Strona główna Wczoraj i dziś

Stoi pod stacją lokomotywa

Nowy Sącz. Budynek przy ul. Kolejowej z urzędem pocztowym nr 8 i fragment parowozu TKt48, stan z połowy lat 90. XX w
Budynek z urzędem pocztowym nr 8 i fragment parowozu TKt48, stan z połowy lat 90. XX w. Fot. Janusz Miczek / Twój Sącz

Zdjęcie sprzed dwudziestu lat pokazuje budynek o adresie Kolejowa 17 jeszcze w dość przyzwoitym stanie. Na współczesnej fotografii jest już znacznie gorzej. Szkoda, że nie znalazły się pieniądze na jego remont. Gdy zakończą się prace przy odnawianiu pięknego, secesyjnego budynku dworca PKP, kontrast będzie nie do zniesienia.

W budynku przy Kolejowej (w czasie okupacji nazywała się Bahnhof Strasse, a po wojnie – do 1956 roku – Stalingradzka) do dziś działa jeszcze „kolejowa” poczta, czyli formalnie Urząd Pocztowy Nowy Sącz 8. Reszta budynku wydaje się już opuszczona – w jednym z okien wisi transparent z napisem „do wynajęcia”. Na starszym zdjęciu widać fragment nieistniejącej już bramy pomiędzy budynkiem dworca a pocztą. Było tu jedynie „przejście służbowe” i pasażerowie tędy nie mogli przechodzić na peron.

Reklama

Ciekawostką jest fakt, że w latach 50. w mieszkaniu na piętrze wychowywał się uczeń nowosądeckiego Technikum Kolejowego (a później absolwent krakowskiej PWST), zmarły w 2009 roku aktor Wojciech Alaborski. Przez lata występował w Teatrze Polskim w Warszawie, został też zapamiętany z wielu ról charakterystycznych (m.in. personalnego w „Człowieku z żelaza” Andrzeja Wajdy).

tabliczka z opisem okazji ustawienia parowozu
Nieco sfatygowana tabliczka z opisem okazji ustawienia parowozu. Fot. Z / Twój Sącz

Przed budynkiem stacji i poczty stoi parowóz TKt48-177.

Młodszym może wydawać się, że „od zawsze”. Ale ustawiono go tu dopiero w 1987 roku „dla upamiętnienia wjazdu pierwszego pociągu elektrycznego w 110-rocznicę wybudowania linii kolejowej Tarnów – Leluchów”. Stojący pod stacją parowóz (nazywany tendrzakiem) to jedna z blisko 300 maszyn TKt48 wyprodukowanych w Polsce w latach 1950-1959 i z ponad trzydziestu zachowanych do dziś (głównie jako pomniki i eksponaty).

Ten konkretny egzemplarz (numer 177) powstał w 1956 roku w Fabryce Lokomotyw im. Feliksa Dzierżyńskiego w Chrzanowie (ówczesna nazwa zakładów Fablok). Służył w parowozowniach w Bielsku Białej, Czechowicach Dziedzicach i Skarżysku Kamiennej. W 1969 roku trafił do Nowego Sącza. Tu kursował na trasach Tarnów – Krynica oraz Nowy Sącz – Chabówka. Z eksploatacji został wycofany w 1986 roku.

Technicznym nieco językiem operację ustawienia lokomotywy przed dworcem opisał Leszek Zakrzewski w Almanachu Sądeckim w 2002 roku:

Jako pomnik naprzeciw dworca kolejowego w Nowym Sączu została ustawiona w piątek 4 września 1987 r. W tym celu na trawniku przed budynkiem poczty ułożono przęsło torowe zbudowane z 26 strunobetonowych podkładów typu PS-83/K z zamocowanymi szynami typu S49. Po zdemontowaniu kozła oporowego kończącego tor nr 9 w kilometrze 88,052 połączono z nim przęsło, na którym miał stanąć parowóz z prowizorycznym torem położonym na placu dworcowym. Tor dwoma ciasnymi łukami przeprowadzono przez bramę w starym, nie istniejącym już, murze oddzielającym plac przed ekspedycją kolejową od ulicy.

Później okazało się, że jest tam zbyt ciasno i trzeba było dwa razy cofnąć przetaczany parowóz, ale pracownicy pilotujący montaż tego nietypowego pomnika w sprytny sposób, za pomocą koparki, przesunęli tor w świetle bramy, tak aby parowóz się tam zmieścił. Jako popychacza użyto lokomotywy manewrowej SM42. Całość operacji odbywała się już po zmierzchu, aby nie utrudniać ruchu w okolicy dworca.

A skoro o parowozie mowa… Znany artysta Andrzej Szarek miał wizję przerobienia maszyny na „nosorożca” (spójną z jego pomysłem zwieńczenia dachów wieżowców na Millenium wielkimi czajnikami). Wizualizację koncepcji artysty można znaleźć na jego stronie internetowej andrzejszarek.pl.

(jm)

Budynek przy Kolejowej 17 i parowóz Tkt48, stan wrzesień 2014
Budynek przy Kolejowej 17 i parowóz Tkt48, stan wrzesień 2014. Fot. Janusz Miczek / Twój Sącz
Reklama

1 KOMENTARZ

  1. Lokomotywa na szczęście (a może się mylę?) nie została „nosorożcem” i bardziej jako atrakcja niż pomnik, obroniła się. Chociaż przez długi czas jej kabina służyła za szalet miejski. Szkoda natomiast czajników na wieżowcach. Gdyby mogły jeszcze służyć jako punkty widokowe? Dla takiej atrakcji przyjeżdżaliby turyści nie tylko z Polski.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj