
Janina Reichertówna urodziła się 22 czerwca 1895 r w Starym Samborze. Wśród swoich przodków miała Polaków, Austriaków, Francuzów, Czechów. Ojciec jej, Józef Reichert, był radcą Sądu Krajowego we Lwowie, matka – Antonina Kilarska , była córką lekarza, prymariusza szpitala we Lwowie, który przyszłej wnuczce, rozmiłowanej w sztuce rzeźbienia, zapewnił pierwszą pracownię w kamienicy przez niego nabytej we Lwowie.
Janina miała trzy siostry – Marię – dr. romanistyki; Eleonorę, absolwentkę chemii na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie i Felicję, absolwentkę Seminarium Nauczycielskiego.
Janina pobierała najpierw nauki w Borszczowie a potem uczęszczała do prywatnego gimnazjum żeńskiego im. J. Słowackiego we Lwowie. Od momentu, jak w wieku 12 lat „lubiła rysować i lepić różne przedmioty”, jej marzeniem było zostać rzeźbiarką (na ówczesne czasy kobiety raczej swych marzeń w tej dziedzinie sztuki nie spełniały, była dla nich niedostępną w kształceniu formą).
Wszystkie Reichertówne ze względu na poważną chorobę matki były zdyscyplinowane, zorganizowane i szybciej aniżeli ich rówieśniczki musiały się usamodzielnić. Tak było do 1914 r., kiedy to Janinie nie udało się, ze względu na wybuch wojny, zdać matury we Lwowie i zdaje ją, na wygnaniu w Brnie na Morawach (1915r) i zdobywa uprawnienia do nauczania w jęz. polskim w publicznych szkołach ludowych .
W czerwcu 1915 r rodzina Reichertów powraca do wyzwolonego przez Austriaków Lwowa i jesienią tegoż roku rozpoczyna naukę w Państwowej Szkole Przemysłowej – oddział rzeźbiarstwa dekoracyjnego. Po ukończeniu odbywa praktykę w renomowanej firmie rzeźbiarsko – kamieniarskiej Ludwika Tyrowicza i zaczyna samodzielnie rzeźbić w kamieniu, drewnie, piaskowcu prace, które później będą wystawiane i będą miały bardzo dobre recenzje.
Po długich oczekiwaniach dopuszcza się kobiety do studiowania w krakowskiej ASP i końcem listopada 1918 r. Janina przyjeżdża do do Krakowa, uczęszcza na zajęcia z rzeźby do prof. Konstantego Laszczki – jednego z najwybitniejszych twórców dzieł rodzajowych – najpierw jako studentka nadzwyczajna, a potem rok 1919/1920 zalicza już jako studentka zwyczajna, zdobywając w następnym 1921 r. notę bardzo dobrą, mimo przerwy na cztery miesiące w studiowaniu, ze względu na zły stan zdrowia i pobycie w Zakopanem ( poważna choroba płuc).
Nie kończy krakowskiej ASP, wraca w 1921 r na stałe do Lwowa, podejmuje najrozmaitsze prace w różnych lwowskich szkołach, a niezależnie od tego korzystając ze swojej pracowni bez przerwy rzeźbi w różnym materiale, projektuje, tworzy modele – akty, portrety, rzeźby o tematyce religijnej, kompozycje stanowiące zapowiedź późniejszego zamiłowania do pomników.
Dla młodej rzeźbiarki przełomowym jest rok 1927, podczas którego zdobywa wielki rozgłos i ma bardzo dobre recenzje uczestnicząc w różnych wystawach organizowanych w lwowskim TPSP. Odbywa podróż do Włoch, aby zapoznać się z pracami Michała Anioła, którego twórczość stanowiła dla niej najważniejszy punkt odniesienia. Są wreszcie żmudne, ale intratne zamówienia – cztery figury do ołtarza głównego kościoła św. Marii Magdaleny, prace portretowe, projekty nagrobków, reliefów, medalionów, popiersie marszałka Józefa Piłsudskiego do westybulu Korpusu Kadetów we Lwowie.

W 1929 r. podejmuje się wykonania olbrzymich figur w kościele św. Elżbiety we Lwowie, następnie wystroju kościoła Polanka k/Krosna, a w następnych latach ołtarza głównego z alabastru w kościele Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Tarnopolu.
Rezygnuje z zawodu pedagoga w szkołach, dostaje stypendium, całkowicie oddaje się rzeźbie. Są też inne prace jak np. budzące zachwyt krytyków „Lotnik”, „Niewolnicy miłości”, „Jutrzenka” czy też „Pomnik poległych ” w Brzeżanach – usytuowany w centralnym punkcie, staje się atrakcją rodzinnego miasta marszałka Rydza Śmigłego (zniszczony podczas II wojny św. przez nacjonalistów ukraińskich).
Miasto przyznaje jej nową, większa pracownię, do której z zamówieniem rzeźby kapelana Legionów – bpa Bandurskiego – przychodzi oficer WP, jej przyszły mąż Fryderyk Toth (dla Janiny rozwodzi się z pierwszą żoną), który tylko na pewien czas zerwał z rzeźbą, a potem razem kontynuują swoją pasję zwłaszcza w ogromnych pracach pomnikowych. Jest też bardzo przeżywana porażka – przegrywa przetarg, mimo aplauzu środowiska Lwowa z ekspertami sztuki z Warszawy i Krakowa, na projekt pomnika Juliusza Słowackiego we Lwowie.
Należąc do grupy „Zwornik” bierze w 1930 r udział w zbiorowej wystawie w warszawskiej „Zachęcie” i innych prestiżowych wystawach w Polsce .
W 1935 spotyka Janinę (już Reichert – Toth) zaszczyt zostania członkiem ośmioosobowej delegacji rzeźbiarzy polskich na międzynarodową wystawę w Brukseli. Jednocześnie staje wraz z mężem z projektami pomników w szranki i to z dużym sukcesem z najwybitniejszymi rzeźbiarzami polskimi. Bierze udział w konkursach na monumentalne pomniki w różnych miastach ku czci zmarłego Marszałka, m.in we Lwowie ( wraz z całym zespołem zdobywa II miejsce). Wykonanie pomnika udaremnia wybuch II wojny św. Podobnie dzieje się z udziałem Janiny i Fryderyka w konkursie na projekt pomnika „Marszałka Piłsudskiego i Powstańca Śląskiego” w Katowicach.
Zaproponowano obydwojgu wykonanie pomnika Marii Konopnickiej we Lwowie. Prace były mocno zaawansowane, wykonany model pomnika został zgodnie przyjęty, znowu przeszkodziła wojna. Prace jednoczesne nad drugim pomnikiem kapelana bpa Bandurskiego również przerywa wojna, podobnie jak inne znaczące zamówienia, wykonywane projekty, modele. Wojna nadeszła, gdy możliwości twórcze i kariera obojga nabierały rozpędu. Wspaniały okres ich twórczości z lat międzywojnia już się w późniejszych latach nie powtórzy.
Wojna zastaje ich we Lwowie, życie ulega całkowitej zmianie.
Fryderyk, mimo podeszłego wieku, włącza się jako kapitan WP w obronę Lwowa. Dom ich staje się przystanią dla wielu ludzi, którzy masowo uciekali ku „bezpiecznemu wschodowi”. Tak było do przyjścia Sowietów. Nastąpiły wtedy lata strachu i przymusu w okupowanym Lwowie. Aresztowania, wywózki wielu członków rodziny do Kazachstanu, na Syberię. W ich przypadku nie chronił ich status stałych pracowników, żyli z wcześniejszych honorariów za ich prace, pozycja jako artystów była zauważana, ale bardzo przeszkadzała władzy dotychczasowa twórczość religijna Janiny. Co prawda uniknęli wywózki, ale aby przetrwać musieli się szybko dostosować do nowych realiów i wejść w struktury artystyczne państwa sowieckiego.
Istniał wielki popyt na „dzieła” rzeźbiarskie i to monumentalne, głównie postaci Lenina, Stalina, Mołotowa czy młodziutkiego Chruszczowa. Lud pracujący był reprezentowany w rzeźbach przedstawiających kołchoźników, robotników i robotnice. Z konieczności przeżycia (skończyły się wszystkie oszczędności, a przede wszystkim nie można było podpaść politrukowi z NKWD) musieli się obydwoje w takie działania „artystyczne” włączyć.
