Strona główna Wczoraj i dziś

Zarazy w Nowym Sączu w XIX wieku

W XIX w. przez Sądecczyznę przetaczały się wyjątkowo uciążliwe epidemie. Dziesiątkowały ludność miast i wsi, a pozostałościami po nich są „groby cholerne”.

Przeczytaj również Epidemie w XVII wiecznym Sączu

Reklama

W 1831 r. w Nowym Sączu pierwszy raz na wielką skalę szalała cholera. Dyrektor sądeckiego gimnazjum, Wojciech Klimaszewski pisał, że oprócz głodu i trwającego powstania na nasze ziemie przybyła zaraza cholerą zwana. Miasto było wymarłe, ale dla ludzi pamiętających epidemie z XVIII w. nie było to nic nowego. Pierwsze oznaki choroby pojawiły się 24 lipca i od razu zmarły aż 4 osoby.

Zostały zamknięte sklepy, kościoły, a nabożeństwa i suplikacye odbywały się na środku Rynku, tak aby ludzie nie gromadzili się w jednym miejscu. Ulice miasta wyglądały przerażająco – wszędzie widać było wozy do wywożenia trupów. Groby lokowano poza miastem, żeby nie umożliwić ludziom łatwego uczęszczania na cmentarz. Ofiarami epidemii byli ludzie słabsi, a szczególnie biedni i pijacy.

Przerażają liczby: ciągu dwóch miesięcy w Nowym Sączu zmarło 300 osób, w cyrkule zachorowało 3 114 osób (w tym 1020 zmarło). Tu i ówdzie palono stosy gałęzi jałowcowych – tam znowu strzelano z moździerzy, by oczyścić powietrze od miazmów zabójczych. Często słychać było dźwięk dzwonka: to kapłan spieszył z wiatykiem do konającego – opisywał Nowy Sącz Klimaszewski – Tłum jęczał i płakał z żalu i przestrachu. Z biegiem czasu ludzie się oswoili z życiem w czasach zarazy, a nagłe zachorowania i śmierć stały się towarzyszem codzienności.

epidemie XIX wieku
Epidemie XIX wieku. Relacja na temat cholery w Nowym Sączu w 1831 r. (Gazeta Lwowska, 1892 r. – fragmenty)

Kolejna większa epidemia cholery miała miejsce w naszym mieście w 1867 r. Zabrała 700 ofiar w rejonie Nowego Sącza. Przeraża skala tej choroby w szerszej skali. Podczas cholery w 1867 r. w Galicji zmarło 217 tys. osób, a w 1882 r. – 218,5 tys. Od tej pory, tzw. morowe powietrze, wracało do miasta regularnie. W latach 70. XIX w. budziło strach wśród wówczas Sądeczan.

Władze miasta starły się na wszystkie sposoby hamować rozprzestrzenianie się choroby. Dlatego w 1871 r. pojawiały się w Nowym Sączu specjalne uchwały, które zakazywały gromadzenia się Żydów na jesienne święta (Nowy Rok, Jom Kippur itd.). Oczywiście wyznawcy judaizmu byli oburzeni, że to ich – zupełnie jak w dawnych czasach – oskarża się o rozprzestrzenianie chorób. Argumentacja radnych faktycznie przypominała średniowieczne wyobrażenie o epidemiach. Dzięki interwencji władz powiatowych cofnięto tę decyzję radnych. Sytuacja powtórzyła się rok później i ponownie starosta uznał, że taka uchwała przekracza zakres działalności rady miasta. Władze powiatu miały rację – obecność Żydów nie spowodowała przez dwa lata zachorowań na cholerę.

Wówczas radni wpadli na pomysł, że warto dbać o czystość. Nowy Sącz nie należał do miast (jak zresztą większość), gdzie można było się pochwalić warunkami sanitarnymi. Polecano czyścić kloaki, szczególnie w domu Mozerów pod sądem: ma być do Dunajca spuszczana kloaka zaś w ogrodzie jezuickim doły szaletu, jako też za domem Kuczkowskiego w ul. Kościelnej jak spieszniej zasypać. Kloaki (doły na nieczystości, odpowiedniki dzisiejszego szamba) były problemem w naszym mieście do połowy XX w. Kontrolowano także rzeźników i sprzedawców żywności. W momencie dotarcia do miasta zarazy zapisano, że nie wolno chorych lokować w szpitalu powszechnym, ale w zakaźnych. Dodano, że ceremonie religijne powinny być ograniczone do najniezbędniejszych.

Zdjęcie ilustracyjne. Nowy Sącz na początku XX w. Po lewej stronie na kamienicy Jagiellońska 14 widoczny napis Hotel Imperial. Fot. archiwum prywatne / Twój Sącz

W latach 70. XIX w. budowano powszechnie szpitale epidemiczne. Niestety nasze władze nie kierowały się wyobraźnią sanitarną, bowiem tzw. lazarety były lokowane w domach prywatnych, które wynajmowano na te cele. Do tego właściciele tych budynków zdzierali niemiłosierne czynsze z władz miasta. Tworzenie osobnych lecznic dla zapowietrzonych miało sens, natomiast nie było do tego w Nowym Sączu warunków. Co prawda nad pracą szpitali zakaźnych miała czuwać komisja sanitarna, która jednak z racji skąpego budżetu miała ograniczone możliwości. Takie tymczasowe szpitale powoływano w Nowym Sączu do końca XIX w.

Kolejnym zagrożeniem w XIX w. była szerząca się epidemia ospy. Co prawda już 14 września 1874 r. nakazano wykonywanie szczepień przeciw ospie w całej Galicji, co nie oznaczało jednak likwidacji choroby. W Nowym Sączu utworzono nawet siedzibę specjalnego okręgu, zajmującego się szczepieniami. Akcja trwała w naszym regionie w 1875 r. Niestety, mimo profilaktyki, w 1879 r. wybuchła w Sączu epidemia ospy. Znowu zorganizowano szpital zakaźny, powołano także dodatkowego lekarza (Maurycego Zudarera). Po ustąpieniu zarazy dezynfekowano place, wydawano polecenia dbania o doły kloaczne i zaczęto planować budowę wychodków publicznych. Coraz bardziej zdawano sobie sprawę ze znaczenia higieny.

Jednak nie cholera i ospa z chorób zakaźnych była najgroźniejsza. W latach 1876-1885, z chorób zakaźnych, największe żniwo w Galicji zbierała gruźlica – zmarło na nią 10% wszystkich zakaźnie chorych.

Od powietrza, głodu, ognia i wojny – śpiewano powszechnie w kościołach w czasie suplikacji. Te wezwania o boże wsparcie były ciągle aktualne na początku XX w.


Łukasz Połomski
Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj