CZĘŚĆ SIEDEMDZIESIĄTA PIĄTA
O „niezamierzonych skutkach” działań ludzkich pisał James Coleman w Podstawie teorii społecznej. To czytaliśmy ostatnio. No i także mnie spotkały „niezamierzone skutki” tego mojego pisania. Podeszło do mnie dwóch kibiców i jeden przedstawiciel oferenta chcącego zakupić Sandecję. Sugerowali i proponowali zamiennie stanowiska w zarządzie, albo w sztabie trenerskim, w pionie sportowym klubu. To jest jakieś nieporozumienie. Wszystko przez mój piłkarski sen. Ja nie mam głowy do takich spraw. Poza tym, nie znam się na tym.
Nie mogą nam w Nowym Sączu mieszać się perspektywy senne z rzeczywistością. To prowadzi na manowce. Trzeba nam w mieście twardo stąpać po ziemi. A na idealizmy, sentymentalizmy jest inna przestrzeń. Niech te „miazmaty” kanalizują się w artystyczny sposób. Na przykład na deskach sądeckich teatrów robotniczych. Tam można realizować przedstawienia, gdzie scenariusze będą inspirowane snami. Dał nam przecież przykład Wyspiański!
Trzeba także wybrać starannie autorów snów. Ciekawe, co śni się Panu Prezydentowi? Jakie sny nawiedzają Księdza Proboszcza o świecie? To należy spisać. Obrobić scenariuszowo. Mamy ludzi do takiej obróbki w mieście. Potem reżyseria, scenografia, aktorzy. Wreszcie premiera jesienią w teatrze, obok dworca. Ludzie będą walić tłumnie. Czy ja muszę podpowiadać takie proste rozwiązania? Od czego jest kierownictwo wydziałów kultury w naszym mieście?
W miejsce takich pożądanych wydarzeń będzie konkurs piękności. Ech… To co było modne 30 lat temu w Warszawie, a wcześniej w Londynie trafiło do nas, do Nowego Sącza. To taka odwrócona ewolucja. Dewolucja kulturowo-społeczna? Tak, jak spodnie dzwony i drewniaki (miałem takie) modne były w Nowym Jorku, w Kalifornii, w Paryżu w latach 60-tych. U nas ludzie to przywdziali 10 lat później. Kto dzisiaj nosi długie włosy, wąsy i bokobrody? Czy możemy wyobrazić sobie Pana Prezydenta w takiej kreacji?
Podobno w Pampelunie nie będzie już byków i corridy. To obciach dźgać byka szpadą w nierównej walce. No i tylko patrzeć, jak w Parku Strzeleckim będziemy organizować corridę. To co inni już nie chcą w świecie, nam protekcjonalnie przekazują. A konkursy piękności tuż przed „zejściem ze sceny” organizować będzie – Małkinia Górna. (Żeleźnikowa odmówi.) I tam brylować będzie wypomadowany prezenter koniunkturalnej stacji.
A ładne dziewczyny, nawet starannie okryte, indukować będą wiadome myśli. To kwestia przyjętej konwencji. No chyba, że tutaj jest inny zamysł. Na to wskazuje bardzo aktywne uczestnictwo Pana Prezydenta. Może pokaz piękności ma trywialnie zachęcić sądeckich, starych kawalerów w „żonopójście”? Ostatnio pewien radny zachęcał do heroicznej prokreacji dla dobra miasta, bo nam „wyludnia się”. A ten fakt podobno wymaga poświęceń od każdego z nas. Uprzedzam, ja nie poświęcę się.
A w Starym Sączu nie certolą się i organizują: iwenty, festiwale, memoriały. Sponsorzy walą oknami i drzwiami. Pan Burmistrz także grosza nie skąpi. On wie, że poprzez kulturę trafić może na karty historii Bryjowa. Kto pamiętać będzie remont tej czy tamtej ulicy? Pamiętać mu będą te festiwale. To duchowe ubogacenie mieszkańców. A ronda? Za przeproszeniem, ale to każdy głupi zbudować może. Nawet ja bym się szarpnął na jakieś rondo.
Tyle moich przemyśleń „na sądeckim bruku”. Idę do biblioteki. Oddam Colemana i znowu zapodam coś. Oczywiście będzie strzelista myśl socjologiczna. No i jednak pewne zaskoczenie. Umysł, osobowość i społeczeństwo. George Herbert Mead. Czy to jest socjologia? Jak już, to tak głęboko uwikłana w filozofię. Sam Mead nie uważał się za socjologia, prędzej za psychologa społecznego i filozofa.
Meada ukochali jednak socjologowie. To jest wielka ikona myśli socjologicznej. Wszystko przez to, że stworzył teorię – interakcjonizmu symbolicznego. Proszę nie przerywać czytania! To nie jest takie trudne. Chodzi tutaj o znany nam – pragmatyzm. Jedną z najbardziej wpływowych teorii filozoficznych XX wieku. Trzeba dodać, że to mocno amerykańska myśl.
„Pragmatycznie”, to bardzo modne słowo współcześnie. Kto nie chce się tak zachowywać, działać, zarządzać? Nawet w rozmowach u cioci na imieninach szwagier często twierdzi, że on do czegoś tam, nawet do picia wódki, podchodzi – pragmatycznie. To prawda, „pragmatycznie” jest słowem barbarzyńsko nadużywanym. Kiedyś popularne było podejście „profesjonalne”. Wyparło je jednak „pragmatyczne”. Chociaż, jeszcze tu i tam mówi się jeszcze o „profesjonalizmie”.
Dlatego powinniśmy Meada starannie przeczytać! Zrozumieć samo źródło pragmatyzmu. Tak, aby już nie multiplikować discopolowo szacownego pragmatyzmu. Trzeba nam uzbroić się w systematyczną wiedzę. Potem już, na imieninach u cioci, można rozbroić szwagra, a nawet i wujka, jak będą strzelać z „pragmatyzmu”. Takimi kategoriami nie można sobie gęby wycierać, po zjedzeniu sałatki.
W tym właśnie kontekście czytanie Umysłu Meada jest czynnością nader pożądaną i … pragmatyczną. Maciek często tłumaczył Siostrze Izydorze na lekcjach religii, że chrześcijaństwo było właśnie pragmatyczne w wymiarze działania kościelnego – watykańskiego. To była oczywista prowokacja wobec Siostry Izydory. Maciek czynił jednak te prowokacje z dużym wyczuciem i umiarem.
Tak, Mead czerpał garściami z filozofii, z amerykańskiego pragmatyzmu Jamesa, Pierce‘a. No i oczywiście Johna Deweya. Wszystko to rodziło się w Chicago. Pamiętamy Chłopa polskiego Znanieckiego i Thomasa. To także miało miejsce w Chicago. Powstała cała szkoła chicagowska socjologii. To były czasy płodne dla światowej socjologii. Także dla modelu american dream.
Gdzie czytać Umysł Meada? Odrzuciłem jednak plebanię na Ducha. Nagle stało się oczywiste, gdzie to czytać. Ratusz! Pan Prezydent kieruje się bowiem, w sposób czysty i niezachwiany, pragmatyzmem w działaniu. Jego zwolennicy sugerują nawet powstanie sądeckiej szkoły pragmatycznej – w działaniu. Za dowód podają prowadzoną „ofensywę inwestycyjną”. No i jak z tym się nie zgodzić?
George Mead jasno syntetyzuje swoją teorię. Tak opisuje społeczeństwo jako: skonstruowane wzory uporządkowanego działania, które utrzymują się i zmieniają dzięki interakcji symbolicznej między jednostkami i wewnątrz nich. Jak łatwo teraz rozszyfrować ten „interakcjonizm symboliczny”?
Są zatem relacje międzyludzkie. To bardzo ważne założenie Meada. Wspólne działania ludzi tworzą znaczenia nadawane rzeczom, słowom, gestom. Znaczenia powstają w interakcjach. Pamiętamy, że dość podobnie twierdził Ludwig Wittgenstein, że znaczenia słów wynikają ze wspólnego używania słów. Czyli z interakcji, bo tylko tam może odbywać się wspólne używanie. Znaczenia są także modyfikowane w tym wspólnym używaniu. Słowa zmieniają znaczenia, a dzieje się to w czasie.
Znaczenia słów i gestów uzyskują wymiar symboliczny. Komunikacja następuje poprzez symbole. Wszystko jest w ciągłym ruchu i zmianie. Znaczenia i symbole są jednak wspólne dla ludzi. W przeciwnym razie nie byłaby możliwa komunikacja. Ona jest w istocie wielokrotnym i ciągłym transferem symboli. Symbole są składnikiem i myślenia i działania ludzkiego. Komunikacja to bardzo ważna kategoria dla Meada.
George Mead zdefiniował jednoznacznie „symbol znaczący”. To jest „gest, znak, słowo. Które skierowane jest do siebie kiedy skierowane jest do innej jednostki, i skierowane jest do innego, w formie wszystkich innych jednostek, kiedy skierowane jest do siebie”. No i wszystko się pokręciło. Bo jak to w ogóle zrozumieć?
