Strona główna Twoje miasto

Sokrates w Nowym Sączu czyta „Teorię sprawiedliwości” Johna Rawlsa

Reklama

CZĘŚĆ SIEDEMNASTA

Zagadnienia prawne są jednak meczące. Filozofia prawa jest mniej przyjazna od takiego Ludwiga Wittgensteina. Ale nie obyło się także bez reperkusji dla mnie. Podszedł do mnie na Jagiellońskiej bardzo elegancki Pan i zażądał wylegitymowania się dyplomem ukończenia wydziału prawa. Dobitnie twierdził, że aby wypowiadać się na temat prawa, to trzeba mieć dyplom i aplikację, najlepiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Chyba sam był mecenasem, bo gadał płynnie i gładko. Czytał ostatni tekst. Dostrzegł pewne uproszczenia. Zgłosił niedosyt i dalekie okaleczenie myśli Hansa Kelsena. Wszak on krytykował twardego pozytywistę Johna Austina. Sprzeciwiał się także mieszaniu bytu i powinności, a także, o zgrozo: prawa i moralności. No i zaczęło się…

Szacowny Pan wygłosił płomienną tyradę na część powinności wynikającej wprost z imperatywu kategorycznego Kanta. No ale przecież imperatyw to moralność. Pan chciał mi to wyjaśnić. Pojawiła się grupka słuchaczy. A my, znaczy elegancki Pan, rozprawiał na środku Jagiellońskiej o powinności i imperatywie Kanta. Wygłaszał liczne cytaty i to po niemiecku, raz z Kanta, drugi raz z Kelsena. A wiemy, co to znaczy. Reparacje nie zostały jeszcze wypłacone, a on jedzie hochdeutschem – Sein und Sollen… I to w mieście Pana Ministra Mularczyka, w biały dzień.

Reklama

Jakoś zakończyło się to spotkanie. Nawet zostałem przekonany do „prawa bazowego” Kelsena i prymarnej roli konstytucji. Tutaj także było niebezpiecznie, bo bałem się, że ów Pan zacznie bronić Polskiej Konstytucji i trybunałów na środku Jagiellońskiej. Tak to można się wypowiadać w Gdańsku na Długiej. W Nowym Sączu wskazana jest powściągliwość. Pan na końcu rozmowy wręczył mi 100 złotych i poszedł sobie. Wiem na co przeznaczę te środki…

Przyznam, że wyczerpały mnie te prawne zagadnienia. Była prawie 13. Ze 100 złotych w ręku zamierzałem udać się do „mojego” sklepu. Ale wcześniej po drodze miałem bibliotekę. Chciałem oddać Imperium prawa Dworkina i natychmiast podążyć do sklepu. Koledzy tam już czekali. Ale na tym samym prezydenckim parapecie Biblioteki Publicznej leżała kolejna książka…

Teoria sprawiedliwości. John Rawls. Nie, znowu prawo! Filozofia prawa. Czytałem to jeszcze w liceum, tuż po wydaniu tej wstrząsającej pozycji w 1971. Zagadnienie, które zapodał Rawls to Sprawiedliwe Prawo. To jednak bardzo daleko do … Prawa i Sprawiedliwości. Rawls nie miał nic wspólnego z powstaniem w naszej Ojczyźnie tego politycznego patchworka 30 lat później.

Gdzie czytać ten tekst? Postanowiłem odłożyć czytanie na następny dzień, bo teraz idę pod sklep z majątkiem 100 złotych…

Następnego dnia, zupełnie rześki i wypoczęty udałem się znowu pod Sąd Okręgowy na Pijarskiej. Tym razem usiadłem na krawężniku, bliżej wejścia do naszego więzienia. To miejsce jest bardziej odpowiednie, gdy czyta się Teorię sprawiedliwości. Sprawiedliwość mieści się zawsze pomiędzy sądem a więzieniem. To oczywiście żart. Usiadłem tam, bo tam po prostu jest lepsze nasłonecznienie.

Lektura była nawet miła. Teoria sprawiedliwości ma coś wspólnego z … fantastyką. Tak, to taki surrealizm prawny. Człowiek może się rozmarzyć. Nawet wcielać się w różne postacie i sytuacje. No ale po kolei… Dla Rawlsa punktem wyjścia jest … Immanuel Kant i jego imperatyw kategoryczny. Znowu Kant, wczoraj powiązany z Kelsenem, dzisiaj z Rawlsem. Taki nośny jest ten Kant z Królewca.

Rawls zapragnął stworzyć taki prawny konstrukt, coś na podobieństwo prawnego perpetuum mobile. To miałby być Algorytm generujący – Sprawiedliwe Prawo (z daleka od Prawa i Sprawiedliwości). Pan Minister Mularczyk wie o co chodzi… Ale po co przekazał mi tę książkę do przeczytania Pan Prezydent? Tutaj musi być jakiś głębszy zamysł. Mam coś napisać i ogłosić, że to jest mu bliskie, że to jest Jego prawne idee fixe. W kontekście wyborczym, będzie to plan na kolejną kadencję. Właśnie, tylko jaką kadencję, gdzie kadencję?

Sprawa robi się gruba z tym Rawlsem. Pan Prezydent Dworkinem odcinał się od PiS-u, więc tym razem chce ogłosić swój plan wyborczy, pozytywny. No ale to pasuje do spraw krajowych, ustawowych, parlamentarnych, sejmowych. Tak, zaświtało mi, że mam to opisać. Pan Prezydent chce się zorientować, jak ten program wyborczy, oparty o teorię Rawlsa zostanie przyjęty w naszym mieście. Na tej podstawie podejmie decyzję, czy pozostać w mieście na drugą kadencję, czy też udać się z misją reformy systemu prawa do Warszawy. Ale Nowy Sącz straci, ale zyska nasza Ojczyzna.

Pora przedstawić te teorie Rawlsa. On zaś w Teorii sprawiedliwości dokonał niezwykle interesującego eksperymentu, zwanego odtąd Testem Rawlsa. Polegał na dwóch kolejnych, synergicznych sekwencjach – warunkach. Pierwszy, to zaistnienie – Sytuacji Pierwotnej. Drugi warunek – Zasłona Niewiedzy.

„Sytuacja pierwotna”, to sprawa prosta. To hipotetyczne przeniesienie danego społeczeństwa do stanu: przed ustanowieniem istniejącej obecnie umowy społecznej i wszelakich regulacji prawnych. Nic nie wiadomo. Nikt, na nic się nie umówił. Nie istnieją żadne ustalenia między ludźmi. Nie są ustalone żadne porządki. To bardzo teoretyczne, ale to trzeba przyjąć jako twarde i wstępne założenie.

„Zasłona niewiedzy”, to również założenie hipotetyczne. Ono ma ważne, a nawet rozstrzygające znaczenie. Oto, gdy przeniesiemy się do sytuacji pierwotnej, to nikt nie wie, kim będzie w przyszłości, po określeniu umowy społecznej i regulacji prawnych. Można być: kobietą albo mężczyzną. Można być żebrakiem albo królem. Złodziejem albo artystą. Hetero albo homo. Mędrcem albo półgłówkiem. Czarnym albo białym. Bezdomnym albo Panem Prezydentem. Freakiem albo Księdzem Proboszczem. Prezesem Polski albo bezrobotnym.

Tak zostanie wyrównany punkt wyjścia. Tak niewiedza stanie się kluczowym atutem. Każdy startuje z tego samego punktu. Nie ma pole position. Nie wiedząc kim będziemy w przyszłości, ustalamy teraz reguły przyszłego prawa. Sprytne! Trzeba po prostu asekurować się teraz. Kombinować, jak uchwalić sprawiedliwe zasady powszechnej umowy społecznej. Genialne w swojej prostocie!

To jest znana nam wszystkim sytuacja z dzieciństwa. Pamiętamy sytuację: kto kroi tort, ten nie wybiera kawałów. John Rawls ekstrapoluje i postuluje takie myślenie wśród decydentów. Teraz trzeba zacząć pisać konstytucje, uchwalać prawa szczegółowe.

Wyobrażamy sobie teraz … Korwina-Mikke, który będzie zakładał, że stanie się: kobietą, z niepełnosprawnością intelektualną, czarną, lesbijką, ze wsi. No i niech teraz ustala zasady przyszłego prawa! Jakże cudowanie zagra … zasłona niewiedzy. Jakby zmiękł Zbigniew Ziobro… A Prezes Polski poradziłby sobie bezbłędnie, bo uwzględniłby, bez pudła, siebie w roli … Donalda. A taki Bąkiewicz, gdyby pomyślał, że zostaje sierotką Marysią? Arcybiskup z Krakowa zostaje zaś: samotną, bezrobotną kobietą z piątką dzieci, która zaszła w ciąże z byłym mężem sadystą.

Przejdźmy na nasz sądecki grunt. Ksiądz Proboszcz mógłby sobie wyobrazić, że jest ministrantem. Pani Radna Mularczyk zostaje zaś pierwszą kobietą prezydentką Polski. Radny Kądziołka jest premierem … Bangladeszu. Radny Prostko jest nauczycielką plastyki w Kąclowej. Prezydent Bochenek włókniarką z Łodzi. Radna Cabałowa mogłaby zostać Różą Luksemburg. Radny Ziaja – Katonem! Radny Gajdosz zostanie konduktorem linii podmiejskiej w Islamabadzie. Radnemu Piechowi mogłoby wydarzyć się bycie Che Guevarą. Radny Dumana mógłby być Jerzym Gorgoniem albo Leszkiem Balcerowiczem. Poseł Patryk Wicher powinien uwzględnić bycie młodym Leonardo DiCaprio, zresztą już teraz jest trochę podobny do Leonardo. A Pan Radny Józef Hojnor wylosuje sobie – jeszcze raz siebie samego.

Mnie zaś marzy się zostać stańczykiem na dworze Zygmunta Starego. Ostatecznie mógłbym uwzględnić bycie prezydentem Nowego Sącza.

A co stałoby się, gdyby Pan Prezydent został kandydatem na posła RP? Co stanie się, gdy ogłosi taki program odnowy polskiego prawa? Oparciem mu będzie Ronald Dworkin i John Rawls z jego testem. Przecież ludzie, wyborcy muszą to docenić. Ja, gdybym nie zgubił dokumentu tożsamości, to idę głosować na Pana Prezydenta, jako posła, dwoma rękami!

Teraz idę znowu do sklepu i chciałbym zostać, na czas zakupów, Prezesem Konieczkiem z Jego kartą kredytową. Potem wracam do swojej powłoki i udaję się z pełną siatką nad Dunajec. Chłopaki idą ze mną… Będziemy puszczać … kaczki na wodzie.

PS

Czytajmy mądre książki.

Adam Kurek
Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj