Strona główna Twoje miasto

Sokrates w Nowym Sączu czyta „Ekonomię obwarzanka”

Reklama
Nowosądecki Sokrates czyta Kate Raworth: "Ekonomia obwarzanka: Siedem sposobów myślenia o ekonomii XXI wieku".

CZĘŚĆ DZIEWIĘĆDZIESIĄTA SZÓSTA

Reklama

Mamy mądrych ludzi w Nowym Sączu! Ostatnio zaskoczyła wielu Pani Intelektualistka, która poruszyła niebagatelny problem związany z semiotyką kultury. Potem czytaliśmy tytana tej dyscypliny – Łotmana.

Ale byli i tacy, którzy byli oburzeni jej twierdzeniami, że pojawienie się ziemniaka na polskich polach było ważniejsze niż wiedeńska odsiecz, która uratowała europejskie chrześcijaństwo. No cóż, jest spora polaryzacja kulturowa w Polsce, także w naszym mieście.

Tym razem spacerowałem wokół naszego ratusza. Chodziłem sobie tak w kółko, aby ruchem ogrzać się. A propos, ja nawet sugerowałem w tamtym roku, aby Pan Prezydent zainstalował choćby jeden koksownik, oczywiście opalany „błękitnym węglem”. Ludzie, spacerujący, turyści mogliby się ogrzać. A przy takim koksowniku momentalnie powstałby twórczy ferment – klub dyskusyjny. A dyskusji i dialogu potrzebuje Nowy Sącz!

Podczas tego spaceru podszedł do mnie szpakowaty pan i przedstawił się, że zajmuje się ekonomią, ściśle makroekonomią w powiązaniu z socjologią, filozofią, psychologią społeczną. Podobno obecnie nie można poważnie uprawiać makroekonomii w oderwaniu od innych dyscyplin.

To ciekawe dlaczego Pan Ekonomista nie wymienił semiotyki kultury. Ale ja nie chciałem go mitygować i nie zapytałem o to. Teraz żałuję. Przecież kultura jest podstawą dla umiejętności gospodarowania, dla ekonomii.

A właśnie, ostatnio w koszu na śmieci znalazłem stary numer Pulsu Biznesu i tam był tekst, który dowodził z dużą swadą, że menedżerowie powinni czytać literaturę piękną, ściślej powieści. To ich rozwija. Czyli literatura, a to wspaniała część kultury, ma przełożenie na efektywność pracy menedżerów, także tych pracujących w sądeckich firmach.

Zaintrygowałem? No to dokończę ten wątek z literaturą i menedżerami. Jest 7 powodów na to, że jest rozwój menedżerski. 1. Otwarcie na wielość perspektyw. 2. Rozumienie złożoności. 3. Stymulacja wyobraźni i kreatywności. 4. Znajomość różnic kulturowych. 5. Akceptacja swoich ograniczeń. 6. Rozwijanie języka. 7. Redukcja stresu i poprawa zdrowia psychicznego.

To chyba przekonuje. Czyli czytanie książek z biblioteką publiczną, także ma ważny cel. No ale, do rzeczy, co z tym Panem Ekonomistą, przedstawicielem sądeckiego świata intelektualnego… Gdzieś w okolicach Kasztana zaczął przedstawiać swoje tezy. Wygłaszał je wolno, dobitnie, z dużą estymą i oratorskim zacięciem. Byłby idealnym mówcą w naszej sali ratuszowej.

Jechał z grubej rury i mówił, że… następuje proces deglobalizacji. Tak, globalizacja już była, a teraz mamy kierunek odwrotny. Kraje Ameryki Północnej, Meksyk, USA i Kanada mają w zasadzie wszystko. Nie potrzebują reszty świata. Mają zasoby energetyczne, rolnicze, niezłą demografię.

Potem opowiadał o światowej logistyce. Model światowego transportu przeżywa kryzys, chodzi o just in time. To bardzo kosztogenny dla logistyki model. No i powstaje – „ślad węglowy”. A Kanał Panamski ma znacznie mniejszą przepustowość. Morze Czerwone jest zakorkowane. Kończy się powoli era globalnego handlu. Produkcja wraca do krajów.

Kończy się również – Pax Americana. USA stały się niedawno eksporterem surowców energetycznych, aby było dotąd importerem, bo USA nie jest potrzebne być „żandarmem świata”. O tym właśnie mówi Trump Donald i z tego cieszy się Putin.

Nie wiadomo z czego cieszą się prawicowcy w Polsce i Europie, popierając Trumpa. To tak jak karpie przed wigilią… Amerykanów boli inflacja, a to co zaleca Trump Donald jest dokładną receptą na jej podgrzanie. Nałożenie ceł i zamkniecie granic, to gwarancja, że ceny pójdą do góry. Ale część Amerykanów to kupuje.

Europa także powinna obawiać się zwycięstwa Trumpa. Po pierwsze, Europa nadal nie jest w stanie sama się bronić. Europa jest nadal zależna od rosyjskiej energii. Rosyjska ropa trafia do Europy przez Indie, które kupują ją od Rosji trochę taniej i po przetworzeniu wędruje greckimi tankowcami do Europy. Skroplony gaz Niemcy kupują od Belgii, a to rosyjski gaz.

Jeżeli USA nałoży cła na chińskie towary, to Chiny potrzebują gwałtownie nowych rynków zbytu, a tym rynkiem jest Europa. Producenci z Europy będą zagrożeni i tym samym miejsca pracy. A już konkurencyjność przedsiębiorstw z Europy spada. Szykują się masowe zwolnienia. Potrzebny jest europejski plan Marshalla dla biznesu. 

Takie tezy wygłaszał Pan Ekonomista. Ja słuchałem tego z uwagą. Nie jestem bowiem dobry w ekonomii. Nie radzę sobie przecież z moim „domowym” budżetem i jakby nie te darowizny, które otrzymuję od ludzi na mieście, to byłoby ze mną krucho. Acha, i tutaj od razu dodam, że na końcu rozmowy otrzymałem od Pana Ekonomisty 200 złotych.

Wcześniej wymienił ciurkiem 10 głównych problemów ekonomicznych świata. Tak, bo Pan Ekonomista koncentrował się na sprawach globalnych. To szkoda, że nie gadał nic o Polsce, o Sądecczyźnie, o naszym mieście. Może Pan Prezydent mógłby wykorzystać jego erudycję ekonomiczną. Nie dlatego, że Pan Prezydent jej nie posiada, tylko dobrze jest posłuchać innych, tak w kontrapunkcie.

Problemy świata to: wysoka inflacja, nierówności społeczne i ekonomiczne, zmiany demograficzne, bezrobocie i zmieniający się rynek pracy, kryzys migracyjny, zmiany klimatyczne i ich wpływ na gospodarkę, zaburzenia w łańcuchach dostaw, wysokie zadłużenie publiczne, niestabilność polityczna i geopolityczna, dezinformacja i cyberzagrożenia.

Ale to mądrze brzmi. On jeszcze każdy z tych punktów uzasadniał po 5 minut. Niewiele z tego rozumiałem, dlatego nie jestem w stanie nawet tego napisać, przytoczyć. Ale dyskusje podjął chyba urzędnik z magistratu. Nie wiem o co szło, ale Pan Prezydent ma doskonałych ludzi, że oni tak potrafią rozprawiać z sądeckimi intelektualistami.

Poszedłem do biblioteki nieco smutny, bo kolejny raz uświadomiono mi, jaki ze mnie nieuk i ignorant. O ekonomii nic nie wiem, zwłaszcza o tej w wymiarze światowym. Miałem jednak nadzieję, że biblioteka publiczna mi coś teraz podsunie, abym zredukował deficyty w tym względzie. 

No i nie pomyliłem się. Na parapecie leżała książka Kate Raworth: Ekonomia obwarzanka: Siedem sposobów myślenia o ekonomii XXI wieku. Popatrzyłem na rok wydania. 2017. Czy ta wiedza się nie postarzała już jednak? Ale ufam bibliotece bardzo, więc z tytułu domyśliłem się, że to idealnie pasuje do tego o czym mówił sądecki intelektualista, którego nazwałem sobie – Panem Ekonomistą.

Czy Maciek czytywał takie książki? Tak. Nie był to wszak jego pierwszy wybór, ale uważał, że współczesny człowiek powinien wiedzieć rzeczy podstawowe na temat ekonomii. Kiedyś nawet opowiadał na przerwach o użyteczności krańcowej. A Siostra Izydora? Ona miała podstawową wiedzę z ekonomii, ponieważ zajmowała się zaopatrzeniem w klasztorze.

Gdzie czytać tę Raworth? Jest jedno miejsce, ale tam jest daleko. To budynek najbogatszej firmy w mieście, tej spółki kolejowej. Ale wybieram kompromis i będę czytał pod dworcem kolejowym. Podobno będzie w mieście „rewolucja kolejowa”, a to ma związek z ekonomią. To dobre miejsce. Wejdę do holu i będzie mi cieplej,

Czytam co proponuje Pani Raworth. Pierwsza sprawa to postuluje holistyczne spojrzenie na gospodarkę. Ekonomia nie może być rozważana w izolacji – jej cele i funkcje muszą być podporządkowane zarówno granicom planetarnym, jak i społecznym potrzebom. Raworth wykorzystuje ekologię, która zakłada ścisłe powiązanie człowieka z naturą, oraz socjologię, by podkreślić rolę struktur społecznych w kształtowaniu gospodarki.

Ta koncepcja zmienia podejście do polityki gospodarczej, wprowadzając obowiązek integrowania ekologicznych i społecznych ograniczeń w decyzjach ekonomicznych. Inspiruje do odejścia od tradycyjnego myślenia w kategoriach wzrostu na rzecz równowagi. A ja sobie tak pomyślałem, czy taka integracja wszystkiego jest możliwa, bo to może się wszystko „pokiełbasić”.

No i ja od razu pomyślałem o Panu Prezydencie, który takie podejście próbuje wdrożyć w naszym mieście. Wielu mu tego zaprzecza, ale Pan Prezydent próbuje tak robić niezmordowanie.

Raworth postuluje redefinicję ekonomii. Chodzi o jej cele. Mocna sprawa prawda? Otóż, tradycyjna ekonomia skupia się na wzroście PKB, ignorując dobrobyt społeczny i ekologiczny. Raworth odwołuje się do filozofii etycznej, sugerując, że gospodarka powinna dążyć do „prosperity” w ramach granic wyznaczanych przez środowisko i społeczeństwo.

Ta teza zmusza do przemyślenia podstawowych założeń współczesnej ekonomii i kieruje debatę ku bardziej zrównoważonym modelom. Stanowi fundament dla rozwoju takich polityk jak gospodarka regeneracyjna czy gospodarka obiegu zamkniętego. To jednak jest bardzo trudne chyba. PKB liczy się prosto i to jest zaleta.

Tak sobie jednak o naszym mieście i o tej „gospodarce obiegu zamkniętego”. Nie zawsze nam się to udaje, bo zdaje się nie udało nam się zamknąć – śmieci. Będziemy je wywozić. Ale Pan Prezydent wyciągnął wnioski, posypały się zwolnienia. Może teraz uda się wdrożyć „gospodarkę regeneracyjną” w naszym mieście. Ja na przykład ceruje sobie skarpetki, a nie biegnę do sklepu kupować nowych.

Czytam dalej Raworth i nie mogę się nadziwić jej pomysłowości. Ona chce odrzucić modelu „homo economicus”. To przecież paradygmat – dominujący w ekonomii model człowieka jako racjonalnego maksymalizatora zysku. To podobno jest uproszczenie i jest niezgodne z rzeczywistością.

Co proponuje Raworth? Chce stworzyć nowy model uwzględniający socjologię i psychologię. Chce pokazać, że ludzkie działania są kształtowane przez emocje, normy społeczne i współpracę. Coś w tym jest. Podobno ludzie najczęściej sobie szkodzą. Nawet gdzieś wyliczyli, że 60% decyzji człowieka szkodzi mu. Pomyślałem o sobie i to by się nawet zgadzało. Ale jak pomyślę o Panu Prezydencie i Księdzu Proboszczu, to mam wątpliwości co do tych 60%.

No ale wracając do Raworth, to jak stworzyć taki model? Czy wytrzyma to matematyka?

Raworth twierdzi także, że ekonomia musi działać w granicach wyznaczanych przez środowisko naturalne. W przeciwnym razie gospodarka zniszczy swoje podstawy egzystencjalne. Ważne jest środowisko i nierozerwalny związek człowieka z naturą. Ta teza jest kluczowa dla polityki klimatycznej i transformacji energetycznej. Wzmacnia argumenty na rzecz szybkiej dekarbonizacji oraz ograniczenia eksploatacji zasobów naturalnych.

No i jest spór na świecie. Krytycy tego klimatycznego podejścia twierdzą, że to osłabia gospodarkę. I wypominają bogatym krajom Zachodu, że one kiedyś eksploatowały naturę maksymalnie, rozwinęły swoje gospodarki, a teraz chcą ograniczać rozwój krajom biedniejszym. No jak to wszystko pogodzić? O tym Pani Raworth nie pisze.

Ale pisze za to o roli struktur społecznych w gospodarce. Struktury społeczne, takie jak edukacja, zdrowie czy sprawiedliwość społeczna, są fundamentem funkcjonowania gospodarki. Socjologia wskazuje, że bez solidnych instytucji społecznych gospodarka nie może się rozwijać. To jest zasadne. Myśmy tyle książek o socjologii przeczytali i tam tak pisali mądrzy ludzie. 

Trzeba zatem łączyć politykę gospodarczą z polityką społeczną. Trzeba inwestować w ludzi. To przynosi długoterminowe korzyści gospodarcze. Czy u nas w Nowym Sączu inwestuje się w ludzi? To ciekawe, co powiedziałby na to Pan Prezydent.

Tak, takie inwestycje w ludzi sporo kosztują jednak. No i rośnie dług publiczny. A może warto się zadłużać? No wracamy do nieśmiertelnego sporu pomiędzy keynsistami a monetarystami.

Bardzo ciekawy wątek jest z – narracjami. One są narzędziem zmiany wedle Raworth. Metafory i narracje kształtują nasze rozumienie gospodarki. Pani Raworth sugeruje, że dotychczasowa narracja o nieskończonym wzroście musi zostać zastąpiona nową, skoncentrowaną na zrównoważonym rozwoju.

Ale o „zrównoważonym rozwoju” mówi się wszędzie. Nawet to pada na naszych sesjach rady miasta. No właśnie, ale czy samo „gadanie” wystarczy? Trzeba konkretnych regulacji.

No wreszcie pada w książce postulat – kooperacji. Gospodarka powinna opierać się na współpracy, a nie na rywalizacji. Socjologia wspólnotowości oraz filozofia solidarności są kluczowe dla budowania bardziej zrównoważonego społeczeństwa. Trzeba nam inkluzywnych modeli gospodarczych, w których zasoby i korzyści są sprawiedliwiej dystrybuowane. Jakie to piękne, prawda? Ale czy to nie utopia?

Co na to powiedzą liberałowie i neoliberałowie? Dla nich konkurencja jest taka ważna. Rywalizacja jest naturalną częścią ludzkiej natury i motorem postępu. Wprowadzenie bardziej współpracującego modelu może spowolnić innowacje i rozwój. Tak właśnie powiedzą liberałowie.

Pani Kate Raworth ma rozmach. I już wiem, że Pan Ekonomista czytał na pewno Raworth. Teraz i ja i drodzy Czytelnicy zapoznaliśmy się z głównymi tezami Ekonomia obwarzanka: Siedem sposobów myślenia o ekonomii XXI wieku.

Co ja o tym wszystkim sądzę? No właśnie, idę się zastanowić nad tym wszystkim pod „mój” sklep. A w związku z tym, że mam w kieszeni podarowane 200 złotych, to…

PS

Czytajmy mądre książki.

Czytając Raworth można posłuchać spektakularnego utworu Samuela Barbera

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj