Strona główna Twoje miasto

Sokrates w Nowym Sączu czyta „Problem poznania” Alfreda Ayera

Reklama

CZĘŚĆ DWUDZIESTA SZÓSTA

Siedzę sobie pod kasztanem. Nie ma wróbli. Wyfrunęły na wyborczy sejmik. Ale zdaje mi się, że jakby ludzie jawili mi się trochę jako wróble. To musi być halucynacja spowodowana upałami. Niewiele ludzi chadza po rynku, po Jagiellońskiej, ale ci przechodzący przemieniają się… ale raczej jakby coś migotało. Ludzie mają nosy, a na chwile dzioby, spod marynarek wystają ogony. Pamiętamy, dramat Eugene Ionensco, tam w Paryżu ludzie zamieniali się w nosorożce. Stawali się nosorożcami ci, którzy uwierzyli, sprzyjali totalitaryzmowi. Codziennie przybywało nosorożców w Paryżu. Może te moje wróble… Ale gdzież wątłej ptaszynie do nosorożca… 

Czy też kampanijne, wyborcze wzmożenie nie ma wpływu na te groteskowe halucynacje? Każdym razem, gdy widzę takie niedorzeczności, to szczypię się w łydkę. Ratuję się także czytaniem…

Reklama

Trzeci raz czytam Karla Poppera. Logika odkrycia naukowego pochłonęła mnie bardzo. A lipiec jest odpowiednim miesiącem do czytania Poppera. Upał indukuje refleksje. Jaka szkoda, że nie zostałem naukowcem, na przykład takim fizykiem teoretycznym. Mógłbym rzucić się w wir badań nad powiązaniem praw grawitacji z mechaniką kwantową. Używać bezpośrednio falsyfikacji, stawiać hipotezy badawcze. To musi być fascynujące.

Ale do badań naukowych nie można podchodzić bezmyślnie. Trzeba zaplanować obszar badawczy, potem zdefiniować problem. Przypominałem sobie namiętne dyskusje na kółku fizycznym w mojej podstawówce. Rozprawialiśmy o nierozstrzygniętych jeszcze problematach wielkiej fizyki. Gdyby tak rozstrzygnąć: dlaczego istnieją 4 wymiary czasoprzestrzeni? Czym jest ciemna materia i ciemna energia? Dlaczego istnieje czas i czym różni się od przestrzeni? Dlaczego stała Plancka ma taką wartość? Dlaczego po wielkim wybuchu nastąpiło początkowe złamanie symetrii materii i antymaterii? Dlaczego istnieją takie właśnie cząstki elementarne? Czy istnieje kwantowa grawitacja? Ta ostatnia zagdaka chyba najbardziej mnie pociąga.

A może na naszym sądeckim gruncie można przeprowadzić jakieś badania? Może idzie rozstrzygnąć zagadnienie wpływu projektowanej spalarni na zdrowie ludzkie? Jak spalarnia wpłynie na koszt odbioru odpadów? A jak na przyszłe ceny ciepła w komunalnych rurach? Można także zbadać alternatywę budowy własnej, komunalnej spalarni odpadów. Ale można także zająć się badaniami nad opóźnieniami budowaniu stadionu? Dlaczego trawa murawy pożółkła? Dlaczego mur trybuny popękał? Jakież to jednak trywialne zagadnienia badawcze przy takiej kwantowej grawitacji?

Idę pod bibliotekę oddać Logikę Poppera. Zastanawiam się, czym mnie teraz zaskoczą? Oni prowadzą program oświecania obywateli naszego miasta. Oświecenie rozpoczęło się w zachodniej Europie w XVII wieku Rozprawą o metodzie Kartezjusza. Polska niestety słabiutko partycypowała w Oświeceniu. Sądecczyzna jeszcze mniej, tutaj mocno trzymała się scholastyka. A i nawet obecnie scholastyczne residuum można tu i tam napotkać. Ksiądz Proboszcz nie jest teraz zadowolony. No ale cóż poradzę. Mogę tego nie pisać. Ale skoro już napisałem, to wykreślać nie będę.