Na początku jest uwewnętrzniona reakcja. Ona poprzedza akcję, działanie wobec innej jednostki. Po czym następuje wykonanie gestu wobec innej jednostki. Ten gest (symbol) musi mieć uniwersalne znaczenie, aby był zrozumiały. Aby możliwa była komunikacja. Ona jest pierwotna wobec umysłu. On powstaje dzięki komunikacji. To może zaskakiwać. Intuicyjnie wydaje się przecież, że jest odwrotnie. Mead dokonuje jakby „kopernikańskiego przewrotu”. No wychodzi na to, że psychologię można pojąć tylko na bazie procesów społecznych.
To umiejętność stosowania symboli w procesie komunikacji różni człowieka od zwierząt. To mocno przekonuje, pamiętamy Homansa behawiorystę i psychologa. Człowiek wedle Meada posiada umiejętność uwewnętrznienia reakcji, czyli powstrzymania się od reakcji. Pies będzie szczekał. Kogut będzie piał. Człowiek może się powstrzymać. Ale czasami wyrzuci co myśli, jak pewien nerwowy radny.
Z Meadem zatem prędzej zgodzi się Ksiądz Proboszcz. Religia jest pełna symboli przecież. One mają znaczenia. Celebra religijna jest pełna symboli, w zasadzie jest ciągiem symboli. W chrześcijaństwie głównym symbolem jest krzyż. W tym kontekście Ksiądz Proboszcz będzie rozumiał, a nawet miejscami zgadzał się z Meadem. Ksiądz Proboszcz zna zapewne prace innego pragmatysty Williama Jamesa i jego inklinacje religijne. Ale o tym to nawet jego wikary wie.
To wszystko jest procesem. Człowiek zmienia się, tak jakby powstawał w procesie ciągłych interakcji i wymianie symboli. Podstawą teorii Meada jest założenie, że człowiek jest istotą aktywną, poszukującą, działająca. Na pewno nie wątpiącą. Kartezjusz ze swoim sceptycyzmem nie podobał się pragmatystom i Meadowi także. Czy nie jest to bliskie amerykańskiemu „od pucybuta do milionera”? W tym założeniu nie może być miejsca dla sceptycyzmu.
To właśnie działanie jest fundamentalne w teorii Meada. Świat jest sceną dla ludzkiego działania. Działanie jest także kryterium inteligencji. Pragmatyzm Meada bywa nazywany – filozofią działania. To dało początek dla funkcjonalizmu. Ten był bardzo ważny dla szkoły chicagowskiej. Mead przeniósł go na pole psychologii społecznej.
Człowiek działa z innymi i wobec innych. Poznaje innych, ale dzięki innym może poznać samego siebie. Działania innych są zwierciadłem, w którym można zobaczyć siebie. To przypomina trochę teorie dialogików i ich centralną relację Ja-Ty. Tam chodziło o wartości etyczne. U Meada ważne jest budowanie – tożsamości.
Istotną cechą teorii Meada jest tożsamość człowieka. On może ustosunkować się do – samego siebie. Jest w stanie budować własną tożsamość. Człowiek nie jest czymś gotowym. On ciągle buduje tożsamość. Staje się. To dzieje się oczywiście w procesie społecznym – socjalizacji. Tutaj są fazy. Rozpoczynamy od dzieciństwa.
Teoria Meada zakłada 4 kategorie. Jest Umysł. Ten Mead wyjaśnia jako proces myślenia: umiejętność rozważania alternatyw działania. To wymaga wyobraźni, to jest składnik umysłu. Jest także druga kategoria: jaźni. To należy rozumieć, jako świadomość – samego siebie. Jest i interakcja społeczna, czyli wzajemne oddziaływanie każdego z drugim i innymi. To tworzy wreszcie – społeczeństwo. To forma życia zbiorowego.
Czytam Umysł, osobowość i społeczeństwo George Herbert Meada i ciągle mnie coś zaskakuje. Ale po namyśle przyznaje mu rację. Kończę czytanie i będę teraz testował komunikację gestami niewerbalnymi chodząc po sądeckim rynku.
Czy moje kiwnięcie palcem w bucie zostanie społecznie odebrane jako symboliczny gest znaczący?
PS
Czytajmy mądre książki.
Gdy czytałem Meada zapragnąłem nagle posłuchać Ascension (Wniebowstąpienie) Johna Coltrane. Taką chęć miałem także, gdy czytałem doktorat Luisa de Broglie o falowej naturze cząstek.
Ascension Johna Coltrane byłaby także katartycznym kontrapunktem dla pokazu piękności w sądeckim Parku Strzeleckim… zwłaszcza wersja 2. (Chodzi o motyw trąbki Hubbarda.)






