Strona główna Wczoraj i dziś

Szopka Kuczkowskiego – starosądecka szopka z XIX wieku

szopka lwowska z 1915 r. - wystawa szopek we Lwowie
Zdjęcie ilustracyjne. Szopka ze Lwowa z 1915 roku na wystawie szopek w okresie międzywojennym. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Kraków ma swój konkurs i wystawę szopek. Sądeczanie w XIX w. mieli zaś fenomenalną szopkę tworzoną przez Konstantego Kuczkowskiego. Starosądecki mieszczanin emigrował do Ameryki, ale pamięć o nim przetrwała. Dla miasta nad Popradem był prawdziwym duchem Bożego Narodzenia.

Postać Kuczkowskiego przybliżył Michał Asanka-Japołł (1885–1953), który w pasjonujący sposób opisał w świątecznym numerze „Głosu Podhala” z 1938 r. szopkę, którą zapamiętał z dzieciństwa. Autora tejże nazywał „herbowy” mieszczanin, ale i nieco… artysta — w swoim rodzaju, dziwak, że można by go snadnie, w powieści… umieścić. Autor jedynych „jasełek” i szopki starosądeckiej. Kuczkowski był i najbogatszym obywatelem Starego Sącza; nieco ale… utracjusz i fantasta. Zebrał wcale zacną bandę (…), aby z nią przedstawiać szopkę w domach starosądeckich. Zresztą zgodnie ze zwyczajem i obyczajem Bożenarodzeniowym.

Sam autor tekstu był również niezwykłym człowiekiem – studiował m.in. w Monachium, znał się ze Stanisławem Przybyszewskim. Potem został nauczycielem m.in. w Jaśle i Krakowie, a na przełomie lat 20. i 30. w Cieszynie. Japołł sporo pisał, inspirował się wieloma epokami. Swoje wspomnienia i refleksje zamieszczał także w lokalnej sądeckiej prasie, jak m.in. w „Głosie Podhala”.

Reklama
Michał Asanka-Japołł. Fotografia sytuacyjna. 1929
Michał Asanka-Japołł. 1929. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Szopkę pamiętam, jak i całą imprezę artystyczną Kuczkowskiego – pisał Japołł. – Szopka inna aniżeli krakowska. Śmiem twierdzić, że piękniejsza i oryginalniejsza. Środek jej był z kopułą renesansową, boczne wieże romańskie, zachowane w czystości linii stylu i artyzmu. Nie byle jak zlepione, ale wykończone i subtelnie, w światłach i kolorach dobrane. Stąd miała charakter pięknej „zabawki”, artystycznej pracy pana Konstantego.

Głos Podhala 1938, fragment numeru świątecznego
Fragment tekstu o szopce Kuczkowskiego z Głosu Podhala (nr 52 z 25 grudnia 1938 roku). Źródło: Jagiellońska Biblioteka Cyfrowa

Tak w kolejnych linijkach wspomniał wizyty Kuczkowskiego w swoim domu:

Szopkę tę, wielkości szafy, niosło czterech „trabantów” ubranych na czerwono, w czapkach oryginalnych, przypominających „laufrów” z epoki XVIII w., jakich widziałem po tym w Italii, na ilustracjach nb. Skąd ich tak przebrał Kuczkowski, to już jego tajemnica. Oni też oświetlali i nastawiali odpowiednio szopkę. Dwóch zaś grało na fujarkach, kiedy [weszli ul. do naszego pokoju] ustawili tamci dwaj, zaś „rzesza” (coś z 5-ciu) pastuszków, legła na sen betleemski, tuż przed szopką. Sam „maestro” Kuczkowski zaczął śpiewać w tonie dyszkantu… anioła. Pastuszkowie odegrali świetnie scenę przebudzenia i marszu dokoła pokoju, do stajenki! [przed wieżą i kopulą — szopka, naprawdę arcydzieło miniaturowej pracy Kuczkowskiego]! Potym szły sceny i składanie ofiar Dzieciątku. Druga: u Heroda. Kapitalna. Stroje wykonał — pamiętam — kapelusznik, Wegman, [z którymś ze synów kolegowałem]. Nb. w deseń i z wzorów, jakie mu dał Kuczkowski. Herod miał wygląd nieco… Marchołka.

Stąd rodzimość wzięła górę nad banalnością. Żołnierze „rzymscy — jakby wykrojeni z „tragedii greckiej”, lub „Komedii Plautusa”, co naprawdę czyniło wrażenie niesamowite. Naturalnie trzej Monarchowie, ich paziowie i ich stroje, niczym w szopce neapolitańskiej, jaką w parę dobrych lat potym, podziwiałem w Neapolu. Nie obeszło się bez „rabina”, na wzór — zdaje się — „Moszka” starosądeckiego, który miał cechy antyku hebrajskiego, wywodząc się od hiszpańskich żydów, osiadłych w XIV w. w Polsce. Żyd, jakiego ucharakteryzował Kuczkowską bajecznie był w szopce najprawdziwszym i artystą. Prorokował: ,,przyjdą czasy, jak atłasy, że je będą cenić drogo, a już życie męką srogą, iż każdemu prorokuję, że w nas żydach pokutuje… nieszczęście i przeznaczenie, tułaczkę i wysiedlenie”… A herodowa odpowiedź brzmiała: „co mnie gderanie obchodzą, mów żydzie, pod czyją wodzą wpadną tu żołnierze, o co mię lęk bierze”.

Kuczkowski nie był rymarzem, ale poetą! W trzeciej części dopiero „zakwitły” jego rymy i akcja; przed szopką stanęła Polska… ze Starego Sącza. (A więc… przed Rydlem już Kuczkowski w Starym Sączu był autorem „polskiego Beetleemu”). Burmistrz, doktor, handlarz świniami, garbarz, oczywista żyd, ale już innego autoramentu, góral z Moszczenicy, zbójnik z Gabonia i „uczony” ze… Starego Sącza! — Po nich uciskał się „zbudzony rycerz” ze „Srebrnej góry” nad Dunajcem, niosący srebro, by Polskę wykupić z rąk szatańskich zaborców. Ileż w tej scenie było poezji, ile wartości estetycznej, symbolicznej, że naprawdę prosi się, aby tę „akcję szopki” Kuczkowskiego — opublikować. Uczynić ją regionalnym skarbem poezji Podhala, a już mojego, najdroższego Starego Sącza.

Proroctwo zamykało wizję, [paliły się w szopce tylko dwie świeczki] na tle mroku: — „Syn nam Boży, już roztworzy, bramę szczęścia i światłości, że w miłości — my, bliźniego, kraju naszego, zaznamy radości, o Chrystusie, nasz rycerzu, ześlij nam wolności chwilę, ucieszenie serc daj nam Panie, i Ojczyzny zmartwychwstanie…” Na piszczałkach grali „czerwoni” grajkowie „Jeszcze Polska nie zginęła” a wszyscy nucili wraz z całym domem… Mazurek Dąbrowskiego. Taką była szopka… K. Kuczkowskiego!

Wystawa szopek we Lwowie. Szopka z Krosna
Zdjęcie ilustracyjne. Wystawa szopek we Lwowie w okresie międzywojennym. Szopka z Krosna. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Wydarzenia opisane przez Japołła były niemalże prorocze – zwiastowały niepodległość Polski. To była piękna starosądecka tradycja, a kto wie, może i w innych miejscowościach Sądecczyzny kolędowanie miało też swoich bohaterów. Szkoda, że te piękne zwyczaje zanikają, a ich twórcy – jak Kuczkowski – zostali już zapomniani.

Łukasz Połomski

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj