
Najstarsza dama polskiej sceny spotkała się z nowosądecką publicznością i odsłoniła tablicę swojego imienia przed salą multimedialną „Sokoła”. – Wszystko zaczęło się w Nowym Sączu. Tu debiutowałam i dokładnie na tej scenie zdecydowałam o swoim losie – opowiadała odbierając Krzyż Małopolski.
Sala multimedialna Małopolskiego Centrum Kultury „Sokół” od dziś nosi imię Danuty Szaflarskiej. Stuletnia aktorka rodem z Kosarzysk odsłoniła tablicę swojego imienia.
– Tu w Nowym Sączu zadecydowała się moja przyszłość. Na tej scenie grałam po raz pierwszy, była to rola sześcioletniego chłopca Michasia – opowiadała Danuta Szaflarska. Debiutowała w latach 20. Dziś na tej samej scenie bawiła anegdotami, zachwycała doskonałą pamięcią.
– W Nowym Sączu byli doskonali aktorzy amatorzy. Bolesław Barbacki, który mnie odkrył, był nie tylko wybitnym malarzem, ale i cudownym reżyserem. Tu grali ludzie różnych zawodów i wszyscy byli genialni. Kiedy wyznałam, że chcę zdawać do szkoły aktorskiej, Barbacki mnie ostrzegał, że to ciężki kawałek chleba, na szczęście go nie posłuchałam – śmiała się Szaflarska.
O życiu studenckim, wielkich rolach filmowych, o tym jak zmieniał się świat, a przede wszystkim o sile góralskich korzeni – opowiadała aktorka w rozmowie z Małgorzatą Brodą.
Spotkanie pod hasłem „Życie jest Cudem” wzbogaciły fragmenty filmów z udziałem Szaflarskiej i występy kapeli regionalnych. Leszek Zegzda, członek Zarządu Województwa Małopolskiego, odznaczył aktorkę Krzyżem Małopolski, a publiczność odśpiewała „Sto pięćdziesiąt lat niech żyje nam!”.

– Ho, ho, jakie życzenia. Dzięki wam dziś czuję się strasznie ważna – żartowała wzruszona aktorka. Na pożegnanie zapewniła, że jeszcze „nie pora umierać”. – Mam wciąż wiele propozycji teatralnych i zamierzam z nich korzystać– śmiała się Szaflarska.
Wieczór zakończy pokaz „Skarbu”, w którym aktorka zagrała jedną z głównych ról. W sobotę MCK „Sokół” zaprasza na dokument Doroty Kędzierzawskiej o życiu Szaflarskiej.

– Przez moje życie przewinęło się wszystko – o co nie trudno jak się żyje blisko sto lat – wszelkiego rodzaju emocje, od tragicznych po wzruszające. Właściwie to nie kręciliśmy tego filmu wcale. Dorota po prostu zanotowała wszystkie moje opowiadania, a ja wszystko pamiętam. Do tych opowieści doszła muzyka i zdjęcia, a ja właściwie nie miałam w tym udziału wielkiego poza gadaniem – mówiła Danuta Szaflarska o „Innym Świecie”.
(EZ)