
SZPOW czyli Sądeckie Zakłady Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego powstały na początku lat 50. XX w. przy ulicy Węgierskiej w dzielnicy Dąbrówka. Wcześniej, przed wojną (do 1944 roku) działała tam fabryka soków i likierów. Okoliczni sadownicy dostarczali do SZPOW swoje produkty a zakład przerabiał je na marmolady (sprzedawane m.in. w blaszanych wiaderkach), dżemy, soki owocowe. No i przede wszystkim na wina „marki wino” lub „patykiem pisane” jak zwykli nazywać je ich wielbiciele. Albo J-23, gdyż przez lata cena „jabola” wynosiła dokładnie 23 złote.

W 1975 roku w czasach likwidacji powiatów, centralizacji i utworzenia 49. województw w tym nowosądeckiego, nie obyło się bez zmian i przy Węgierskiej. SZPOW przekształcono w Podhalańskie Zakłady Przemysłu Owocowo-Warzywnego. Główna siedziba socjalistycznego „holdingu” była w Nowym Sączu, a w jego skład weszły też podobne zakłady w Tymbarku, Kalwarii czy Tarnowie.
Jednym z popularniejszych produktów pod nową marką było wino „Janosik” z „podhalańską” etykietką. A w 1978 roku inny wyrób, powidła śliwkowe, zdobyły nawet srebrny medal na Światowej Wystawie Artykułów Spożywczych w Genewie. Mniej więcej w tym okresie do sklepów trafił też napój „Cytrusek” – sądecka odpowiedź na popularny na Mazowszu napój „Ptyś”. Sprzedawany w szklanych, litrowych zakręcanych butelkach był gazowanym napojem o smaku zbliżonym do pomarańczowo-cytrynowego i pierwszym „kolorowym” napojem dostępnym w ciągłej sprzedaży (poza oranżadami oraz pepsi-colą i coca-colą, które te dwa ostatnie napoje były w sklepach rarytasem).
W czasach przemian 1989 roku część majątku firmy przejęła spółka „Baritpol”. Firma prowadziła dalej przetwórstwo owoców ale radziła sobie coraz gorzej aż w końcu zbankrutowała. Resztę majątku SZPOW (oraz „Baritpolu”) kupiła w 1997 roku spółka „Expol”. Produkowała wciąż wina i soki w kartonach. Na opakowaniach firma wymyśliła hasło w rodzaju „No wySącz ten sok” ale spotkało się to z entuzjazmem jedynie ówczesnego prezydenta miasta Andrzeja Czerwińskiego, który na jednej z sesji Rady Miasta wszem i wobec pokazywał opakowanie z tym napisem. Klienci byli bardziej sceptyczni narzekając na niską, ich zdaniem, jakość produktów. Po latach firma zaprzestała produkcji w Nowym Sączu. W ubiegłym roku zakończyła wyburzanie starych budynków przy ulicy Węgierskiej i jak wieść gminna niesie na tym terenie ma powstać market budowlany. Na biurowcu na zdjęciu wisi obecnie szyld „Lamintex” – to spółka wyrosła z „Expolu” zajmująca się m.in. produkcją i dystrybucją blatów i parapetów. Obok, w jednym z budynków po SZPOW z powodzeniem działają delikatesy „Rafa”.
(jm)
