem.
Na szczęście na naszych sądeckich odpustach, procesjach jest jeszcze gwarno. Ocaliliśmy to wspólne, ludowe przeżycie. Gdyby Charles Taylor ze Starkiem przybyli do naszego miasta, to poczuliby się na pewno zaskoczeni. A gdyby wyruszyli na ziemię grybowską, to jeszcze bardziej.
Taylor podaje przyczyny tych zmian w odczuwaniu wiary i praktykowaniu religii. To zaczęło się wraz z oświeceniem. Wtedy narodził się także – humanizm immanentny. To system wartości oparty na człowieku, jego dobrostanie i relacjach społecznych, bez odniesienia do Boga.
Można nawet podać konkretną datę – 1789. Wtedy rozpoczęła się Rewolucja Francuska, ale wtedy pojawiła się również Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela. Ona opiera się na idei naturalnych praw człowieka, niezależnych od religii. Dlatego religie nie lubią Rewolucji Francuskiej, jakoś udają, że tolerują oświecenie.
Co zaleca Taylor? Sugeruje, że religie nie znikną, ale muszą się przystosować do współczesnego pluralistycznego świata. Wyzwanie polega na ponownym uzasadnieniu ich roli w życiu jednostek i społeczeństw. Indywidualizacja wiary prowadzi do osłabienia wspólnot religijnych. Ludzie coraz częściej wybierają „wiarę prywatną” zamiast uczestnictwa w tradycyjnych rytuałach.
W nowoczesności religia staje się opcją, a nie normą społeczną. To zmusza Kościoły do konkurowania z innymi światopoglądami i formami duchowości. Świat skoncentrowany na doczesności prowadzi do kryzysu duchowego. Współczesne społeczeństwa często odczuwają pustkę egzystencjalną, co daje religiom możliwość ponownego zaistnienia, o ile odpowiedzą na te potrzeby w nowoczesnym języku.
Czy tę „pustkę” można zagospodarować? Na pewno o tym myśli – Ksiądz Proboszcz. Ale i Pan Prezydent może to uczynić na – świeckim odcinku.
Mnie nawet ten Taylor podoba się. Chce być obiektywny. Daje religiom narzędzia do zrozumienia współczesnego świata i wyzwań, jakie przed nimi stoją. Religie stają przed wyzwaniem przywrócenia znaczenia transcendencji w świecie. Jednocześnie pokazuje, że sekularyzacja nie jest końcem religii, ale początkiem nowej epoki, w której różne narracje współistnieją i rywalizują.
Czy polski Kościół zastosuje się do tych zaleceń? Tak. Za 20 lat. Czy Ksiądz Proboszcz zastosuje się do tych zaleceń Taylora? On już je uwzględnia. A w pełni zastosuje się do instrukcji, gdy ona przyjdzie – z kurii.
To tyle. Ja idę na długi spacer i wszystko chce indywidualnie przemyśleć, a potem wpadnę pod sklep. Zapodam chłopakom temat, ciekawe co oni na to wszystko powiedzą.
PS
Czytajmy mądre książki.
A słuchać przy tym można tylko muzyki włoskiego baroku na organach. Do tego pasuje jak ulał koncert Manuela Tomadina, który został wykonany ostatnio w kościele św. Elżbiety w Starym Sączu. Na odnowionych, barokowych organach Jana Głowińskiego gra włoski mistrz. Te organy to prawdziwa perła organomistrzostwa na skalę Polski. Na pewno są to najsłynniejsze organy w powiecie! A kościołów mamy tutaj wiele. (Takich organ nie ma nawet w bazylice!)