
CZĘŚĆ TRZYDZIESTA DZIEWIĄTA
Miasto opustoszało. Jest po wyborach. Nie ma kandydatów na posłów. Jest za to wybranych 3 posłów z naszego miasta. Szkoda. Tylko trzech? Nadawało się trzydziestu trzech! Poznałem ich na ulicach Sącza. To wspaniali ludzie. Kiedyś, ktoś rzucił prześmiewczo hasło: nie matura, lecz chęć szczera… Co było złego w tym zawołaniu, wezwaniu do aktywności? Tyle optymizmu, tyle wiary w człowieka w tym było. Po co to kastrować?
Co w tym złego, że ludzie się garną do ról społecznych, do urzędów? Z tej „chęci” tylko dobro może wyniknąć! Szafujemy ludźmi ze zbyt dużą nonszalancją. Lekceważymy ich „chęci”. A przecież, chcieć, to móc! Kandydaci właśnie – chcieli! Owszem, znajdą się i tacy, którzy będą pisali, że to: karierowicze, niedouczeńcy, a nawet matoły. To nie jest prawdą. Ludzie są dobrzy, a świat jest piękny! I w to trzeba wierzyć!
Chodzę po Sączu pełen powagi, ale porywa mnie nerw nowej rzeczywistości. Tak, popadłem w dostojną wzniosłość, pełną ufnej wiary, z domieszką „chęci” zaangażowania się w nowy proces społeczny, kulturotwórczy. Kalkuluję. Szukam, czy istnieje jakieś lepiszcze, wspólny mianownik dla rodzącej się nadziei w turbulentnej rzeczywistości. Nowe się zbliża, już nie czai się, a zaraz wystąpi na naszej polskiej agorze.
Jeszcze ten cały Niccolo Machiavelli. Ten Książę zamieszał mocno. Miałem masę pytań. Ludzie zadawali pytania na Jagiellońskiej, na Wałowej. Na rynku pytali o źródło władzy księcia. Skąd wzięła się arystokracja? Skąd wzięli się książęta? Analizowaliśmy czasy prehistoryczne, jaskiniowe. To wtedy zrodziła się pierwsza hierarchia, która dała nielicznym władzę i pierwotną akumulację zasobów, ale i autorytetu. Pewien emeryt, który potem okazał się potem rencistą, wygłosił wspaniałą mowę rozwiewającą wszelkie wątpliwości.
Rozglądałem się po rynku za Panem Redaktorem, chciałem pogadać o kliku sprawach, głównie o stanie demokracji w naszym mieście. Niestety nie spotkałem go. Do ratusza nie mam wstępu przez ten mój waciak. Mam wiele pytań do Pana Prezydenta. Chciałem go zapytać o te wątki z Księcia dotyczące recept na utrzymanie władzy. Chce zapytać wprost Pana Prezydenta: czy chce utrzymać władzę w naszym mieście? Chciałbym również porozmawiać z Księdzem Proboszczem na temat władzy w państwach kościelnych, ale także o utrzymaniu jedności Kościoła Katolickiego. Nie mam jednak śmiałości pójść na plebanię.
Idę zatem do biblioteki. Nie chcę czytać już Księcia. Ta lektura jest ostatecznie dołującą. Czy nie jest coś perwersyjnego w czytaniu poradnika, jak sprawować władzę? Zwłaszcza, gdy czytają to szaraki, którzy nie mają żadnej władzy, są podwładnymi. Jestem pod elewacją biblioteki. Odkładam Księcia. I już leży książka dla mnie, na bibliotecznym parapecie. Otwieram. Lewiatan. Thomas Hobbes. Zaczynam rozumieć. Książę był pewnym wprowadzeniem do dalszych zagadnień filozofii politycznej. Do jest zasadniczego zagadnienia – UMOWY SPOŁECZNEJ. To podstawa demokratycznego państwa.
Trzeba uczynić pewne wprowadzenie… Oświecenie zmieniło paradygmat. Zmiany wydarzyły się również na gruncie prawa. Tracił na znaczeniu kontekst religijny oparty o zbawienie. Prawo Wieczne (lex aeternam) i wyprowadzone z niego prawo naturalne przestało być kluczowe. Zaczęto uważać, że prawo powinno być stanowione przez ludzi w ramach – umowy społecznej. To nie mogło podobać się ówczesnemu Kościołowi. Prawo wieczne dotychczas było przecież punktem wyjścia. Ludzkie życie powinno być podporządkowane całkowicie zbawieniu.
