
CZĘŚĆ CZTERDZIESTA CZWARTA
Leniwa i senna bazylika stoi ciągle bez ruchu. A gdyby przesunęła się w kierunku ratusza? Pan Prezydent byłby oskarżony wówczas o klerykalizm. Gdyby zaś bazylika drgnęła w kierunku Dunajca? Ksiądz Proboszcz załamałby ręce, że pogłębia się laicyzacja. Nie mamy zatem żadnego dobrego ruchu. Ale daleko jeszcze do mata.
Sądeckie wróble żegnają już jesień. Dla nich grudzień to zima. Mają pretensje do wiatru. Robią świst w bezlistnych konarach Kasztana. Sądecki rynek jest nieznośnie szary i pusty. Ratusz trzeba koniecznie odmalować. Pan Prezydent o tym wie. Nie trzeba mu przypominać. Będzie malował, jak tylko znajdzie chwilę czasu. Teraz jest zajęty. Porządkuje sądeckie śmieci. Chce je schludnie zamieść. Potem zgromadzić w jednym miejscu. A następnie bezdymnie spalić. A podobno pewien emerytowany urzędnik pobożnie pali świece przed pismami niemieckich materialistów.
No i napytałem sobie biedy z tą Pochwałą głupoty Erazma z Rotterdamu. Byli tacy, którzy w tym tekście odnaleźli swoje historie życia. Nawet pewien mądry obywatel wdał się ze mną w polemikę. Podał kilka argumentów, takich nowożytnych, uwzględniających osiągnięcia nauki. Chodzi o psychologię indywidualną i społeczną, semiotykę. Wyjaśnił, że Inteligencja to cecha. Głupota to zachowanie.
Istnieje podobno nieelastyczność poznawcza. To przywiązywanie się do raz powziętych przekonań. Im mniej wiedzy, tym więcej przekonań. To mocno sokratejskie. Ludzie głupi mają dużo przekonań. Inteligentni zaś, zdają sobie sprawę, że niewiele wiedzą.
Podobno inteligencja ma największy wpływ na sukces życiowy człowieka. Największy, ale względnie mały. Ludzie głupi robią kariery polityczne. Większość wybiera liderów, którzy nie zajmują się wcześniej nieznanymi ideami, problemami. W to miejsce podsuwają proste rozwiązania.
Człowiek inteligentny, gdy napotyka problem, to dostrzega wyzwanie, mobilizuje się, stara się zrozumieć, usunąć przyczyny, minimalizować skutki. Człowiek głupi nie jest w stanie tego robić, odczuwa, że go problem przerasta. Chce utrzymać kontrolę i szuka prostych i natychmiastowych rozwiązań. Dodatkowo, czuje się wiecznie skrzywdzony i zawsze żyje mrzonkami o idealnym świecie.
Pewien Amerykanin w 2009 sformułował 3 znaczące zasady współczesnych idiotów. (1) Każda teoria jest uprawniona, jeśli napędza oglądalność i sprzedaż jakiegokolwiek towaru. (2) Wszystko może być prawdą, jeśli zostanie wystarczająco głośno wypowiedziane. (3) Fakt to coś, w co wierzy duży odsetek populacji, a istotność faktu określana jest przez gorliwość wiary. Prawda, że to mocne?
Po przeczytaniu tych 3 zasad przypomnijmy sobie strzeliste wypowiedzi, jakie padły na ostatnich sesjach rady miasta. Myślę szczególnie o drugiej zasadzie. To nie oznacza jednak, aby na sesjach mówić szeptem. Usunięcie nagłośnienia nie jest również panaceum na wzmocnienie mądrości wypowiedzi niektórych radnych. Pana Prezydenta nie dotyczą przedstawione zasady współczesnych idiotów. A stadion piłkarski kiedyś powstanie…
Idę przygnębiony pod bibliotekę publiczną. Oddaje Pochwałę. Biorę kolejną pozycję. Zupełnie nie wiem, co to może być. Wierzę w wyczucie biblioteki. List o tolerancji. 1689. John Locke. A jednak. Tak to biblioteczni stratedzy ułożyli. U Erazma czytamy, aby być tolerancyjnym dla głupoty. Idziemy ścieżką tolerancji. I to raczej tolerancji religijnej. John Locke o takiej rozprawia w Liście. Znam tę pozycję. Omawialiśmy ją w podstawówce na lekcjach religii. Siostra Izydora zapodała nam ten tekst bodaj w siódmej klasie.
Idę czytać Listy o tolerancji na ulicę Ducha. Usiądę sobie pod bazyliką. Jest zimno, ale znalazłem ciepłe rękawiczki, a uszankę mam od zeszłego roku. Poza tym, czytanie o tolerancji będzie mnie rozgrzewało. A może Ksiądz Proboszcz zaserwuje mi gorącą herbatę? To taki żart. Ksiądz Proboszcz nie miałby czego robić, tylko parzyć herbatę takiemu przybłędzie. Ale kieliszek czerwonego porto tawny napiłbym się chętnie.
Mówi się, że pierwszą ofiarą wojny jest prawda. A mnie się zdaje, że pierwszą ofiarą kampanii wyborczej jest tolerancja. To dlatego biblioteka publiczna pożycza takie książki. Ona prowadzi program wyrównawczy w naszym mieście. Gdy nauczymy się większej tolerancji w Nowym Sączu, to przejdziemy na wyższy level gry społecznej. Może także zapiszemy zasadę tolerancji w konstytucji sądeckiej Republiki.
John Locke słusznie zauważył, że nietolerancja to odmawianie racji innym, a przyznawanie jej sobie. I Locke dochodzi do wniosku, że tolerancja jest – probierzem prawdy. To bardzo odważny wniosek. Jest takie ważne zdanie: „Skoro mię pytasz, mężu przezacny, jakie jest moje zdanie o wzajemnej między chrześcijanami tolerancji, przeto odpowiem ci krótko, że uważam ją za bardzo istotny probierz prawdziwego kościoła”. Czyli: prawdziwy kościół, to taki uznający tolerancję. A kiedyś w 1215 roku powiedziano: Extra Ecclesiam nulla salus. Tłumaczę: poza kościołem nie ma zbawienia. Chodziło oczywiście o Kościół Katolicki.
Tutaj na pewno Ksiądz Proboszcz zacytuje deklarację Dominus Iesus z sierpnia 2000 roku. Tam złagodzono podejście i dopuszczono zbawienie dla wyznawców protestantyzmu i prawosławia. Chociaż odmówiono im „pełni prawdy”. Tak, 800 lat przemyśleń, wojen religijnych doprowadziło do „przełomu”. Młyny kościelne mielą rzeczywiście wolno. Ale deklaracja z 2000 to przejaw tolerancji, jaką miał na myśli John Locke. Cieszmy się z tego. Dobre i tyle.
Pisze Locke, że gdy prawdy nie może dowieść się bezpośrednio, to trzeba pozwolić ludziom wybrać w co wierzyć. Jakie to proste, prawda? To powinno być stosowane w stosunku do wszystkich zagadnień nierozstrzygalnych i niepewnych. Szczególnie do wyznań religijnych. Dogmatów wiary nie można poprzeć jednoznacznym dowodem. Gdyby był dowód, to niepotrzebna byłaby wiara. Jej immanentnym składnikiem jest niepewność. Wiara powinna posiadać także inne ważne komponenty: dobrowolność i szczerość.
Pewność wyklucza wiarę. Jest ona zbędna, gdy jest pewność. Brak pewności tworzy obszar dla aktu wiary. Pewność i wiara są w logicznej opozycji. Chcemy posiąść pewność. Wiara oparta jest o nadzieję. Ale wiara posiada słodką namiętność. W dzieciństwie wierzyliśmy w tyle spraw. Ono bywa najpiękniejszym okresem naszego życia. Dobrze i wygodnie jest wierzyć. John Locke to niezłomny empirysta. Uznawał tylko wyniki doświadczeń, także zdania aprioryczne, jako idee ogólne. Nie uznawał zdań syntetycznych a prori. Przykład takiego zdania: Bóg istnieje.
Gdzie i kiedy powinna być zastosowana tolerancja religijna? Szczególnie tam, gdzie sporu nie można rozstrzygnąć jednoznacznymi, racjonalnymi argumentami. John Locke wiedział do czego może doprowadzić nietolerancja religijna. Przecież kontynentalna Europa przeżyła krwawą wojnę trzydziestoletnią. Locke zdecydowanie w Liście o tolerancji opowiada się za rozdziałem państwa od kościoła. Dzisiaj wydaje się oczywiste, ale 300 lat temu było to rewolucyjnym żądaniem. Chociaż ten rozdział wygląda różnie w Polsce i Nowym Sączu także.
John Locke pisze: „władza publiczna nie ma żadnego obowiązku określać ustawą państwową artykułów wiary, czyli dogmatów, bądź też sposobów oddawania czci Bogu”. Czy nie ma obecnie dyskusji i ustaw ideologicznych w Polsce? Ale takie można dostrzec także i w USA. Ostatnio w polskim sejmie dyskutowano o in vitro. Czy ta dyskusja nie miała ideologicznego kontekstu? Do tego można dołożyć jeszcze kilka spraw. Pisałem kiedyś o encyklice Pawła VI Humanae vitae. Dlaczego te sprawy wokół seksualności stały się takie newralgiczne?
Tak, w jakimś stopniu Listy o tolerancji Johna Locke są wciąż aktualne. Locke postuluje, aby władza państwowa chroniła obywateli przed religijnym zapałem poszczególnych kościołów, przed agresją wzajemną wyznawców. Państwo także nie powinno angażować się w żadne spory doktrynalne kościołów. Nie powinno dawać prymatu żadnej religii. Czy w takich kategoriach należy podejść do nauki religii w szkołach? Moje zdanie nie ma znaczenia, ale ja opowiadam się za nauką filozofii w szkołach z wyraźnym ingredientem logiki. A może gdyby Pan Prezydent opowiedział się za tą sprawą?
Każda wiara jest wątpliwa, więc państwo nie powinno się angażować, bo problemy są nierozstrzygalne. Czy to jest jednak jasne? Przecież wielu uważa, że problemy wiary są jednak rozstrzygalne. Nawet nie trzeba cytować teraz fanatyków religijnych. Wiele osób jest przekonanych, że istnieją „dowody na istnienie Boga”.
Często ludzie wierzący uważają, że ich przekonania są obiektywne. Podobnie uważają ludzie niewierzący. Wierzący powołują się na swoje szczere przekonania i wiarę innych wielkich ludzi. Niewierzący często wikłają naukę, która wedle nich wyklucza istnienie Boga. Żarliwość wiary nie jest dowodem na istnienie Boga. Nauka nie zajmuje się zagadnieniem istnienia i nieistnienia Boga. Wiara i nauka posługują się zupełnie innymi językami.
Tutaj pojawia się zaskakująca konstatacja Locke. Człowiek tolerancyjny powinien uznać racje, z którymi się nie zgadza, jako równoważne do swoich racji. Czyli człowiek niewierzący powinien uznać racje wierzącego, jako równoprawne. Pisze tak: „skoro jesteś tolerancyjny, to przyjmij moje stanowisko nietolerancyjne za równie dobre, co twoje, tolerancyjne. W przeciwnym razie staniesz się nietolerancyjny i jako zwolennik tolerancji przestaniesz istnieć”.
Gdyby człowiek nietolerancyjny miał rację, to tolerancja byłaby postawą niedorzeczną. Tym samym postulat Locke, aby państwo nie mieszało się do religii byłby bezzasadny. Racja zaś oparta jest o empiryczny dowód. Tolerancja to postawa. W niej wpisany jest pewien paradoks. Tolerancja godzi rozbieżność pomiędzy działaniem a oceną. Otóż, można coś oceniać negatywnie, ale powstrzymać się od przeciwdziałania. Czy stać na to gorliwca i fanatyka?
Locke twierdzi, że władza publiczna powinna zajmować się wyłącznie dobrem doczesnym ludzi. Władza duchowa powinna zajmować się dobrem pośmiertnym. Nie może stosować do tego przymusu. No i w Listach pada zaskakujące twierdzenie Locke. Wedle niego trzeba tolerować różne wyznania, ale nie można tolerować … ateistów. Pisze o tym tak: „…dla ateusza bowiem nie mogą być święte żadne poręczenia, żadne układy, żadne przysięgi, które więziami są społeczeństwa.”
John Locke zdaje się twierdzić, że trzeba w coś wierzyć. To daje człowiekowi wiarygodność, podstawę do zaufania. Z wiary w Boga można wywieść wiarę w drugiego człowieka. Wzajemne zaufanie to podstawa dla kapitału społecznego. Tak zdaje się sądzić John Locke.
Tolerancja nie jest także zasadą, aby szanować wszystkie poglądy. Człowiek tolerancyjny nie powinien tolerować poglądów: wprost fałszywych, czyniących komuś krzywdę. A przede wszystkim poglądów nietolerancyjnych. Dobrze definiowana tolerancja jest zawsze ograniczona. Tolerancja bez ograniczeń zaprzecza ostatecznie samej sobie. Podobnie jak w regresję popadł Kartezjusz ze swoim źródłowym sceptycyzmem. Jest regresja, czyli błędne koło.
John Locke zauważa, że nietolerancja daje poczucie bezpieczeństwa. Daje także poczucie wspólnoty, wspomaga jedność grupy. Zachęca także do ataków na grupę osób tolerancyjnych. Czy to coś nam nie przypomina? Populiści i demagodzy często piętnują. Tak, trudno wierzyć i być jednocześnie tolerancyjnym. Aby godzić te stanowiska trzeba mocnego charakteru i dobrego treningu. Teraz przypomnijmy sobie tekst Pochwały Erazma. Człowiek głupi jest skazany na nietolerancję.
Patrzę teraz na bryłę naszej bazyliki i wpadam w zachwyt. Taką wspaniałą architekturę musieli zaprojektować ludzie mądrzy i tolerancyjni. A wiara góry przenosi. Niechaj nie przenosi nam bazyliki. Ona niech stoi na ulicy Ducha w centrum Nowego Sącza. W sierpniu znowu będzie odpust. Odczułem nagłą potrzebę uściśnięcia dłoni Księdza Proboszcza.
Po tej wymagającej lekturze Johna Locke potrzebuję jednak odetchnąć. Nie ma lepszego miejsca w Sączu na odpoczynek i melancholię niż ulica Kilińskiego. Tam jest taki błogi spokój. Można również zachwycić się bryłą powstającej budowli. Stadion na razie przypomina dworcową poczekalnię podczas uporczywego remontu. Poczekalnię, gdzie trzeba czekać całe życie, aby gdzieś odjechać. Czekać całe życie, aby się … urodzić.
Ale dlaczego ja ględzę? Przecież wszystko musi się udać! Stadion, wcześniej czy później, powstanie! Już Pana Prezydenta głowa w tym. Nie „głowa w chmurach”, a nad planami budowy i finansowania.
PS
Czytajmy mądre książki.