
CZĘŚĆ DWUDZIESTA DRUGA
Ostatni tekst wywołał jednak poruszenie. Ilość czytelników nieznacznie zwiększyła się. Tak, lektura Traktatu o socjologii ogólnej Vilfredo Pareto ma związek z sytuacją polityczną w Polsce i w Nowym Sączu. Pamiętamy także, że idą wybory i to podwójne, a w sumie potrójne.
Biblioteka publiczna w Nowym Sączu chce wpisać się w te społeczne i wyborcze wzmożenie. Dlatego zaserwowała taką lekturę. Jest to twarda socjologia, ale jednak z politycznym kontekstem. Najwyraźniej chce aby w Nowym Sączu tworzyć bardziej świadomego wyborcę. To bardzo szczytny cel. Wszak wiemy, że marketing polityczny to taka wyborcza „obróbka skrawaniem” ludzi – wyborców. Sztaby wyborcze są pełne „inżynierów dusz”. Tak kiedyś śpiewał Młynarski. Dzisiaj nowocześnie nazywa się takich czarodziejów – spindoktorami.
No i mamy czas wyborczy w Polsce. Kampania trwa zresztą od kilku lat. W Nowym Sączu także rozpoczęły się kampanijne działania. Co ciekawe, bardziej związane z wyborami samorządowymi. One będą jednak w cieniu wyborów parlamentarnych do października. A może to tylko mimikra? Ktoś opowiadając o sprawach gminnych chce w istocie sygnalizować swoją obecność, tak aby go uwzględnić na listach parlamentarnych. Co się stanie, tego nikt jeszcze nie wie.
Idę pod bibliotekę z nadzieją. Oddaje elegancko Traktat i na bibliotecznym parapecie widzę książkę. Czyli znowu biblioteka coś proponuje. Może nie książka, a znowu cieniuśki zeszycik – 28 stron. Pamiętamy przełomowe odkrycia matematyczne, które Kurt Gödel zaprezentował na 27 stornach. Tym razem mamy doktorat Johna Forbesa Nasha z 1951 roku. The Bargaining Problem. To bardziej jest znane jako – Równowaga Nasha. Tak, to jest praca matematyczna. Ale ma mocny kontekst ekonomiczny, ściślej ekonometryczny. Dotyczy teorii wybierania i zwanej powszechnie jako – teoria gier. Za takie prace dostaje się Nobla.
Tak znaleźliśmy się znowu na obszarze socjologii, psychologii społecznej i polityki. Nie trudno już dojść do marketingu wyborczego. Dojdziemy do sytuacji wyborczej w Polsce i w Nowym Sączu. Po przeczytaniu tego tekściku wszyscy mają jakoś zmądrzeć wyborczo. Autor tego tekstu także. Ale wszystko po kolei…
Johna Nasha większość zna. Tak, jeżeli ktoś oglądał znany film ze znanym aktorem – Piękny umysł. No i teraz chce się ten tekst dalej czytać. Amerykanie, gdy kręcą film, to musi być wątek romansu. Przeminęło z wiatrem jest mocnym akcentem w kinematografii amerykańskiej. Ale z drugiej strony, czy miłość romantyczna może nie wzruszać? W tym filmie nie ma dużo wątków matematycznych. Szkoda. Jest ta scena z knajpy, gdzie jest wyłożona teoria szans indywidualnych i zbiorowych na przykładzie podrywu na dancingu. To nawet zgrabne było.
Przejdźmy do poważnych spraw. Praca jest krótka, ale wiemy, że wielkie matematyczne odkrycia nie przekraczają 30 stron. Praca Kurta Gödla powstała 20 lat wcześniej od tej Johna Nasha. Ona mocno mi … dokuczyła. Nie mogłem pojąć elegancji dowodu. Pamiętamy, kto mi zaserwował tę pozycję. Pan Prezydent rozstrzygnął i dowiódł mojego nieuctwa. Tym razem biblioteka serwuje matematyczny doktorat Johna Nasha. Wcześniej czytaliśmy doktorat Kurta Gödla. Jak ktoś wpisuje przed nazwisko stopień dr, to niech się dwa razy zastanowi. U nas przewodniczący Rady Miasta szasta tym swoim belferskim „dr” zbyt śmiało…
No i klasyczny dylemat: gdzie to czytać? Do WSB na Węgierskiej za daleko. Dobrze, idę pod rektorat ANS (PWSZ) na Staszica. Nie, to nie jest dobry pomysł. Tam funkcjonują urzędnicy z daleka od matematyki. Mijam Staszica i udaję się pod wydział nauk ekonomicznych. Wiem, że to nie jest Uniwersytet Princeton. Tam właśnie pracował Nash. Ale to przynajmniej ładny budynek. Siadam pod drzewem, wprost na ziemi. Odwagi dodaje mi świeży kopiec kreta. Po naszemu to kretówka. Sądeckie krety są nieustraszone. Ja także czuje się jak kret, otwierając zeszyt z doktoratem Nasha. Może dokopię się do olśnienia. Czytam.
