Kiedyś sprawa była prosta – czerwone autobusy jeździły po mieście, niebieskie – to podmiejskie PKS-y. I tyle. Oczywiście były jeszcze wariacje czy niewielkie modyfikacje, na przykład biało-pomarańczowe autobusy na trasach dalekobieżnych lub biało-czerwone miejskie. Ale zjawisko malowania reklam na karoseriach lub barw w stylu „każda z innej parafii” nie było jeszcze znane. Tak jak dziś nie jest znana (i pamiętana) posada konduktora w miejskim autobusie (na specjalnym siedzeniu przy tylnych drzwiach) albo, co niewyobrażalne w dzisiejszych czasach, dozwolone palenie papierosów wewnątrz autobusów!
Na jednej z najpopularniejszych pocztówek z Nowego Sącza na pierwszym planie widzimy czerwony autobus San H100B – najbardziej powszechny model na nowosądeckich ulicach w tamtych czasach, jeżdżący w barwach eMKaeSu (Miejska Komunikacja Samochodowa, w 1976 roku przemianowana na WPK – Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne). Na tylnej szybie wyraźnie widać tabliczkę z numerem linii „0”.
„Zerówka” to była pierwsza linia autobusowa, jaka zaczęła kursować po Nowym Sączu po wojnie (od 1948 roku). Jej trasa wiodła spod Dworca PKP przez Aleje, Długosza, Sobieskiego, Lwowską do Rynku. Powrót ul Jagiellońską (dzisiejszym deptakiem, który dawniej był ulicą jednokierunkową) do dworca kolejowego.
Z czasem trasę „zerówki” wydłużono troszkę, pod ruiny zamku, a potem – tu nie ma pewności – albo na Helenę (koło cmentarza) albo na Paderewskiego/Broniewskiego. Linia „0” zniknęła wraz z reformą administracyjną i „stołecznością” w postaci siedziby województwa nowosądeckiego i wspomnianym już utworzeniem WPK. Funkcję „zerówki” przejęła „siódemka” która przez kolejne lata była synonimem głównej linii autobusowej Nowego Sącza.
W czasach uwiecznionych na pocztówce czerwone autobusy MKS zaczynały najczęściej swój bieg pod Dworcem PKP, na ulicy 1-Maja (nie było jeszcze dzisiejszego dworca MPK) oraz na początku al. Batorego (do dziś istniejący przystanek). Wiele ówczesnych linii zaczynało (lub kończyło) swój bieg na niezwykle ruchliwych przystankach na ul. Kopernika oraz Konarskiego oraz oczywiście w Rynku lub na Piotra Skargi.

I krótko jeszcze dwie kwestie. Na powyższym zdjęciu widzimy autobus Autosan Sancity, który jeździ po Nowym Sączu od roku 2011 (tę wiedzę mamy dzięki Galicyjskiemu Portalowi Komunikacyjnemu prowadzonemu przez Galicyjskie Stowarzyszenie Miłośników Komunikacji w Nowym Sączu). Natomiast na drugim planie mamy hotel. Na pierwszym zdjęciu o nazwie Orbis Beskid, z klasycznym neonem z lat 60. Druga fotografia to już aktualny hotel Beskid, ze zmienioną elewacją, wymienionymi oknami, zabudowanym tarasem. Trochę więcej o „Orbisie” można przeczytać w naszym tekście o knajpach z okresu PRL.
(jm)
Sany H100B były eksploatowane w Nowym Sączu w latach 1968-1981 może do 1983 – nie jest dokładnie znana data kasacji ostatniej sztuki. My tylko dodamy, że w posiadaniu naszego stowarzyszenia jest wrak takiego autobusu – egzemplarz z roku 1971. Liczymy, że w ciągu paru lat uda się go odbudować. Obecnie odrestaurowywujemy autobus z końca lat 70tych – Autosana H9-35.
Do takiej „0” wchodziło się wyłącznie tylnymi, „harmonijkowymi” drzwiami, otwieranymi ręcznie. Po prawej stronie, na pojedynczym siedzeniu, zasiadał konduktor, sprzedający bilety (nie było w tedy kontrolerów?). Po wprowadzeniu kasowników, każde dziecko chciało siedzieć na tym miejscu. Były jeszcze dwie, ulubione, „dziecięce” strefy – rurka przy tylnej szybie i pokrywa silnika przy kierowcy. Szczytem marzeń było podróżowanie na siedzeniu z napisem „miejsce służbowe” po prawej stronie kierowcy, przy przedniej szybie!!! I te czerwone siedziska z dermy, z białymi lamówkami.
Zdecydowanie miejsce przy pokrywie silnika było moim ulubionym. Przebijało je jedynie miejsce w przyczepie (jeździły w zestawie z Ogórkami (Jelcz)). Średnio przepadałem za dodatkowymi rozkładanymi fotelikami wzdłuż przejścia ( i tu niestety nie pamiętam czy to było w Sanie czy w Jelczu).
Takie siedziska były w jelczach i o ile się nie mylę to tylko w PKS-ch. Najpierw trzeba było poszarpać się ze „sprytnym” mechanizmem, aby rozłożyć ten wynalazek. Były jeszcze paski, które dyndały wzdłuż jednej strony foteli, a po zaczepieniu, tworzyły oparcia. Niestety dzieci, owe oparcia miały zawsze na wysokości szyi. Tragedia!!! Nigdy nie jechałem w przyczepie. Pewnie szkoda. Ale za to pamiętam „przegubowce” w Krakowie.
Tu pamięć mnie niestety zawodzi (jeździłem i miejskimi i PKS) i nie pamiętam dokładnie co było w którym :D. BTW a czy na trasie do Starego Sącza pod koniec lat 70-tych jeździły czerwone Sany?
Osobiście pamiętam tylko Jelcze „ogórki”.
No raczej tylko ogórki – Jelcze 272. „8” do Rytra i „21” do Kosarzysk – tak przynajmniej ja pamiętam
„21” do Kosarzysk. W którymś momencie obowiązkowe pokrowce na narty; później kosz na zewnątrz, z którego potrafił zniknąć sprzęt. Komuna pełną gębą :)
Sany na 100 % jeździły do „Bryjowa”, tylko nie pamiętam czy czerwone czy niebieskie. Kilkanaście lat temu naprzeciwko Szałasu (przy Popradzie) obrastał sobie mchem jeden z nich.
Do/przez Stary Sącz WPK miało następujące linie: 8 do Rytra, 9 do Podegrodzia, 10 do Cyganowic, 11 do Przysietnicy, 21 do Piwnicznej i 24 do osiedla w Starym Sączu. Linie 8 i 21 były zawsze obsługiwane ogórkami natomiast 10 i 24 z racji mniejszych potoków obsadzone były Sanami H100B.
Dzięki :)
Takie siedzenia występowały w Jelczach 043 (PKSowska odmiana ogórka) i we wszystkich przyczepkach do ogórków (była tylko jedna wersja ich wyposażenia). A więc w nowosądeckich przyczepkach (w WPK było ich 10) były takie siedzenia.