Pod koniec maja 1939 r. została utworzona we Lwowie Fabryka Ceramiczno -Rzeźbiarska, nazywana przez lwowiaków „fabryką Leninów i Stalinów”, gdzie wśród zatrudnionych 20 plastyków była również Janina i projektowała na zlecenia swych pracodawców (Janina wykonaniem pomnika Aleksandra Puszkina ratuje męża przed aresztowaniem). Oprócz w/w postaci były projekty (tolerowane przez władzę) sportowców, wybranych poetów, tematy ludowe, rzeźby plenerowe do parków i na place miejskie.
Obydwoje musieli zostać członkami Lwowskiego Oddziału Związku Sowieckich Artystów Ukrainy. Byli zmuszeni uczestniczyć ze swoimi pracami w organizowanych wystawach (np. 25-lecia ZSRR), wygłaszać prelekcje. Pracownia i ich dorobek dzięki temu ocalały.
Gdy Lwów zajęli Niemcy, Tothowie nie prowadzili już żadnej działalności twórczej. Zostali wysiedleni z domu. Mimo tego zostali uwolnieni od groźby wywózki na Syberię, od swoistych akcji NKWD. Z drugiej strony ta druga okupacja przyniosła kaźń profesorów lwowskich, rozstrzeliwania Żydów (śmierć ponieśli wszyscy artyści lwowscy pochodzenia żydowskiego), z byle jakiego powodu wywóz do obozów koncentracyjnych. Fryderyk zaangażował się bardzo w działalność konspiracyjną, jako oficer ps.”Łasica”; Janina wyjechała do najbliższej rodziny do Tomaszowa Lubelskiego.
Pod koniec wojny ponowne znalezienie się pod rządami sowieckimi groziło również wywózką, aresztowaniem, a nawet egzekucją. Mogą tworzyć swoje projekty, prace pod wytyczonymi im warunkami, ale nie posiadają stałej pracy, są narażeni na kaprysy władzy.
Wtedy zapada decyzja pozostawienia całego dobytku we Lwowie i przeprowadzka, zaczynanie wszystkiego od nowa w Krakowie (czerwiec 1946 r.). Za wielki, nowy dom z nowoczesną pracownią rzeźbiarską i ogrodem we Lwowie, z trudem otrzymują ekwiwalent – trzypokojowe mieszkanie w Krakowie. Natomiast sprzyja im szczęście co do pracy, gdyż do Krakowa przybywa w 10 wagonach i 107 skrzyniach ołtarz Wita Stwosza z Norymbergii. Fryderykowi przypada rola żmudnego i czasochłonnego kompletowania 400 z górą fragmentów ołtarza. Pomaga mu w tej pracy Janina.

Dla Janiny poczucie straty dorobku życiowego (we Lwowie była twórcą z ” I Ligi” -tak wspominała u schyłku życia) i zwichnięcia drogi artystycznej (w Krakowie się już nie odnalazła w swej twórczości, gdyż wszystko w mieście skupiało się wokół ASP, której nie udało się Janinie ukończyć) pozostało głęboką, nie zaleczoną raną do końca jej życia.
Fryderyk w Krakowie włączył się z olbrzymią energią w działalność krakowskiego Oddziału Związku Polskich Artystów Plastyków.
Próba powrotu do rzeźby monumentalnej, w której przed wojną odnosili duże sukcesy, nie powiodła się. Wykonali wprawdzie pomniki przy współpracy z innymi artystami w Jarosławiu, Sierpcu, Bolęcinie, ale jedynie ostatnie zlecenie wykonania pomnika na potrzeby Nowego Sącza ,”Piety”, sprawiło im należytą satysfakcję.
Anna Totoń
Artykuł powstał dzięki ofiarowanym mi dwóm pracom Karoliny Grodziskiej: „Janina Reichert-Toth (1895 – 1986 ) – Początek drogi artystycznej”, praca opublikowana w Roczniku Biblioteki PAU i PAN w Krakowie oraz „Zapomniana Rzeżbiarka” z podtytułem: ” Janina Reichert-Toth (1895 – 1986 ) i jej twórczość”.