Wszystko zaczęło się w Anglii. Pewien początek miał miejsce podczas pierwszej rewolucji, a w sumie wojny domowej w Anglii w latach w latach 1641 do 1651. Ta wojna miała również kontekst religijny i była pewną wyspiarską kontynuacją kontynentalnej wojny trzydziestoletniej. Ta angielska wojna dała podstawy dla rewolucji zwanej chwalebną, gdy parlament bezkrwawo usnął króla i ogłoszono Deklarację Praw w 1689 roku. Anglia stała się pierwszą na świecie monarchią parlamentarną. To był kompletny przewrót w rządzeniu państwem w oparciu o progresywną, na owe czasy, pierwszą – umowę społeczną.
Kluczową postacią, dzięki której doszło do tak ważnego przewrotu był właśnie Thomas Hobbes. On żył podczas krwawej wojny domowej i to wpłynęło na jego poglądy, a także na sformułowanie koncepcji umowy społecznej. Zawarł to w właśnie Lewiatanie. Ten traktat ma 4 części. Czytam Lewiatana pod kasztanem, blisko ratusza. To tutaj sądecki suweren zdeponował swoją ufną wiarę w rękach sądeckich rajców i Pana Prezydenta.
Hobbes opowiada się wprost za władzą dla suwerena, którego nazwał Lewiatanem. To silna władza centralna sprawowana w imieniu i na rzecz społeczności, narodu. Inaczej do tego podchodził Rousseau i Locke. Oni dawali jakieś prawa jednostce. Hobbbes nie był za dyktaturą, ale jednostki tylko raz wybierają i przekazują władzę suwerenowi – Lewiatanowi. Potem już tylko słuchają, są podporządkowani. To jednak był milowy krok do przodu do demokracji zwanej liberalną. Dlaczego liberalną? Ponieważ punktem wyjścia była pierwotna decyzja – wolnej jednostki.
Hobbes wychodzi właśnie od jednostki. To pierwsza część Lewiatana – O człowieku. Stawia hipotezę, że ludzie w stanie pierwotnej natury są źli, a raczej strachliwi, boją się innych ludzi, sąsiadów. Reakcją obronną człowieka jest obrona poprzez napaść i zabijanie. Tak ludzie reagują w obliczu strachu przed innym. Można to nazwać „prawem natury”, ale są to impulsy, reakcje, odczucia, które mają doprowadzić do przeżycia. Hobbes podaje 3 przyczyny: rywalizacja, poczucie strachu i chęć uzyskania chwały. To prowadzi Hobbesa do znamiennego stwierdzenia: człowiek człowiekowi wilkiem.
Jak dobrze, że powołaliśmy w Nowym Sączu Sądecką Republikę Prawdy i Miłosierdzia. W konstytucji stanowiącej są inne podstawy, niż te Hobbesowskie. Jest prawda i miłosierdzie. Jest moralność jednostkowa, która prowadzi do zasad etycznych. Pan Prezydent tego się trzyma, a patronuje temu Ksiądz Proboszcz, w roli sumienia. Ja zaś jestem skromnym „poetą” sławiącym naszą sądecką republikę.
Wracamy do Lewiatana. Czytam część drugą: Państwo. W stanie natury ludzie są równi, bo każdy może ze strachu zabić każdego. To jest męczące i niebezpieczne. Ludzie jednak wpadają na pomysł rozwiązania tego problemu. Postanawiają zawrzeć KONTRAKT, czyli umowę społeczną, która obowiązywać będzie wszystkich. Tak właśnie powstaje PAŃSTWO. Potem Hobbes podaje 3 typy państw. Pisze o sukcesji, o religii, o podatkach.
O sukcesji decyduje suweren – Lewiatan. On zresztą decyduje o wszystkim, także o wyborze religii. Nie decyduje o tym Kościół – Watykan. Wiemy przecież, że Anglia zerwała z Watykanem i stworzyła własny kościół. Podatki trzeba płacić równe, takie „pogłówne”. Pewna partia kiedyś głosiła taki postulat. Najwidoczniej czytali Lewiatana. To dobrze świadczy o tej partii, że czytają, ale zastanawia jednak bezkrytyczność.
Hobbes kategorycznie odrzuca trójpodział władzy. Ma być jedna i ona ma robić wszystko, aby rządzić. Nie bardzo widzi Hobbes roli wolnych mediów. Mogą namieszać ludowi w głowach, a to może zaszkodzić utrzymaniu władzy przez suwerena-Lewiatana. No to się już nie podoba, bo pachnie autokracją i dyktaturą.
Pan Prezydent także inspirował się Hobbesem powołując Kurier Nowosądecki. On i Ratusz chcą mówić własnym głosem. Wolne sądeckie media mogą bowiem zamieszać w głowach sądeczanom i to może spowodować perturbacje w sprawowaniu władzy przez Pana Prezydenta. Sądecki lud wyniósł Pana Prezydenta do władzy i teraz on jest suwerenem, czyli Lewiatanem. Tak by to szło wedle Thomasa Hobbesa.
Suweren – Lewiatan ma prawo dysponować wszystkim, ma prawo do każdej decyzji. Chodzi o zaprowadzenie pokoju miedzy ludźmi. Ustanawiane jest PRAWO, sankcje karne za zabijanie. Państwo ma chronić. Ludzie są winni lojalność wobec suwerena-Lewiatana. I teraz zaskakująco… Jeżeli ten suweren zostanie obalony, to należy być lojalnym nowemu władcy-suwerenowi. To zalatuje pewną sprzecznością, ale tak to widział i opisywał Hobbes w czytanym teraz przeze mnie Lewiatanie pod sądeckim ratuszem, w cieniu kasztana.
Zaczynam czytać część trzecią – o państwie chrześcijańskim. Coś pod Księdza Proboszcza. No i tutaj Hobbes zadaje z grubej rury. Prawo stanowione ma prymat nad prawem objawionym. Dlaczego? Prawo stanowione umacnia władze suwerena – Lewiatana. Nie wolno temu przeszkadzać i mieszać. No, ale pojawia się zagrożenie, że to prowadzić może do odrzucenia Biblii. Hobbes daje jasną receptę: to suweren-Lewiatan odczytuje Biblię i uwzględnia ją w umowie społeczne i prawie państwowym. Nie robi tego Kościół, Watykan, a czyni to Lewiatan. Prawda, że to proste?
No i co teraz mógłby poczynić hipotetycznie Ksiądz Proboszcz? To także proste. Ksiądz Proboszcz odchodzi z Kościoła. Przyłącza się do Lewiatana. Teraz interpretuje Biblię. Potem wraz z Lewiatanem tworzą prawo państwa. To może nawet tłumaczyć bliskość Pana Prezydenta i Księdza Proboszcza. Oczywiście, że to pewien żarcik. Ksiądz Proboszcz jest przecież wiernym synem Kościoła. Pan Prezydent także trzyma się sutanny.
W czwartej części Lewiatana – O królestwie ciemności – Hobbes wikła się mocno w interpretację Biblii. Czasem jest to ciekawe, czasem zabawne. Nie będę tego relacjonował. To już niewiele wnosi do zasadniczego przesłania Lewiatana. Ważne były dwie pierwsze księgi. Te religijne wywody, gambity są dość dziwne. Trzeba pamiętać, kiedy to Hobbes pisał. Obowiązywał religijny paradygmat. Idee Oświecenia były zalążkowe.
Thomas Hobbes był teoretykiem władzy absolutnej, ale opartej o umowę społeczną. To był olbrzymi postęp. Ale Thomasa Hobbesa trzeba cenić, bo uczynił krok zasadniczy do ukonstytuowania się demokracji liberalnej. Tak, jej podstawą jest wolna jednostka, która decyduje. Wolna, to znaczy liberalna. Demokracja może być wyłącznie liberalna, to jej immanentna cecha. Tak właśnie odkrywczo założył Thomas Hobbes. Wolne jednostki umawiają się, zawierają kontrakt, czyli wzajemną – umowę społeczną. Tak powstaje nowożytne świeckie państwo.
Biblioteka publiczna w Nowym Sączu chce nas sądeczan edukować do lepszego rozumienia państwa, demokracji. Jeżeli mamy tworzyć, być obywatelami Sądeckiej Republiki Prawdy i Miłosierdzia, to powinniśmy rozumieć wszelkie podstawy, korelację, konsekwencję. W przeciwnym razie będziemy bezwolnym, nie podmiotowym … stadem baranów. Nie chce teraz obrazić sympatycznych wełnianych baranów. Ale wiemy o co chodzi.
Mnie biblioteka podsuwa te książki. Ja je czytam. Potem piszę o tym. Sądeczanie czytają. Czynią to krytycznie wobec treści, no i mojej pisaniny. Pojawia się synergia. Ona wytwarza akcelerację. Ta zaś prowadzi nas do sedna wiedzy. Ona jest z kolei podstawą mądrości. To wszystko daje szansę na dobre życie jednostek i społeczności. Ale zaszarżowałem. Czytając Lewiatana ogarnął mną patos.
Kończę. Idę na spacer. Wybieram się na Kilińskiego. Będę podziwiał bryłę naszego stadionu. Dokonam także audytu postępu prac. Podobno dużo się dzieje…
PS
Czytajmy mądre książki.