
W piątek 17 stycznia doszczętnie spłonął wpisany do rejestru zabytków w 1998 roku czterokondygnacyjny dawny młyn a później stolarnia przy ul. Stolarskiej 8. Przez kilka godzin kilkanaście zastępów Państwowej Straży Pożarnej oraz OSP walczyło z ogniem oraz zabezpieczało sąsiednią zabudowę. Ogień, który z nieznanych jeszcze przyczyn wybuchł około godz. 18, dogaszono przed północą. Budynek grozi zawaleniem i na razie strażacy nie mogą wejść do wnętrza. Jaka była historia charakterystycznego obiektu, znanego większości mieszkańców Nowego Sącza?

Budynek młyna przy ul. Stolarskiej powstał na początku XX wieku na terenie, gdzie od dziesiątków lat lokowano kuźnice, młyny, folusze i tartaki, korzystające m.in. z młynówki prowadzonej od Kamienicy i wykorzystywanej do napędu maszyn. Wzniesiono go w tradycyjnej, murowanej konstrukcji z drewnianymi stropami. Młyn wodny tzw. systemu amerykańskiego działał od 1906 roku.
Ale od 1920 roku maszyny i urządzenia młyńskie zastąpiły maszyny do przerobu maszynowego drewna i rozpoczął działalność zakład stolarski należący do Spółdzielni Jedność. W 1938 roku budynek kupili bracia Boruchowie. Jak można przeczytać w archiwalnej karcie ewidencyjnej obiektu założonej przez niegdysiejszy Ośrodek Dokumentacji Zabytków w Warszawie, Boruchowie prowadzili zakład stolarski utrzymując napęd z koła wodnego i centralny układ pędni pasowych. Nabywcy na pierwszym piętrze adaptowali także część pomieszczeń na mieszkanie, do którego prowadziły stalowe schody zewnętrzne.
W okresie okupacji bracia Boruchowie i ich ojciec zostali aresztowani, a stolarnię miał prowadzić volksdeutch, produkując w niej m.in. skrzynki amunicyjne. W 1941 roku obok budynku produkcyjnego postawiono suszarnię i magazyn drewna. Bracia przeżyli wojnę i po jej zakończeniu ponownie uruchomili zakład przy ul. Stolarskiej 8. Zakład jednak zabrało Państwo i oddało w zarząd Nowosądeckim Zakładom Przemysłu Terenowego. Rodzinie Boruchów łaskawie zezwolono na zajmowanie niewielkiego mieszkania na piętrze. Natomiast stolarnia działała tu do 1970 roku. Potem, między 1972 a 1990 rokiem, obiekt przejęła RSW Prasa-Książka-Ruch i użytkowała jako magazyn. W 1990 roku rodzina Boruchów odzyskała, wówczas już zrujnowany, obiekt, jednak sprzedała go 6 lat później.
Budynek przechodził potem z rąk do rąk, a nowi właściciele obiecywali zaopiekowanie się i adaptację, m.in. na centrum biurowe. Do rejestru zabytków obiekt wpisano w 1998 roku. Argumentacją było m.in. to, iż stanowi typową konstrukcję młyna typu amerykańskiego. „Bogaty detal elewacji zewnętrznych jest charakterystyczny dla budownictwa przemysłowego z przełomu XIX i XX wieku. Budynek prezentuje walory architektoniczne i historyczno techniczne odnoszące ku tradycji przemysłowej zabudowy młynówki rzeki Kamienicy” – można było przeczytać w postulatach konserwatorskich tuż przed objęciem obiektu ochroną prawną – wpisem do rejestru zabytków.
Z pomysłów na zagospodarowanie zabytku nic nie wyszło. Ostatni raz głośno o obiekcie było, gdy w 2017 roku urządzono w nim i przy nim nielegalne składowisko odpadów nieznanego pochodzenia. Potem, kilkukrotnie obiekt i 23-arowa działka był wystawiony na sprzedaż przez komornika (po raz pierwszy w 2021 roku). Ostatnia licytacja komornicza, jaką udało nam się odnaleźć, została przeprowadzona w połowie 2024 roku, z ceną oszacowania 590 tys. zł i ceną wywoławczą 443 tys. zł. Nie wiemy, czy znalazł się chętny na teren wraz zabytkowym dawnym młynem.

(JO)
dokładnie. kontrolowany pożar na żądanie. od czego te mury mogły się same zapalić? ciekawe jaką bajkę wymyślą dla publiki.
Tak deweloperzy wspolnie z urzędnikami zyskują tereny
Dobra teoria. Tesz bym tak zrobił jakby mi czabyło pole.
Tylko czekać