Teoria Nasha obaliła twierdzenia wielkiego Johna Smitha. Tego od Bogactwa narodów. Proroka liberalizmu ekonomicznego. Ekonomia, gospodarowanie, biznes, gdzieś u zarania styka się z teorią wybierania. Przecież w dyskoncie ciągle wybieramy. No dobrze, ja raczej mam ograniczony wybór. Posiadając 5 złotych, otrzymane od dobrych ludzi na Jagiellońskiej po prostu wiem, co należy kupić.
To wybieranie posiada strategię. John Smith jednoznacznie stwierdził: każdy członek grupy, czyniąc dobrze dla siebie, czyni równocześnie dobrze dla grupy. Czyli jest pełny indywidualizm i egoizm. Potem dziwimy się, że nie lubią liberalizmu i opowiadając chwytliwie w kampanii wyborczej o „Polsce solidarnej”. Smith pisał jednak o dobru grupy – chciał jej dobra. No teraz pewni Czytelnicy pomyślą o Panu Prezydencie. Zarzucą mu niesłusznie partykularyzm. On jednak z pewnością uwzględnia teorie Johna Nasha. Złośliwcy z pisu zapewne zapytają, że może i tak, ale: jak definiuje grupę i jej interes? Po czym oskarżą Pana Prezydenta bez litości.
Chodzi tutaj o kolejność czynu. Co robimy na początku? Dla siebie, czy dla grupy? Zależność logiczna, przyczyna i skutek jest kluczowy. John Smith wskazał przyczynę. Czyżby? A może przyczyna jest jednocześnie skutkiem? Spostrzegawczy Czytelnicy wiedzą, że John Smith był Anglikiem, czyli szkoła filozoficzna Davida Hume jest dla niego ważna. Hume obalił istnienie intuicyjnej zależności przyczynowo-skutkowej. Anglicy bywają perwersyjni..
Co na to John Nash? Obalił twierdzenie Smitha. Zrobił to, jakby obalił z nami browca pod sklepem. Dowiódł, że maksymalizacja następuje, jeżeli członek grupy czyni – jednocześnie!- dobrze dla siebie i dla grupy. To wtedy następuje błoga równowaga. To właśnie jest Równowaga Nasha. To nie jest takie bajdurzenie, hipotezy. To ma twardy dowód matematyczny. Mocna sprawa.
Czy pisowcy i Prezes Polski zainspirowali się tym? Jak powiadają po gospodach i targowiskach, że może i „kradną, ale się dzielą”. Jednak nie, to byłaby czysta karykatura wywodu i dowodu Johna Nasha. Nawet jeżeli tak, to „kradną” grupowo i „dzielą się” grupowo. To bardziej folwarczny podział. …Pan spożywa, a okruchy spadają pod stół… Wszystko to jest jednak kwestią proporcji…
Teraz można dopatrzeć się syndromu paradoksu. Są bowiem sprzeczne wnioski. Tak może doprowadzić analizowanie równowagi Nasha. Co stanie się, gdy będziemy rozważać racjonalność indywidualną i zbiorową? Idąc za rozważaniami Nasha może się stać tak, że – zbiorowa nieracjonalność może być sumą racjonalności indywidualnych. Może być odwrotnie: zbiorowa racjonalność może być syntezą nieracjonalności indywidualnych. Proszę to jeszcze raz przeczytać. To właśnie tak funkcjonuje paradoks.
Trzeba to wyjaśnić podając przykład. Niech będzie, że wyborca głosuje na partię, która obiecuje ulgę podatkową, albo 13, 14 emerytury. Ta ulga (emerytura) dotyczy tego wyborcy. Głosowanie zatem na taką partie jest pozornie racjonalne. No ale trzeba teraz rozważyć konsekwencje takiej ulgi, emerytur. Powoduje to deficyt budżetowy, inflację i wstrzymanie reform kluczowych dla państwa. No i co teraz? Otóż suma indywidualnych racjonalności powoduje nieracjonalność zbiorową. Czy oferty populistów właśnie na tym polegają? Teraz przeanalizujmy propozycje wyborcze w Polsce…
Ale można tę sytuację odwrócić. Wyborca głosuje na partię, która zlikwiduje rozdawnictwo, ale dzięki temu przeprowadzi ważne reformy, inwestycje istotne dla całego państwa. Wtedy nieracjonalność indywidualna stanie się racjonalnością zbiorową.
Czy to nie jest jednak zdumiewające? Intuicyjnie wydaje się, że jakakolwiek racjonalność prowadzi do innej racjonalności. Irracjonalność nie może być przyczyną jakiekolwiek racjonalności. A jest inaczej. Tak wynika z Reguły Nasha.
A w Nowym Sączu, czy można wypatrzeć jakiś dźwięczny przykład? Jest taki. Kandydat na prezydenta obiecuje budowę wielkiego, pięknego stadionu, z którego dumni będą mieszkańcy, kibice. Poczucie dumy i satysfakcji indywidualnej można uznać za racjonalne. No ale pobudowanie takiego stadionu spowoduje wzrost wydatków o znaczną kwotę, która spowoduje zadłużenie miasta i zaniechanie strategicznych inwestycji dla rozwoju miasta i dla większości obywateli. Tak też indywidualna, pozorna racjonalność wpłynie na nieracjonalność ogólną.
Dużo w naszym mieście mówi się o budowie spalarni przez prywatnego inwestora. To było przedstawiane jako racjonalne w kontekście grupowym – miejskim. Ukrywano starannie korzyści indywidualne osiągane przez inwestora. Tak działa kapitalizm przecież. On jest oparty o osiąganie zysku. Ale przecież idąc do sklepu kupujemy chleb, który produkuje piekarnia osiągająca zyski. Jest zatem realizowany interes indywidualny – piekarni. Jest także interes grupowy, ponieważ bez chleba…
Można zatem próbować w miejsce piekarni wstawić firmę komercyjną spalającą odpady. Ale to tylko początek operacji podstawień. Na tym nie należy kończyć. Czy Ratusz powinien piec chleby i je sprzedawać obywatelom miasta? To byłoby niedorzeczne. Ale gdy zadamy sobie pytanie, czy Ratusz – gmina Nowy Sącz – może pobudować komunalną spalarnię, to już sprawa się tyleż komplikuje, co jednocześnie cudownie wyjaśnia. Otóż niech gminy nie pieką chleba, ale mogą budować spalarnie komunalne. I to ma miejsce w Polsce.
Przedsiębiorstwo prywatne ma motywacje maksymalizacji zysków. To słuszne i naturalne. Przedsiębiorstwo komunalne nie ma takiej konieczności. Takie firmy komunalne w ogóle nie muszą generować zysku. Rezygnacja z zysku może zostać zadekretowana przez radę gminy. A wypracowana nadwyżka może zostać przeznaczona na dywidendę publiczną – obywatelską. Będzie tańszy odbiór odpadów, które staną się jednocześnie paliwem. Nie trzeba będzie kupować drogiego węgla. Dzięki temu ciepło potanieje w Nowym Sączu. Tak budowanie publicznej spalarni stanie się racjonalne grupowo. No ale cóż, inwestor prywatny nie zrealizuje swojego zysku. Odniesie stratę – utraconych korzyści. Tak gadają finansiści.
Oczywiście, puste obietnice wyborcze nie mają związku z Równowagą Nasha. Ale czyżby? Ktoś, kto wierzy w puste obietnice, ponieważ nie umie dostrzec oszustwa, uważa, że jest racjonalny indywidualnie i zbiorowo. Oddaje głos na populistów, którzy doprowadzają do kolapsu państwo albo miasto. Czyli jego pozorna indywidualna racjonalność doprowadza do nieracjonalności. Ktoś teraz powie, ale oferty populistów są nieracjonalne. To prawda, w tym przypadku potrzebny jest zmysł rozpoznawania pustych obietnic.
Równowaga Nasha to nośna sprawa. Ja przeczytałem wszystko, ale nie zrozumiałem znowu elegancji wywodu. Jedno jest pewne, nie napisze doktoratu z matematyki. Nie dostanę nagrody Nobla. Mogę sobie jedynie tak popisać. Poczyta mnie kilkanaście osób. Może nawet kilku protekcjonalnie pochwali. Ktoś wręczy mi 100 złotych. Wracam na starówkę. Tam odpocznę w skupionej ciszy pod kasztanem. Pomyślę jeszcze o interesie indywidualnym i racjonalizmie grupowym. Potem udam się pod „mój” sklep. W kieszeni mam całe 10 złotych…
PS
Czytajmy mądre książki.