Na bibliotecznym parapecie jest książka. Otwieram. Problem poznania. Alfred Ayer. Filozofia analityczna. Sceptycyzm. Znam pobieżnie tę pozycję. Kolega w ósmej klasie mi ją relacjonował zaciekle, gdy zwagarowaliśmy z lekcji religii w wielkim tygodniu. Wiem zatem, że drugi rozdział jest kluczowy. No i oczywiście ta pozycja wpisuje się ewidentnie w program oświecania Sądeczan. Postawa filozoficznego sceptycyzmu będzie także użyteczna podczas trwającej kampanii wyborczej. Ostrzem sceptycyzmu można uderzyć w propagandę wyborczą, zdemaskować marketing polityczny.

Idę czytać bez zbędnej zwłoki Problem poznania. Wybór miejsca do czytania jest jak zwykle ważny. Idę zatem na ulicę świętego Ducha. Siądę wprost na krawężniku, tuż przy bazylice. Alfred Ayer kiedyś sformułował dobitnie twierdzenie. Podał dwa zdania: Bóg istnieje. Bóg nie istnieje. Te zdania są nieweryfikowalne. Nie można je poddać naukowej falsyfikacji. Według Ayera są to zdania bez sensu. Ksiądz Proboszcz i twardzi ateiści nie zgodzą się z Ayerem, to pewne. Przynajmniej w tym względzie będą zgodni. To nawet zabawne.

Na początku trzeba zaznaczyć, że sceptyk filozoficzny to nie jest ktoś, kto wycofuje się ze wszystkiego. Jest nawet odmiennie. Sceptyk stosuje mocną argumentację, włącza się w dyskusję. Ayer właśnie tak czyni. Wyczytać to można w Problemie poznania. Bardzo ucieszyła mnie ta książka. Sceptycyzm jest ciągle modny. Sceptycy są także trochę protekcjonalni. Bywają także wkurzający. Zwłaszcza dla optymistów. Szwagrowie na imieninach u cioci bywają szczególnie sceptyczni. Ja muszę teraz wyznać, że jestem właśnie … optymistą.

Ayer podaje 3 pozorne lekarstwa na sceptycyzm. Czy jest nim matematyka? Twierdzenia matematyczne są „z konieczności” prawdziwe, co nie oznacza, że są pewne. Drugi sposób: odnalezienie choćby jednego pewnego twierdzenia. Wystarczy jeden aksjomat, aby wyprowadzić inne twierdzenia. Kartezjusz stwierdził: myślę, więc jestem. Wedle Ayera to „dziwoląg językowy”. To tylko werbalny sposób na wskazanie swojego istnienia. Można podobnie stwierdzić: siedzę, więc jestem. To jest stwierdzenie pewne, ale … brak mu treści, bo to puste stwierdzenie. Nic nie można wyprowadzić z tego niby pewnego twierdzenia. Czy twierdzenie, że: jestem substancją myślącą, jest twierdzeniem pewnym? Jest treść, ale pewności nie ma. Można podać wiele wątpliwości.

Trzeci sposób na obalenie sceptycyzmu to opis aktualnych doznań. To głęboki problem psychologiczny. Jak działa bowiem introspekcja? Czy możliwe są pomyłki odnośnie własnych stanów wewnętrznych? Wydaje się, że nie, ale Ayer to kwestionuje. To może nam coś się tylko wydawać. Alfred Ayer wszystko kwestionuje. Tym samym udowadnia, że jest twardym, nieprzejednanym filozoficznym sceptykiem. Nie można z nim dyskutować podając mu rzeczy pewne, nawet w rozumieniu tych trzech, wydawałoby się twardych sposobów.

A ja sobie tak pomyślałem, że może lekarstwem na sceptycyzm jest lektura Kuriera Nowosądeckiego. Można także posłuchać czwartkowych audycji Pana Prezydenta. Można także posłuchać „śniadań prasowych” pewnego radosnego posła partii rządzącej.

Ayer zachęca, aby na początku zrozumieć schemat rozumowania sceptyka. Ayer zaprezentował 4 zakresy wątpienia sceptyka i 4 tryby tego wątpienia. Sceptyk wątpi w istnienie przedmiotów fizycznych. Nie ma przedmiotów, są tylko dane zmysłowe. Sceptyk wątpi istnienie innych umysłów. Nie ma umysłów, są tylko zachowania innych osób. Sceptyk wątpi w istnienie bytów naukowych. Są tylko wskazania aparatury pomiarowej. Sceptyk wątpi w istnienie przeszłości. Są tylko ślady przeszłości w teraźniejszości.

Na podstawie tych czterech zakresów wątpliwości można sądzić, że sceptyk to zwyczajny … idiota. Ale jednak, coś w tym jest.

Czy pobudowane ronda w mieście, powstający stadion, to tylko dane zmysłowe? Fatamorgana? Wróble-nosorożce? Ze sprawą umysłowości, to pewien radny miejski zdradza bardziej zachowanie niż swoją umysłowość. No ale przecież już Gilbert Ryle nazwał „umysł” nieporozumieniem językowym i błędem kategorialnym. Pana Radnego wybrali wyborcy naprawdę. Racja jest, że „językowo” prezentuje się słabo.

Co do trzeciej kwestii, to pęknięcia w murze trybuny stadionu mogą być tylko złym odczytem aparatury pomiarowej. A gdy w szczelinę wsadzi się palec, to może to być błędna dana zmysłowa. Ale z tym wątpieniem istnienia przeszłości, to jest problem. Przecież był poprzednik na stanowisku piastowanym przez Pana Prezydenta. Czy on może być tylko śladem w trwającej teraźniejszości? Wracam do lektury Ayera, może tam coś wyczytam.

Alfred Ayer pisze, że to 4 układy przesłanek i wniosków. Nie ma oczywistych przejść pomiędzy tymi czterema interakcjami. Rozumowanie indukcyjne i dedukcyjne są zawodne. Także indukcja, która zakłada, że przesłanki i wnioski mają ten sam charakter. Przedmioty fizyczne doświadczamy przez zmysły. Innych ludzi doświadczamy przez ich zachowania. Nauka to odczyty aparatury. A przeszłości doświadczamy poprzez jej ślady.

Takie podejście do tych czterech bytów jest istotą sceptycyzmu. Pojawia się zatem LUKA POZNAWCZA. Nie ma indukcji i dedukcji, jest owa luka. Czegoś brakuje, jakiegoś ogniwa, przejścia które scali: przedmioty i zmysły; ludzi i ich zachowania; naukę i wskazania aparatury; przeszłość z ich śladami w teraźniejszości.

Na szczęście Ayer daje nadzieję jak obejść sceptycyzm. Prezentuje 4 sposoby. Pierwszy to naiwny realizm. On uznaje, że przejście, wypełnienie luki poznawczej, jest oczywiste. Jest nim zdrowy rozsądek. To może jest rzeczywiście naiwne, ale zdrowy rozsądek często jest ostatecznym weryfikatorem komplikacji.

Drugim sposobem jest redukcjonizm. Dzięki niemu zrównuje się wnioski i przesłanki. Istnieją zatem tylko: dane zmysłowe, zachowania osób, wskazania aparatury, teraźniejszość. To dość asekuracyjna ucieczka od dylematu, ale w redukcja ma swoją świeżość.

Podejście naukowe, które stosuje zależność przyczyna-skutek. Jeżeli coś jest widoczne jako skutek, to znaczy, że jest przyczyna. Są zatem: przedmioty fizyczne, umysły, twierdzenia naukowe, przeszłość. 

Czwartym sposobem jest analiza opisowa. To ona może opisać owo „przejście”. Wystarczy je po prostu opisać. Opisy będą się różnić, ponieważ uchwycą niuanse, szczególne uwarunkowania. Ten sposób na sceptycyzm preferuje także Alfred Ayer.

Sceptycyzm dostarcza wielu problemów, ale można do sceptycyzmu podejść optymistycznie, jak pokazuje Ayer. Ale zawsze pozostanie pytanie, a nawet pretensja odnośnie nieuchronności końca ludzkiego życia.

Ludzie szukają nadziei, ta zawsze jest optymistyczna. Sceptyk skwituje to jednakże sentencją że „nadzieja, to matka głupich”. Trzeba z tym żyć.

Ja idę nad Kamienicę, pod stadion, chcę włożyć palec w szczelinę pękniętego muru trybuny naszego stadionu. Czy empiryzm może ocalić od zwątpienia? Wynik doświadczenia nie musi być pozytywny.

PS

Czytajmy mądre książki.

Adam Kurek
Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj